Śląsk Wrocław. Bezcenny kapitał

W tym sezonie piłkarze Śląska Wrocław ponad 60 procent goli zdobyli po stałych fragmentach gry.


Piłkarzy wrocławskiego Śląska czeka bardzo intensywny tydzień. W najbliższą niedzielę, 18 października, zmierzą się na wyjeździe z Wisłą Płock, w środę (21 października) zagrają w Warszawie z Legią, a na koniec tego maratonu, w sobotę (24 października) podejmą Jagiellonię Białystok. W ciągu siedmiu dni rozegrają trzy spotkania ligowe!

Wnikliwi obserwatorzy meczów Śląska zapewne zauważyli, że podopieczni trenera Vitezslava Laviczki bardzo dużo goli zdobyli po stałych fragmentach gry. I nie ma w tym przypadku, bo jak zapewnia drugi trener wrocławian Zdenek Svoboda, przynajmniej jeden dzień w tygodniu szkoleniowcy poświęcają na doskonalenie stałych fragmentów gry.

W bieżących rozgrywkach w pięciu meczach piłkarze Śląska zdobyli 11 goli, z czego aż siedem (!) po stałych fragmentach gry! Identycznym dorobkiem może pochwalić się tylko Lechia Gdańsk, która ma jednak lepszy procent, bo zdobyła „tylko” 10 bramek.

Wrocławianie dzięki zagraniom ze stałych fragmentów gry zdobywali gole w pojedynkach z Piastem Gliwice (2:0), Wisłą Kraków (3:1), Lechem Poznań (3:3) i Cracovią (3:1). Nie udało im się tylko w potyczce z Pogonią Szczecin, z którą przegrali 0:1. Śląsk strzelił trzy gole po rzutach karnych oraz dwa po rzutach wolnych. Tym samym wrocławianie „wyrobili” 50 procent normy z poprzedniego sezonu. Obecną zdobycz uzupełniają dwie bramki zdobyte po do,środkowaniach z rzutów rożnych.

W sezonie 2019/2020 podopieczni Vitezslava Laviczki w 37. spotkaniach strzelili 51 bramek, z czego „tylko” 18 po stałych fragmentach gry właśnie. Dało to 35 procent całego dorobku strzeleckiego. W tej chwili jest to aż 64 procent. Przy tej okazji warto dodać, że w bieżących rozgrywkach więcej goli od wrocławian zdobyli tylko piłkarze Rakowa Częstochowa (15) i Górnika Zabrze (12), ale oni ten kapitał zgromadzili w 6. meczach. Śląsk ma jeden mecz „w pamięci” (z Legią), więc… Drużyna ze stolicy Dolnego Śląska poprawiła zdobycz bramkową w porównaniu do poprzedniego sezonu. Wówczas w pięciu spotkaniach po uderzeniach piłkarzy Śląska piłka lądowała w bramce rywali tylko 8 razy.

Czy tyle samo uwagi i czasu stałym fragmentom gry poświęcają szkoleniowcy prowadzący drugi zespół Śląska, który występuje w 2. lidze?

– Niestety, robimy to bardzo rzadko, lecz nie z lenistwa, tylko podchodzimy do zagadnienia praktycznie – wyjaśnia II trener rezerw Marcin Dymkowski, prawa ręką trenera Piotra Jawnego.


Czytaj jeszcze: Otwarta kurtyna

– W ostatnim meczu przeciwko Chojniczance zagrało w naszym zespole aż dziewięciu „spadochroniarzy”, czyli zawodników z pierwszej drużyny. Z reguły jest ich 5-6, więc ci, którzy uczestniczą w naszych treningach przez cały tydzień, nie mają okazji, by zademonstrować swoją przydatność do zespołu przy rzutach rożnych, czy wolnych. Z trenerem Jawnym skupiamy się na rozwoju indywidualnym poszczególnych zawodników, a potem rekomendujemy ich do pierwszego zespołu. Teraz na tej zasadzie być może w grudniu br. do ekipy trenera Laviczki dołączą19-letni obrońca Olivier Wypart oraz o rok starszy pomocnik Szymon Krocz. Oczywiście chodzę na treningi pierwszego zespołu i widzę, że stałym fragmentom gry poświęcają dużo uwagi i czasu. Kiedy więc ci zawodnicy „schodzą” do naszej drużyny, mają pewne schematy i warianty wypracowane niemal do perfekcji. Widać, że trener Zdenek Svoboda nie jest teoretykiem, tylko praktykiem. Nieprzypadkowo grał w europejskich pucharach (22 mecze z Lidze Mistrzów, po 6 meczów w kwalifikacjach do LM, Pucharze UEFA i Pucharze Zdobywców Pucharów – przyp. BN) i demonstruje bardzo duży wachlarz zagrań. Zwraca w nich uwagę na rzeczy, które są bardzo istotne, co wynika z jego boiskowego doświadczenia. Dzięki jego podpowiedziom bramki strzelają głową Piotr Celeban, czy Wojciech Golla. To naprawdę bezcenny kapitał.


Na zdjęciu: Obrońca Śląsk Piotr Celeban bardzo dobrze gra głową, co przydaje się przy stałych fragmentach gry.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus