Śląsk Wrocław. Dołująca anemia

W trzech ostatnich meczach na własnym boisku piłkarz Śląska Wrocław nie strzelili ani jednego gola!


W zimowym okienku transferowym Śląsk Wrocław pozyskał trzech obcokrajowców. Na Oporowską trafili Islandczyk Daniel Leo Gretarsson, Duńczyk Patrick Olsen oraz Niemiec (legitymujący się również polskim obywatelstwem) Dennis Jastrzembski. Ówczesny szkoleniowiec wrocławian Jacek Magiera duże nadzieje wiązał zwłaszcza z tym ostatnim.

Na razie wychodzi jednak na to, że to właśnie Jastrzembski jest największym rozczarowaniem spośród nowych nabytków. 22-letni napastnik zadebiutował w zespole Śląska 5 lutego br. w meczu z Lechią Gdańsk (0:2), w którym zagrał „od deski do deski”. Wychowanek TSV Kropp zaprezentował się z dobrej strony, imponował szybkością, ciągiem na bramkę przeciwnika, dynamiką, po prostu był przebojowy. Był bliski strzelenia gola dla nowej drużyny, ale jego starania zniweczył bramkarz biało-zielonych, Duszan Kuciak. Mający status młodzieżowca Niemiec (Polak) mógł być silnym punktem zielono-biało-czerwonych. Ale im dalej Jastrzembski szedł w las, tym bardziej obniżał loty. W pełnym wymiarze czasowym zagrał jeszcze tylko przeciwko Górnikowi Łęczna (1:1), a potem grał w kratkę, tzn. wychodził albo w podstawowej jedenastce, albo z ławki rezerwowych. Do tej pory wystąpił w 9 meczach ligowych (6 razy w „11”), spędzając na boisku 470 minut. Średnia 52 minuty na jedno spotkanie na kolana nie powala.

Częściowo może go rozgrzeszać fakt, że nie grał na „10”, która jest jego nominalną i ulubioną pozycją, lecz na skrzydle. Ale w ustawieniu, która proponował Jacek Magiera, a teraz kopiuje Piotr Tworek (1-3-4-2-1) pozycja nr „10” po prostu nie istnieje! Poza tym na wahadle zawodnik musi wykazać się nie tylko ofensywnymi inklinacjami, ale również radzić sobie w defensywie. Dennis Jastrzembski w tym ostatnim elemencie radzi sobie średnio na jeża, a nawet słabo. – Odbyliśmy dużo rozmów z Dennisem, nie tylko takich, gdzie tłumaczyliśmy o co nam chodzi, ale też taktycznych powiedział szczerze jak na spowiedzi trener Piotr Tworek.

Dennis ma duży potencjał szybkościowy, wiemy, że to jeden z bardziej dynamicznych piłkarzy w naszym zespole. Dobrze radzi sobie też z piłką, ale mamy trochę zastrzeżeń do jego pracy w defensywie. Gdy nie wyjdzie mu pojedynek w obronie, frustruje się i się wyłącza. Bronimy całym zespołem i każda strefa musi być zamknięta.

Kolejną szansę na „zdjęcie blokady” być może Jastrzembski będzie miał w poniedziałkowym meczu z Wisłą Kraków. W rundzie jesiennej piłkarze Śląska rozbili „Białą gwiazdę” na Reymonta aż 5:0! Łupem bramkowym podzielili się wtedy Erik Exposito (trzy gole), Diogo Verdasca i Marcel Zylla. O powtórkę w Poniedziałek Wielkanocny (zwanym lanym poniedziałkiem) nie będzie łatwo, ba, jestem gotów przyjąć zakład, że powtórki z rozrywki nie będzie. Tym bardziej, że spośród 13 pojedynków rozegranych na własnym boisku Śląsk rozstrzygnął na swoją korzyść tylko trzy, ponadto 6 zremisował i 4 razy schodził z boiska pokonany. Bilans bramkowy: 13:15. Trzynaście zdobytych bramek na Pilczycach to najgorszy wynik w ekstraklasie, identyczną zdobyczą mogą się „pochwalić” na własnym boisku Górnik Łęczna (13:25) i Warta Poznań (13:17).

I jeszcze jeden ważny dodatek – na własnym obiekcie Śląsk po raz ostatni wygrał 27 listopada ubiegłego roku, gdy pokonał 2:1 Stal Mielec (bramki Mateusz Praszelik i Petr Schwarz). W trzech ostatnich potyczkach ligowych we Wrocławiu piłkarze Śląska nie zdobyli ani jednego gola! Ich dorobek to dwa punkty – bezbramkowe remisy z Zagłębiem Lubin i Radomiakiem oraz porażka 0:1 z Lechem Poznań.


Na zdjęciu: Dennis Jastrzembski jeszcze nie strzelił dla Śląska choćby jednego gola.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus