Czas na przełom

Dla piłkarzy GKS-u 1962 Jastrzębie jednym z najbardziej niewygodnych przeciwników jest w ostatnim czasie Warta Poznań. Nie sugeruję bynajmniej, że zespół trenera Jarosława Skrobacza ma kompleks tej drużyny, ale fakty są jednoznaczne – w trzech potyczkach z tym przeciwnikiem jastrzębianie zdobyli zaledwie jeden punkt i ani razu nie zmusili do kapitulacji bramkarza Adriana Lisa!

Stawiają „autobus”

W II lidze GKS 1962 dwukrotnie przegrał z ekipą trenera Petra Nemca – 0:1 na wyjeździe i 0:2 na własnym boisku. – Nie mamy kompleksu Warty, co najwyżej złą passę w meczach z tą drużyną – mówi trener jastrzębian, Jarosław Skrobacz. – Przyznaję otwarcie, że nie lubię grać z tym zespołem. Dlaczego? Bo gra wybitnie defensywnie, skoncentrowany jest tylko na przeszkadzaniu, zagęszcza przedpole własnej bramki. Jak to się popularnie mówi, często przed własnym polem karnym stawia ‘autobus”. W ofensywie bazuje na kontratakach i stałych fragmentach gry, w grze poznaniaków jest bardzo mało ryzyka. Jakoś jednak będziemy musieli sobie z tym poradzić. Chcemy w Poznaniu przerwać tę złą passę. Do niedawna mieliśmy przecież bardziej niewygodnego przeciwnika niż Warta. Chodzi mi o Garbarnię Kraków, z którą przegraliśmy trzy razy z rzędu. No i ostatnio wygraliśmy pod Wawelem, to dlaczego tego nie zrobić w Poznaniu? Każda passa – dobra, czy zła – kiedyś się kończy.

Zalecana cierpliwość

Kiedy drużyna z Jastrzębia była najbliżej zwycięstwa w meczu z Wartą? – W pierwszym naszym spotkaniu w Poznaniu mieliśmy kilka niezłych sytuacji, ale najbliżej wygranej byliśmy chyba w jesiennym spotkaniu w Jastrzębiu – przekonuje trener Skrobacz. – Zwłaszcza na początku meczu seryjnie marnowaliśmy okazje, które powinny zakończyć się bramką (w 6 minucie Kamil Adamek stojąc dwa metry przed pustą bramką nie, dostawił nogi do piłki zagranej przez Krzysztofa Gancarczyka, a w 13 min „Adams” zmarnował sytuację sam na sam z bramkarzem – przyp. BN).
Każdy mecz jest jednak inny i musimy o tym pamiętać. Jaka jest recepta na sukces, czyli zwycięstwo? Musimy być cierpliwi, dokładni we wszystkich zagraniach, a wtedy nie powinno być źle.

Zbyt skromna wygrana

Kłopoty bogactwa

Jastrzębianie zagrali bardzo dobry mecz przeciwko Stali Mielec, chociaż trener Jarosław skrobacz nie mógł skorzystać z kilku dotychczasowych pewniaków. Z różnych powodów na boisku nie pojawili się wtedy na boisku Damian Tront, Adam Wolniewicz i Maciej Spychała. Czy wspomniany tercet powinien się martwić przed meczem z Wartą o swoje miejsce w podstawowej jedenastce? – Wszyscy nasi zawodnicy rozegrali dobry mecz – stwierdził trener Skrobacz. – Co ważniejsze, tworzyli autentyczną drużynę, a nie zlepek indywidualności. Zawsze powtarzałem, że „rezerwowy” musi być gotowy do wejścia na boisko w każdej chwili. Przecież Maciej Spychała wypadł ze składu półtorej godziny przed meczem ze Stalą.

Rozwiązaliśmy ten problem, a zmiennicy nie zawiedli, co bardzo cieszy. Dochodzą do mniej głosy, że w internecie kibice „podpowiadają mi”, na jakich zawodników powinienem stawiać, a z których zrezygnować. Jednak to ja codziennie widzę chłopaków na treningu, to my trenerzy musimy być mądrzy jeszcze przed meczem, a nie dopiero po meczu. Wtedy wszystkie mądrości są już nieprzydatne. Ludziom na trybunach wydaje się, że byliby lepszymi trenerami od tych, którzy w tej chwili zarządzają zespołem. Niech sami spróbują poprowadzić jakąś drużynę, a wtedy przekonają się, jaki to łatwe i proste. My naprawdę nie robimy nikomu na złość, wybieramy najlepszych w danym momencie.

 

Na zdjęciu: Patryk Skórecki (z prawej) jesienią nie zdołał zaskoczyć Artura Marciniaka i jego kolegów. Czy uda mu się w Poznaniu?

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ