Skromny w życiu, bezczelny na boisku

Występ 16-letniego Filipa Walusia na tle Łukasza Piszczka zrobił wielkie wrażenie.


Przed tygodniem Filip Waluś grał w zespole juniorów młodszych i strzelając gola Zagłębiu Sosnowiec zapewnił bielskiemu Rekordowi zwycięstwo. W sobotę po wygranej z niepokonanymi dotąd Goczałkowicami stał się tematem dyskusji III-ligowych kibiców, z zapartym tchem jego pojedynki z Łukaszem Piszczkiem. – Filip to na pewno największy plus tego meczu – mówi trener Dariusz Mrózek.

– Pierwszy raz zagrał w wyjściowym składzie i od razu przeciw byłemu reprezentantowi Polski. Byłem pewien, że wytrzyma ciśnienie, bo obserwuję go na treningach i widzę jak pracuje. To chłopak bez układu nerwowego, nie ma znaczenia, kto jest jego rywalem. Wystąpił na boku pomocy, ale w naszym systemie gry skrzydłowi schodzą do środka, więc jego predyspozycje w walce o piłkę i w jej rozegraniu są bardzo pomocne.

Gotowy do gry

Urodzony 10 lutego 2005 roku kreatywny zawodnik zadebiutował na finiszu zeszłego sezonu, wchodząc na ostatnie 20 minut spotkania z Polonią Bytom. – Filip się obronił tym występem – dodaje najbardziej doświadczony zawodnik Rekordu, Tomasz Nowak.

– Już po drugim treningu stwierdziłem, że to zawodnik gotowy do gry. Nie ma kompleksów. W życiu jest skromny, a na boisku bezczelny. Sobotni występ mógł uświetnić golem, ale niestety z 5 metrów trafił w słupek. Gdyby zdobył bramkę, to jeszcze bardziej by urósł. Mimo wszystko możemy się cieszyć z jego gry, bo zmuszał do błędów piłkarza światowej klasy i po jednym z nich cieszyliśmy się z gola. By w przyszłości mógł grać na jeszcze lepszych obrońców, czeka go jeszcze wiele ciężkiej pracy.

Złamany nos

Filip Waluś do podstawowej jedenastki był przymierzany od początku sezonu, ale… – Miałem złamany nos i musiałem przejść zabieg – tłumaczy. – Dwa tygodnie przerwy i gra w masce wytrąciły mnie trochę z rytmu. Dopiero od środy gram bez maski i jestem w pełni sił. O tym, że wystąpię przeciwko liderowi tabeli dowiedziałem się po piątkowym treningu. Spałem spokojnie, przygotowania mentalnego na starcia z Łukaszem Piszczkiem nie było, ale wiedziałem, że przyjdzie mi na niego grać.

Byłem dobrze przygotowany, więc nie stresowałem się szczególnie. Większą tremę miałem przed absolutnym debiutem. Wypadłem dobrze i oby tak dalej. Większą tremę miałem przed absolutnym debiutem w III lidze.

Idealny wzór

– Gram też w juniorach młodszych, bo walczymy o awans do Centralnej Ligi Juniorów, ale bardziej nastawiam się na rywalizację o miejsce w III-ligowej drużynie. Z nią trenuję na co dzień i podglądem Tomka Nowaka, który mnie podbudowuje. Mam 164 centymetry wzrostu i rosnę, ale już bardziej w poprzek niż w górę, nabierając masy mięśniowej (śmiech).

Mimo wszystko myślę, że parę centymetrów mi jeszcze przybędzie. Tata jest trochę wyższy, mama niższa, więc Tomek Nowak (171 cm – przyp. red.) jest dla mnie idealnym wzorem, tym bardziej że moją ulubioną pozycją na boisku jest środek pomocy, ale grywam też na jej lewej stronie. Gdzie mnie trener ustawi, tam gram. Nie wybrzydzam, bo po prostu lubię być na boisku – dodaje zdolny 16-latek.


Na zdjęciu: Filip Waluś przebojem wszedł do jedenastki Rekordu Bielsko-Biała i miał udział w pokonaniu lidera z Goczałkowic.

Fot. Dorota Dusik