Śląsk Wrocław. „Magic” za drzwiami

Po katastrofalnej serii – dwa punkty w ośmiu meczach – posadę trenera w Śląsku Wrocław stracił Jacek Magiera.


Miarka w końcu się przebrała. Śląsk Wrocław żadnego z ostatnich ośmiu meczów ligowych nie potrafił rozstrzygnąć na swoją korzyść i szefowie klubu stracili cierpliwość do trenera Jacka Magiery oraz jego najbliższych współpracowników. Ósmego marca, czyli w Dzień Kobiet (bez podtekstów), misja „Magica” we wrocławskim klubie dobiegła końca.

Trudna decyzja

To była dla nas bardzo trudna decyzja, ponieważ wierzyliśmy w projekt trenera Jacka Magiery i wspólnie chcieliśmy realizować długoterminowy plan rozwoju – powiedział prezes Śląska, Piotr Waśniewski.

– Ostatni rok upłynął pod znakiem systematycznego podnoszenia naszych wewnętrznych standardów, co wiązało się z zaufaniem i pełnym poparciem dla filozofii pracy pierwszego szkoleniowca. Nasza współpraca opierała się na solidnych fundamentach, począwszy od utworzenia największego w historii klubu sztabu szkoleniowego, przez inwestycję w przebudowę obecnego zaplecza treningowego, czy dokonywane wspólnie z pionem sportowym transfery. Potwierdzeniem właściwego kierunku, który razem obraliśmy, były pierwsze od lat występy WKS-u na arenie międzynarodowej. Dziś z dużym smutkiem informujemy, że zakończyła się nasza wspólna droga.

Nędza i rozpacz

W ośmiu ostatnich meczach ligowych Śląsk Wrocław zdobył tylko dwa punkty! Kibice tej drużyny na zwycięstwo w rozgrywkach ligowych czekają od 27 listopada ubiegłego roku. Tego dnia Śląsk pokonał na własnym boisku 2:1 Stal Mielec. W kolejnych ośmiu spotkaniach ligowych aż sześć razy wrocławianie zeszli z boiska pokonani i tylko dwa razy powiększyli swój dorobek punktowy. Na ich koncie w tym czasie zaksięgowano dwa „oczka”, za remisy z Górnikiem Łęczna (1:1) i Zagłębiem Lubin (0:0).

Poniedziałkowy, ostatni występ wrocławskiej drużyny pod wodzą Jacka Magiery, był – nie waham użyć się tego określenia – obrazem nędzy i rozpaczy. Dość powiedzieć, że w meczu z Legią Warszawa Śląsk nie oddał ani jednego celnego strzału na bramkę przeciwnika i tylko cztery niecelne. Wciąż urzędujący mistrz Polski też się nie popisał – dwa celne uderzenia i osiem prób chybionych.

Nie czuł zagrożenia

Taka czarna seria musiała wywołać nerwowość u pracodawcy, ale trener Jacek Magiera nie czuł pisma nosem i nie bał się o utratę posady. – Nie obawiam się, że mecz z Legią był moim ostatnim jako trenera Śląska – powiedział po meczu na Łazienkowskiej „Magic”.

– W żadnym wypadku nie odczuwam takiego niebezpieczeństwa, bo pracujemy najlepiej jak potrafimy i nie mam podstaw do tego, by obawiać się o posadę. Jeżeli taka decyzja zapadnie, no to zapadnie. Nie ma mowy o tym, by zwiesić głowę i się poddać, to są sytuacje, które w sporcie się zdarzają i wiele zespołów miało podobne serie. Mamy ósmy mecz bez zwycięstwa, co jest wynikiem bardzo słabym. Zdajemy sobie sprawę, że 2 punkty po tylu kolejkach to rzecz nie do zaakceptowania. Pracujemy, będziemy szukać rozwiązań, bo najważniejsze to odnieść pierwsze zwycięstwo od listopada i zacząć punktować. To jest cel dla tego zespołu.

Od wtorku to już nie jest zmartwienie Jacka Magiery i jego sztabu. Nie da się jednak ukryć, że ostatnie występy wrocławian nie napawały optymizmem. Ktokolwiek zajmie miejsce zwolnione przez „Magica”, może mieć ogromne problemy z błyskawicznym ugaszeniem pożaru. Strefa spadkowa jest już bardzo blisko, drużynę z Oporowskiej dzielą od niej zaledwie dwa punkty…

Pokazać jaja

Piłkarze Śląska jechali na mecz z Legią pełni optymizmu, tymczasem zamiast zdobyczy punktowej musieli zadowolić się przysłowiową figą z makiem. – Przyjechaliśmy do Warszawy z nastawieniem, żeby zdobyć trzy punkty – powiedział wahadłowy Śląska, Patryk Janasik.

– Mecz cały czas był remisowy i jedna sytuacja zadecydowała, że zostaliśmy z pustymi rekami. Jesteśmy bardzo źli, bo wiemy, że potrzebujemy punktów, a w tym meczu nie zainkasowaliśmy żadnego. Nie ma się jednak co załamywać, bo wiemy, że jeszcze tych spotkań jest dużo. Musimy się skupić na każdym kolejnym, pokazać jaja i wyjść na murawę po to, by w niedzielę z Radomiakiem zdobyć trzy punkty.

Słowackiemu pomocnikowi Śląska, Robertowi Pichowi, też nie jest do śmiechu. – Mecz z Legią był wyrównany, ale było też widać, że obie drużyny nie były w optymalnej formie – powiedział. – Miejsce w tabeli obu zespołów jest jakimś wyznacznikiem tej gry, ponadto o tej porze roku boiska nie są jeszcze idealne. Ciężko o kombinacyjną grę, a tym bardziej, jeśli połączy się jedno z drugim. Teraz potrzebujemy punktów, potrzebujemy zwycięstw. Trzeba być skoncentrowanym, grać do przodu, stwarzać sytuacje, żeby coś się działo w polu karnym przeciwnika. Tylko w ten sposób możemy na to patrzeć, nie ma tu wielkiej filozofii, musimy walczyć i strzelać gole.


Na zdjęciu: Misja trenera Jacka Magiery w Śląsku Wrocław zakończyła się fiaskiem.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus