Śląsk Wrocław. Budzenie giganta

Nowy trener Śląska Wrocław Ivan Djurdjević chce stworzyć agresywną i sprytną drużynę.


Po „zamknięciu” sezonu 2021/2022 działacze Śląska Wrocław zdecydowali się na nowe rozdanie. Na trenera pierwszego zespołu namaścili 45-letniego Serba Ivana Djurdjevicia, z którym będą ściśle współpracowali asystenci Maciej Stachowiak i Marcin Dymkowski oraz trener bramkarzy, Mariusz Bołdyn.

– Z Maciejem Stachowiakiem pracujemy razem prawie dziesięć lat – powiedział nowy szkoleniowiec wrocławian. – Zaczęliśmy w akademii Lecha, a ostatnio byliśmy w Chrobrym. To młody trener z wielką pasją i ambicją. Z kolei Mariusz Bołdyn to osoba bardzo związana ze Śląskiem, jest kibicem tego klubu. Mieszka w Brzegu Dolnym. W momencie, kiedy dowiedział się, że będzie pracował tutaj, nie spał przez dwie noce. Natomiast z Marcinem Dymkowskim grałem razem w Lechu. Gdy przyjechałem do klubu, dzieliłem z nim pokój. Minęło 15 lat i znowu się spotykamy. On zna ten klub od środka, pracował w rezerwach, więc w codziennej robocie będzie bardzo przydatny.

Dlaczego akurat wybrałem Śląsk? W rozmowach, które odbyliśmy, mieliśmy wiele wspólnego. Chcieliśmy w tym trudnym momencie, w którym znajduje się obecnie Śląsk, obudzić giganta. A do tego potrzebne jest wojsko. Jestem po to, aby to wojsko zbudować. Śląsk śpi, musimy obudzić zawodników. Większość z nich gra bowiem poniżej swoich możliwości. Jakie są tego przyczyny, do tego dojdziemy, ale musimy zdawać sobie sprawę, że chwilę to potrwa.

Kto spodziewa się tego, że zrobimy to od razu, niech nie przychodzi na stadion, bo ten, kto jest kibicem i ten, kto jest za Śląskiem, jest z nim zawsze, w każdym momencie, a zwłaszcza teraz. A później, gdy już będzie dobrze, ludzi na stadion przyjdzie więcej, ale dla nas liczyć się będą ci, którzy byli na samym początku. Jaki mam plan i pomysł na grę? Szkoleniowiec może mieć swój pomysł, ale ważny jest też klub, w którym się znajduje. Muszę po prostu zaadaptować się do klubu, nie klub do mnie. Sama nazwa „wojskowi” zobowiązuje – wojsko musi być agresywne, szybkie, sprytne i strategiczne, które na boisku zawsze będzie walczyć o zwycięstwo. Żaden trener, nawet z doświadczeniem, nie gwarantuje wyniku i żaden trener bez doświadczenia nie gwarantuje, że będzie źle.

Mamy robotę do wykonania. Moje doświadczenie jest takie, że byłem w wielkim klubie, może nie tak długo, ale przeżyłem swoje negatywne chwile, które pomogły w rozwoju. Ostatnie 3 lata dużo mnie nauczyły, a najważniejsze jest to, aby rozwijać piłkarzy. Jak to zrobimy, to rozwiniemy zespół, a jak rozwiniemy zespół, to będziemy wygrywać.

Ważne jednak jest nie tylko wygrywanie i zdobywanie trofeów, ale przede wszystkim rozwijanie młodych piłkarzy. Mogę powiedzieć, że do tej pory rozwinąłem zawodników w Lechu i Chrobrym, a wielu z nich gra już za granicą lub w reprezentacji Polski. W Śląsku widzę duży potencjał w zawodnikach pokroju Szymona Lewkota, czy Adriana Łyszczarza. Potrzebny jest czas, zwłaszcza, że ci zawodnicy mieli trudny okres w tym roku. Uważam, że to negatywne doświadczenie bardzo dużo da im w przyszłości. Widzimy ogromny potencjał, który jest uśpiony i musimy tych wszystkich ludzi obudzić. Otworzymy lodówkę, zobaczymy, co się w niej znajduje, a dopiero później pójdziemy na zakupy.

Pierwszym nowym nabytkiem wrocławian jest Martin Konczkowski, który poprzednio grał w Piaście Gliwice. – Dlaczego zdecydowałem się na Śląsk? Bo to jest duży klub i fajne miasto – powiedział niespełna 29-letni obrońca. – Klub był bardzo konkretny, od dłuższego czasu byliśmy w kontakcie. Mimo tego, że poprzedni sezon nie był udany, to widzę tutaj duży potencjał. Była to moja świadoma decyzja i bardzo cieszę się z tego faktu. Jestem przede wszystkim bardzo ambitnym zawodnikiem. Nie chciałbym za dużo mówić o swoich zaletach, chcę, żeby kibice zobaczyli to na boisku. Chcę dawać im radość i pomagać w kolejnych zwycięstwach.

W ostatnim czasie grałem głównie jako wahadłowy, ale zdarzało się zagrać też na prawej pomocy. Prawa strona boiska jest tą, po której biegam. W Śląsku spotkałem dawnych znajomych. Są Matusz Putnocky, Javier Hyjek, i Przemek Bargiel, który jak ja pochodzi z Rudy Śląskiej. Reszty nie znam, ale od dłuższego czasu gramy w ekstraklasie, więc spotykaliśmy się na boisku.


Na zdjęciu: Dla Martina Konczkowskiego gra w Śląsku Wrocław będzie nowym wyzwaniem.

Fot. slaskwroclaw.pl