Śląsk Wrocław czy Wisła Płock dopełni odwrócone podium?

Wciąż nie wiadomo, kto jako trzeci – wzorem Miedzi i Lechii – pożegna się w w tym sezonie z ekstraklasą. Może Śląsk Wrocław, może Wisła Płock…


Przed rozpoczęciem bieżącej kolejki matematyka dawała jeszcze szansę na spadek Jagiellonii, Stali i Koronie, ale raczej nikt nie wierzył w taki scenariusz. W przypadku kielczan mówiono o szansach co najwyżej kilkuprocentowych, a to też zależało od tego, kto chwytał za kalkulator i brał się za obliczenia. Realnie walka już od jakiegoś czasu toczy się tylko pomiędzy Śląskiem Wrocław a Wisłą Płock.

Znaczenie bilansów

Strefę spadkową otwiera WKS, który od dawien dawna ma skwaszoną minę. Jego sytuacja jest od dłuższego czasu o tyle skomplikowana, że właściwie z każdym rywalem, z którym walczy (lub walczył) o utrzymanie, miał gorszy bilans meczów bezpośrednich. Jedynie z Jagiellonią dwukrotnie zremisował, ale „Duma Podlasia” ma wyraźnie lepszy bilans bramkowy. Wątpliwe, aby wrocławska ofensywa – przy hipotetycznym doścignięciu „Jagi” – odblokowała się na tyle, by odwrócić losy tej rywalizacji.


Czytaj także:


Tylko z Wisłą Śląsk Wrocław dwa razy w tym sezonie zwyciężył (jeszcze z Lechem i Pogonią, ale to nie ma teraz znaczenia), co może mieć kolosalne znaczenie. W końcu płocczanie mają tylko dwa „oczka” przewagi i w przypadku zrównania pozycji, to gracze z Dolnego Śląska będą wyżej. Właśnie w ostatniej kolejce Wisła przegrała we Wrocławiu 1:3. W Płocku uległa 1:2.

Coś się tli

Jako że – parafrazując – w miłości i walce o utrzymanie wszystko jest dozwolone, w Płocku postanowili dokonać wstrząsu. Liczą tam, że ten przyniesie pozytywne efekty. „Nafciarze” zwolnili trenera Pavola Stano. Zaliczył on widowiskową drogę od szczytu ekstraklasy i pochwał płynących z każdej strony, do miana najgorszej drużyny ligi w 2023 roku. Zastąpił go Marek Saganowski, były znakomity napastnik, debiutujący jutro w roli samodzielnego szkoleniowca na najwyższym szczeblu.

– Zdaję sobie sprawę, że to duże wyzwanie, ale ja takie właśnie lubię. Wiem, w jakiej sytuacji jest klub i zrobię wszystko, żeby pozostał w ekstraklasie. Obiecuję, że zawodnicy, którzy będą biegali po murawie, zostawią na niej kawał serca. Przede wszystkim patrzę na pierwszy mecz, on jest najważniejszy i na nim będziemy się mocno skupiać. W głowie w zalążku mam już plan, ale będę musiał jeszcze porozmawiać z zawodnikami i sztabem. Coś się już jednak tli – zapowiadał przed spotkaniem „Sagan”. A zadania nie będzie miał łatwego, bo do Płocka przyjedzie mistrz Polski.

Na korzyść Wisły może w tym przypadku zadziałać fakt, że Raków w ostatnim czasie prezentuje się słabo. Poza tym w połowie spotkań wyjazdowych gubił punkty, a jako że o nic już w tym sezonie nie gra, trudno oczekiwać, aby nagle zaczął „gryźć trawę”. Co więcej, bilans „nafciarzy” na swoim stadionie nie jest wcale taki zły. To 8 wygranych, 4 remisy i 4 porażki (tak jak Raków w delegacji) i w ciągu ostatnich 5 meczów przegrali w Płocku ledwie raz. Sezon Wisła będzie kończyła wyjazdem na Cracovię. Ta zdaje się być synonimem przeciętniactwa oraz gry w kratkę i nigdy nie wiadomo, czego się po niej spodziewać.

Mecz zgody

We Wrocławiu liczą na, że zeszłotygodniowa wygrana nad Wisłą pchnie zespół do lepszej gry, choć ogólnie panuje tam raczej sceptycyzm. Najwięcej głosów płynących z południowo-zachodniej Polski tyczy się kwestii organizacyjnych w Śląsku, ewentualnej zmiany właściciela i tego, jaki kształt powinien przyjąć klub od następnego sezonu… Pytanie tylko, w której lidze. Terminarzowi WKS-u kolorytu nie brakuje.

W niedzielne południe podejmie on Miedź Legnica, a będzie to tzw. mecz zgody, bo kibice obydwu klubów przyjaźnią się. Niektórzy już zaczęli spekulować, że zdegradowana „miedzianka” na pewno odpuści swoim kolegom… ale to tylko czcze gadanie. Wątpliwe przecież, aby gracze z Turcji, Curacao, Czarnogóry, Chile, Grecji czy Bułgarii przejmowali się jakimiś tam zgodami, skoro premie za zwycięstwo same się nie zarobią… Tym krajowym zresztą też raczej niespecjalnie widzi się zabawa w korupcyjne zawieruchy. Kumplują się kibice, nie zawodowi piłkarze.

Dlatego lepiej, żeby we Wrocławiu nie tracili czasu na głupoty, a wzięli wszystko w swoje nogi, tym bardziej że w ostatniej kolejce przyjdzie im jechać na… Legię. Jasne, że dla „wojskowych” będzie to mecz tylko o prestiż. W stolicy nie pogardzą jednak scenariuszem pożegnania się ze swoimi kibicami efektownym zwycięstwem. Tak przy okazji spuszczając Śląsk na zaplecze. Oczywiście jeśli… Śląsk już spuszczony tam nie będzie.


Na zdjęciu: Śląsk Wrocław, czy Wisła Płock. Ich walka o utrzymanie nabiera rozpaczliwego charakteru.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.