Skrobacz: Nie zachłystujemy się tabelą

Najbliższy mecz z GKS-em Katowice jest dla pana szczególny? W końcu przed laty był pan jednym z trenerów drużyny z Bukowej.
Jarosław SKROBACZ: – To nie ma żadnego znaczenia. Jak każdy trener nie lubię przegrywać, więc porażka w najbliższym spotkaniu nie wchodzi w grę. Nie muszę dodawać, że takie mecze jak nasz z GKS-em Katowice, są bardzo ważne dla środowiska, wzbudzają o wiele większe emocje niż zazwyczaj u kibiców z Jastrzębia i Katowic. Pamiętajmy jednak, że każdy wygrany mecz – również derbowy – daje nam „tylko” 3 punkty, nic więcej.

Latem ubiegłego roku to GKS Katowice był faworytem waszej konfrontacji. Teraz role się odwróciły?
Jarosław SKROBACZ: – Nie możemy zachłystywać się tabelą, bo jeżeli tak zrobimy, to już przed pierwszym gwizdkiem sędziego będziemy przegrywać 0:1. Wiem, że przed pojedynkiem z Katowicami presja i prestiż są większe niż przed spotkaniami z innymi przeciwnikami. Moim zdaniem to ciśnienie niepotrzebnie jest sztucznie nakręcane, bo – niezależnie od wyniku – jeżeli będę widział, że każdy mój piłkarz zagrał swoje i dał z siebie wszystko, to będę zadowolony.

Zawiedziony postawą rywala

Jest pan zaskoczony, że zespół z Bukowej ma tak fatalny bilans? Tylko 4 zwycięstwa w 23 spotkaniach, 13 porażek na koncie i przedostatnie miejsce w tabeli…
Jarosław SKROBACZ: – Nie będę oryginalny – nie tylko jestem zaskoczony, ale wręcz zawiedziony postawą drużyny z Katowic w bieżących rozgrywkach. Pod względem organizacyjnym nie brakuje jej ptasiego mleka, a mimo to ma ogromne problemy.

Wy możecie już być spokojni o ligowy byt?
Jarosław SKROBACZ: – Byłoby źle, gdybym powiedział, że jesteśmy pewni i spokojni o utrzymanie. Ale mamy komfort, którego nam zazdrości przynajmniej połowa I ligi. Utrzymanie było celem podstawowym, teraz systematycznie podnosimy sobie poprzeczkę i porażka z Chrobrym wiele nie zmieniła.

W pierwszym spotkaniu rundy wiosennej z Odrą Opole pański zespół zaprezentował się naprawdę z bardzo dobrej strony. Co zatem takiego stało się w Głogowie, skoro obaj z trenerem Janem Wosiem przyznaliście, że Chrobry był znacznie lepszy i wygrał zasłużenie?
Jarosław SKROBACZ: – To były słowa wypowiedziane na gorąco… Teraz jestem po głębokiej analizie tego spotkania i aż tak źle to nie wyglądało. Dobrze weszliśmy w tamten mecz, mieliśmy dobre momenty i wypracowaliśmy sobie stuprocentową okazję, zmarnowaną przez Kamila Adamka. Od 25 minuty oddaliśmy inicjatywę przeciwnikowi. W drugiej połowie to my dyktowaliśmy warunki gry, a bramkę straciliśmy po kontrataku. Owszem, dużo rzeczy nam nie wychodziło, ale Chrobry grał z wyjątkową determinacją. Zostawmy już jednak ten ostatni mecz, trzeba go „wykasować” z pamięci.

Poprawa morale

Powrót Kamila Szymury do zespołu po kartkowej pauzie to dla pana najlepsza wiadomość przed konfrontacją z GieKSą?
Jarosław SKROBACZ: – Pozycja Kamila w drużynie jest nie do podważenia, przecież jesienią zagrał we wszystkich meczach w pełnym wymiarze czasowym. Pytanie jest jednak trochę prowokacyjne, bo Bartek Jaroszek zagrał w Głogowie niezłe spotkanie. Powrót „Szymiego” na pewno wpłynie pozytywnie na morale pozostałych zawodników, a formacji defensywnej doda pewności siebie.

W ubiegłym tygodniu z chorobami zmagali się Farid Ali, Rafał Adamek, Kacper Kawula. Któryś z nich ma szansę zagrać w sobotę?
Jarosław SKROBACZ: – Mam do dyspozycji 26 zawodników i każdy z nich może się znaleźć w meczowej „18”. Jedni są bliżej niej, inni dalej. Ale nikogo nie skreślam, myślę, że czekanie na ogłoszenie tej „18” wywołuje u moich piłkarzy emocje (śmiech).

Z obsadą jakich pozycji ma pan największy zgryz? Wydaje się, że największe kłopoty bogactwa ma pan na skrzydłach…
Jarosław SKROBACZ: – Nasze zimowe ruchy transferowe sprawiły, że mamy bardzo wyrównaną kadrę i praktycznie na każdą pozycję dwóch kandydatów. Zawodnicy numer 17, czy 18, nie są dużo gorsi od tych z podstawowej jedenastki i bardzo głodni gry. Obyśmy zawsze mieli takie problemy.

Nie będzie „kasacji”

Hubert Gostomski gra nierówno, znakomite interwencje przeplata nerwowymi zagraniami. Rozważa pan zmianę w bramce na sobotni mecz?
Jarosław SKROBACZ: – Do gry każdego zawodnika można mieć większe lub mniejsze uwagi. Hubert miejsce między słupkami wywalczył w okresie przygotowawczym, w sparingach popełnił mniej błędów od Grześka Drazika. Bramkarz powinien mieć pewien komfort, jedna nieudana interwencja nie może skutkować jego „kasacją”.

Nie martwi pana słaba skuteczność Kamila Adamka? W każdym meczu ma stuprocentowe sytuacje strzeleckie, które koncertowo marnuje. Z tego powodu pańska cierpliwość jest na wyczerpaniu?
Jarosław SKROBACZ: – Oczywiście, że martwi. Już w meczach sparingowych nie grzeszył skutecznością, nie wykorzystał wielu „setek”, teraz – niestety – nie widać poprawy. „Adams” powinien zrozumieć, że na jego okazje harują koledzy z zespołu, więc musi się wziąć w garść i co najmniej połowę z nich wykorzystywać. Jego indolencja strzelecka może naprawdę irytować.

 

Na zdjęciu: Trener Jarosław Skrobacz (z lewej) wie, że mecz z GKS-em Katowice ma wyjątkowe znaczenie.