Skuteczni do bólu (gospodarzy)

Z ekipą z województwa pomorskiego katowiczanie na szczeblu pierwszej ligi jeszcze nie przegrali, choć w środę zagrali z nią po raz dziesiąty. I… znów jej kosztem mocno poprawili sobie nastroje po przegranej ze Stalą. Gospodarze zaś zapewne długo jeszcze dostawać będą gęsiej skórki na myśl o konfrontacji z jakąkolwiek drużyną z województwa śląskiego. W kwietniu nie zdołali wygrać w Tychach (2:2) i w Chorzowie (1:1), w sobotę ulegli u siebie Zagłębiu Sosnowiec (0:2), no i teraz psikusa sprawiła im GieKSa… Nic dziwnego, że po końcowym gwizdku piłkarze Chojniczanki zostali wezwani „do raportu” przez miejscowych „ultras”, później zaś cała publika schodzących do szatni graczy Krzysztofa Brede (i jego samego) żegnała okrzykami „ostatnia szansa w Grudziądzu”. Z Olimpią chojniczanie zagrają już w sobotę; tego samego dnia katowiczan czeka najważniejszy chyba – patrząc na tabelę – mecz tej rundy, czyli potyczka w Głogowie.

W obu zespołach nastąpiło sporo zmian w stosunku do wspomnianych – nieudanych – gier weekendowych. Nie tylko tych wymuszonych absencjami kartkowymi, ale również nowymi koncepcjami personalnymi szkoleniowców. Lepiej wyszli na nich goście. Zresztą trudno nie uznać, że Jacek Paszulewicz generalnie „czuł bluesa”. Adrian Błąd i Andreja Prokić, ściągnięci z murawy w sobotę przy stanie 0:1 na pół godziny przed końcem, w Chojnicach znów napędzali ofensywę gości. Wystarczy spojrzeć w meczowy protokół, w który wpisali się obaj. A „swoje” dołożył jeszcze Grzegorz Goncerz, dawno w pierwszym składzie nie oglądany. Asysta przy pierwszym trafieniu, zaraz po nim zaś – potyczka „na dwa tempa” z Radosławem Janukiewiczem. Wygrana przez golkipera gospodarzy, ale przypominająca wszystkim, że mają do czynienia z byłym królem strzelców pierwszej ligi!

Na przeciwległym biegunie – jeśli chodzi o nastrój – znalazł się Maciej Górski, seryjnie marnujący dogrania partnerów (nie bez udziału broniącego z wyczuciem Mateusza Abramowicza). – Sens piłki to skuteczność, a nam jej zabrakło – podsumowywał Krzysztof Brede. W jeszcze gorszym humorze opuszczał murawę Piotr Kieruzel. W I połowie to on – tracąc piłkę na własnej połowie – dał gościom okazję do bramkowej kontry. Drugiej części gry zaś w ogóle nie dokończył; wysłany został przedwcześnie pod prysznic po drugiej żółtej kartce. – Chojniczanka to mądrze grający zespół. Ale dobrze graliśmy w tyłach, a przede wszystkim wykorzystaliśmy nasze okazje – to pomeczowe dwa zdania Jacka Paszulewicza.

 

Chojniczanka – GKS Katowice 0:2 (0:1)
0:1 – Błąd, 40 min (asysta Goncerz), 0:2 – Kędziora, 90 min (asysta Prokić)

HOJNICZANKA: Janukiewicz – Fila (76. Biskup), Boczek, Kieruzel, Pietruszka – Zawistowski (64. Drozdowicz), Wołąkiewicz – Podgórski (70. Mikołajczak), Steblecki, Ryczkowski – Górski. Trener Krzysztof BREDE.
GKS: Abramowicz – Słaby, Klemenz, Kamiński, Frańczak – Kalinkowski (85. Mokwa) – Błąd, Zejdler, Prokić, Skrzecz  (90+2. Słomka) – Goncerz (70. Kędziora). Trener Jacek PASZULEWICZ.
Sędziował Sylwester Rasmus (Toruń). Widzów 1750. Żółte kartki: Kieruzel, Steblecki – Kalinkowski, Słaby, Goncerz; czerwona – Kieruzel (82. druga żółta).
Piłkarz meczu – Adrian BŁĄD.

(sag)