Skuteczność do poprawy

Zagłębie straciło 7. lokatę, ale do końca sezonu zasadniczego pozostało jeszcze trochę grania.


Kiepska skuteczność sprawiła, że sosnowiczanie przegrali na „Tor-Torze” z Energą 0:2. Sosnowiczanie grali niezwykle ambitnie, ale nie wykorzystali wielu dobrych sytuacji i Markus Elkjolm Rosen po raz pierwszy w naszej lidze zaliczył „czyste” konto.

– To mecz za 6 punktów – tak mówił trener Grzegorz Klich przed wyjazdem do Torunia. Oba zespoły rywalizują o 7. lokatę przed play offem i potraktowały mecz niezwykle prestiżowo. Przez niemal całe spotkanie nikt nie zamierzał się oszczędzać i zobaczyliśmy wiele ciekawych akcji oraz sporo interwencji bramkarskich. Toruński zespół na finiszu rozgrywek odnalazł niezłą formę i jest groźny dla najlepszych. Niedzielna wygrana z Jastrzębiem nie była dziełem przypadku i gospodarze potwierdzili to w starciu z Zagłębiem. Goście w ofensywie nieźle sobie radzili, ale szwedzki bramkarz nie dał się zaskoczyć. Natomiast znacznie słabiej prezentowali w grze defensywnej we własnej strefie.

Pierwszego gola można było uniknąć, bo jeden z obrońców niemrawo wyprowadzał krążek i spod kija wyłuskał mu go Kamil Kalinowski. Kapitan Energi podał do nadjeżdżającego Jakuba Prokurata i ten umieścił go w siatce. Sosnowiczanie odważnie ruszyli do przodu i kilka razy próbowali wyrównać. Jednak strzały m.in. Jakuba Witeckiego, Patryka Koguta, Jarosława Rzeszutki, Witalija Andrejkiwa czy Christiana Blomqvista mijały cel. To był przede wszystkim wynik nerwowego zachowania w tych kluczowych momentach. Natomiast brak odpowiedzialności sprawił, że stracili 2. gola. Nikołaj Syty dość łatwo wymanewrował rywala i podał do Ilji Korenczuka, a ten nie zwykł marnować takich sytuacji. Stworzyła się niezwykle komfortowa sytuacja dla gospodarzy, wszak prowadzili 2 golami.

Ostatnia odsłona zaczęła się z niewielkim poślizgiem, bowiem sędziowie długo analizowali zapis wideo. Ostatecznie ich decyzją przed pierwszym gwizdkiem Kamil Sikora został odesłany do szatni za bójkę, otrzymując karę meczu. To wydarzenie musiało już być po zakończeniu 2. tercji. Goście nieoczekiwanie znaleźli w trudnej sytuacji, bo od początku grali w osłabieniu przez 5 min.

Goście nie stracili animuszu i szukali swojej szansy w kontrach. W 44 min Tomasz Kozłowski znalazł się w sytucji sam na sam, ale nie zdołał zniwelować strat. W następnej minucie Blomqvist pomknął samotnie do bramkę gospodarzy, ale po jego strzale krążek trafił w Rosena. Sosnowiczanie ambitnie dążyli do zmiany rezultatu i nawet na 1:30 min wycofali bramkarza, lecz ten manewr zakończył się fiaskiem. Teraz punktów trzeba szukać w kolejnych meczach, a wcale to nie będzie łatwe.


ENERGA TORUŃ – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 2:0 (1:0, 1:0, 0:0)

1:0 – Prokurat – K. Kalinowski (10:09), 2:0 – Korenczuk – Syty – Szucs (29:45)

Sędziowali: Bartosz Kaczmarek i Mateusz Krzywda -Wojciech Czech i Igor Dzięciołowski. Widzów 750.

ENERGA: Rosen; Zieliński – Jaworski, Ahonen – Gimiński, Augstkalns – Szecsi, Bajwenko – Schafer; Viitanen – Koskinen – Elomaa, Szucs (2) – Syty – Korenczuk, Prokurat – K. Kalinowski – Olszewski, Wenker – Szirokow – Maćkowski. Trener Teemu ELOMO.

ZAGŁĘBIE: Speszny; Naróg – Andrejkiw, Choperia – Kotlorz, Krawczyk – Michałowski, Opiłka – Gniewek; Pawłenko – T. Kozłowski – Witecki, Blomqvist – Rzeszutko – Moden, Piotrowicz – Nahunko – Kogut, Dubinin – Bucenko (2) – Sikora (5+20). Trener Grzegorz KLICH.

Kary: Energa – 2 min, Zagłębie – 29 (kara meczu dla Sikory + 2 techn.) min.

Liczba

33

STRZAŁY oddali sosnowiczanie, zaś gospodarze zrewanżowali się 31, ale zdobyli 2 gole.


Na zdjęciu: Witalij Andrejkiw próbował strzałami z dalszej odległości zaskoczyć toruńskiego bramkarza, ale nic z tego nie wyszło.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus