Śląsk Wrocław. Bez sentymentów

Trener Śląska Wrocław Jacek Magiera zapewnia, że zrobi wszystko, by wygrać w Częstochowie z Rakowem.


Piłkarze Śląska Wrocław będą pierwszym zespołem ekstraklasy, który dostąpi zaszczytu rozegrania meczu z Rakowem w Częstochowie. Przed niespełna dwoma laty, dokładnie 24 kwietnia 2019 roku, ekipa spod Jasnej Góry zapewniła sobie awans do elity polskiego futbolu.

Przed rozpoczęciem bieżących rozgrywek PZPN poinformował Rakowa, że za każdy mecz rozgrywany w roli gospodarza poza Częstochową od lutego 2021 roku będzie musiał płacić 30 tysięcy złotych kary. Zapewne nie zrobiło to na działaczach Rakowa wrażenia, bo to „drobne”, biorąc pod uwagę wpływy z transmisji telewizyjnych. Niemniej jednak wszyscy, z piłkarzami na czele, chcieli wrócić na obiekt przy Limanowskiego.

Jako się rzekło, pierwsi zagrają na nowym stadionie piłkarze Śląska. W poprzednim pojedynku z Podbeskidziem Bielsko-Biała wygraną wrocławianom zapewnił Robert Pich.

– Nie było to łatwe spotkanie, ale od początku mieliśmy jasne nastawienie – chcieliśmy wygrać – powiedział Słowak. – Ostatecznie szczęście przechyliło się na naszą stronę, co jest bardzo pozytywne. Lepiej zagrać słabiej, ale wygrać, bo najważniejsze są trzy punkty. Moja bramka? Prowadziłem piłkę i czekałem na moment, w którym podać albo na prawo do „Piacha”, albo na lewo do Marcela. Wyczekiwałem, aż któryś z obrońców wyjdzie do mnie i wtedy chciałem zagrać na bok, ale oni zostali przy pilnowaniu stojących szeroko naszych zawodników, którzy zrobili bardzo ważną robotę. Nikt z przeciwników do mnie nie wyskoczył, otworzyła mi się przestrzeń do oddania strzału i podjąłem szybką decyzję o uderzeniu.

Muszę przyznać, że nigdy jeszcze nie strzeliłem takiego gola w samej końcówce, dającego zwycięstwo. Bardzo się cieszę, że wygraliśmy, bo walczyła o to cała drużyna. Ostatnie trafienie zaliczyłem ja, ale każdy przyczynił się do zwycięstwa. Od środy interesował nas już tylko piątkowy mecz z Rakowem.

Szkoleniowiec Śląska Jacek Magiera dostrzegł dużo mankamentów w grze swojego zespołu w ostatnim meczu, ale… – Należę do trenerów, którzy chcą wygrywać i strzelić jednego gola więcej niż przeciwnik – zaznaczył na wstępie „Magic”.

– Dla kibiców mecz zakończony wynikiem 4:3 jest lepszym widowiskiem niż ten, w którym drużyna wygrywa 1:0. Zdajemy sobie sprawę, że gra defensywna Śląsk do poprawy.
Trener Magiera odniósł się także do „zarzutu”, że w ostatnim meczu oszczędzał niektórych piłkarzy, mając na uwadze pojedynek z Rakowem.

– Tak nie było, funkcjonujemy z meczu na mecz. We wtorek najistotniejszy było spotkanie z Podbeskidziem, teraz najistotniejszy jest mecz z Rakowem i tak do tego podchodzimy. Nasz najbliższy przeciwnik ma sezon stulecia, dosłownie i w przenośni. Jest to klub, który jeszcze nigdy nie był tak wysoko, jeżeli chodzi o końcówkę sezonu. Jest na pozycji medalowej oraz w finale Pucharu Polski. To drużyna bardzo dobrze poukładana, która wie, czego chce. Ale będziemy robić wszystko, aby to spotkanie wygrać. Jesteśmy zespołem zdeterminowanym, mającym swoje cele. Patrzymy przede wszystkim na siebie i swoje możliwości. Każdy mecz jest inny, celem na to spotkanie będzie wykorzystać to, co my mamy najlepszego i stwarzać sytuacje, aby zdobywać gole i na końcu wygrać.


Czytaj jeszcze: „Zwariowany” mecz

Czy będzie to dla mnie mecz wyjątkowy? Nie, nie będzie. Częstochowa to moje miasto, Raków był moim pierwszym klubem. Tam się wychowałem, na tym stadionie w Częstochowie. Tam miałem swoje pierwsze poważne mecze, sukcesy i rozczarowania jako młody chłopak, któremu wydawało się wtedy, że coś mu się należy. Na wszystko trzeba było zapracować. Tam poznałem wspaniałych ludzi, mentorów, którzy przekazywali mi wiedzę i wartości.

To jest dla mnie wyjątkowe miejsce i wyjątkowy klub, bo pierwszy, ukochany mogę tak powiedzieć. Przyjadę tam jako trener Śląska i zrobię wszystko, żeby moja drużyna wygrała. To oczywiste, więc nie będzie żadnych sentymentów. Rakowowi będę kibicował, natomiast w piątek będę robił wszystko, abyśmy to my po meczu cieszyli się ze zwycięstwa.

Lista nieobecnych – z powodu kontuzji – w zespole Śląska jest wyjątkowo długa. Znajdują się na niej Matusz Putnocky, Lubambo Musonda, Maciej Wilusz, Wojciech Golla, Olivier Wypart, Piotr Celeban, Guillermo Cotugno i Mateusz Maćkowiak.


Na zdjęciu: Robert Pich zapewnił Śląskowi wygraną w meczu z Podbeskidziem. Jak wypadnie w potyczce z Rakowem?

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus