Skrzydłowi siłą gliwiczan?

Mateusz Mak robiący na prawym skrzydle co chce, Joel Valencia nieprzewidywalny na pozycji nr 10, Tomasz Jodłowiec groźnie podłączający się do akcji ofensywnych. Tak wyglądał Piast w Sosnowcu i był to jeden z aspektów, który mógł się podobać kibicom klubu z Okrzei. Okazuje się, że śląska drużyna jest w stanie radzić sobie bez tak kreatywnego piłkarza jakim jest (był?) Konstantin Vassiljev.

Joel odżył

Gdy przed meczem z Zagłębiem pytaliśmy trenera Fornalika o poprawę skuteczności w stosunku do poprzedniego sezonu, szkoleniowiec Piasta nie ukrywał, że duży udział w tym będzie miała pomoc, a nawet obrona. – Taka jest prawda. Żeby stwarzać sytuacje pracują nie tylko napastnicy. Liczę na to, że w tym sezonie będzie inaczej niż w poprzednim, że pomocnicy będą kreować sytuacje, a napastnicy będą je wykorzystywali – mówił Waldemar Fornalik. Przez całe letnie przygotowania sztab szkoleniowy gliwiczan pracował nad zestawieniem i ograniem ofensywy. Tercet, który w największy sposób ma wspierać napastnika bądź napastników tworzyć mają: Mak, Valencia i Badia. Ten ostatni pechowo wypadł ze składu Piasta na inaugurację, a zastępujący go Jorge Felix jeszcze nie jest tak zgrany z zespołem, ale i tak nie wyglądało to źle. Podobać się mogli zwłaszcza wymienieni przez nas Mak na skrzydle i Valencia w środku. Zwłaszcza pomysł z Ekwadorczykiem był niezwykle ciekawy. W centralnej części boiska Joel miał większe pole manewru i mógł grać jeszcze bardziej niekonwencjonalnie. Wciąż brakuje mu jeszcze wykończenia czy ostatniego dobrego podania, ale potencjał jest. – W trakcie letnich sparingów próbowaliśmy ustawiać Joela za napastnikiem. Stwierdziliśmy, że na skrzydle dużo tracił, bo próbował schodzić do środka… Muszę powiedzieć, że w tym meczu był jednym z piłkarzy, którzy ciągnęli grę – ocenia trener Fornalik.

Czterech chętnych

Co ciekawe nie tylko Valencia może grać tuż za napastnikiem, bo w takiej roli są w stanie zaprezentować się i Mak, i Badia. – Każdy z naszej trójki w sparingach był próbowany na pozycji numer 10. Osobiście swego czasu grywałem na tej pozycji w Bełchatowie czy w Radzionkowie. Jestem w stanie się odnaleźć w takim ustawieniu, potrafię zrobić różnicę, ale gdzieś jednak skrzydło jest moją naturalną pozycją. Tam mi chyba najlepiej – przyznaje szczerze Mateusz Mak. Wydaje się, że gdy tylko Gerard Badia wróci do pełni sił, to trener Fornalik będzie wybierał na tej pozycji między nim, a Valencią czy Feixem.

Jodła też potrafi

Mówiąc o ofensywnych możliwościach i poczynaniach linii pomocy nie można zapomnieć o innych piłkarzach, którzy może nie są ustawiani tak blisko bramki przeciwnika, ale którzy mają także spory potencjał w ataku. W najlepszy możliwy sposób pokazał to w poniedziałek Tomasz Jodłowiec. Już wiosną „Jodła” dawał sygnały, że w ataku czuje się bardzo dobrze, a w Sosnowcu udowodnił, że ma nieźle ułożoną stopę. Jego gol był przedniej urody. – Staraliśmy się jak najwięcej grać piłką, rozprowadzać akcje i wychodziło nam to coraz lepiej. Najważniejsze było to, że graliśmy coraz szybciej i mieliśmy więcej miejsca do strzałów. Cieszy mnie taka bramka, ale najważniejsze jest to, że dała ona nam zwycięstwo – mówił po meczu Tomasz Jodłowiec, który wyraźnie odżył w Gliwicach. Nic więc dziwnego, że obie strony, czyli klub i piłkarz po zakończeniu wypożyczenia (do 31.12.2018), chciałyby kontynuować dalszą współpracę.

Oczywiście przed Piastem jeszcze wiele spotkań, a poprzeczka z całą pewnością pójdzie do góry. Jednak już teraz można stwierdzić, że klucz do udanego sezonu leży przede wszystkim w pomocy. Bez bramek nie ma bowiem zwycięstw, bez zwycięstw nie ma dobrego miejsca w tabeli…