Śląsk Wrocław. Najlepszy na trudne sytuacje

Niespełna 23-letni Adrian Łyszczarz jest nie tylko najlepszym dżokerem w Śląsku Wrocław, ale również w ekstraklasie.


Niewiele brakowało, by w Łęcznej piłkarze Śląska Wrocław przegrali szósty wyjazdowy mecz z rzędu w PKO Ekstraklasie. Przerwali tę niechlubną serię dzięki Adrianowi Łyszczarzowi, który na boisku pojawił się w 64 minucie spotkania, zmieniając Victora Garcię.

Niespełna 23-letni pomocnik w bieżących rozgrywkach znakomicie wywiązuje się z roli dżokera. Gol zdobyty w pojedynku z Górnikiem Łęczna był już piątym trafieniem wychowanka FC Wrocław Academy i pod tym względem nie ma on sobie równych w ekstraklasie.

Łyszczarz w sezonie 2021/2022 rozegrał 12. spotkań ligowych, spędzając na boisku 229 minut. Tylko raz – w meczu z Wartą Poznań – wybiegł na boisko w podstawowym składzie Śląska, pozostałe mecze rozpoczynał od grzania ławki rezerwowych. Średnio strzelał gole co 46 minut i pod tym względem we wrocławskim zespole nie ma sobie równych. Hiszpan Erik Exposito (9 bramek) robił to co 158 minut, a Słowak Robert Pich (5 trafień) – co 270 minut! – Jest duży niedosyt po tym meczu w ekstremalnych warunkach – powiedział „na gorąco” po meczu z Górnikiem Łęczna Adrian Łyszczarz.

– Dążyliśmy do końca, żeby odmienić losy tego spotkania. Strzeliliśmy bramkę na 1:1, a w końcówce mieliśmy jeszcze dwie dobre okazje do zdobycia gola. Niestety, nie udało się strzelić. Co do strzelonej przeze mnie bramki… Trener tak wymaga, żebym wszedł na boisko i pokazał, że nie bez przyczyny na mnie stawia. Cieszę się z tych bramek, ale trzy punkty byłyby ważniejsze.

Brakuje nam złapania serii zwycięstw. W dwóch pierwszych meczach po dobrze przepracowanym obozie przygotowawczym zanotowaliśmy jedną porażkę i jeden remis. Nie poddamy się i będziemy walczyć. Miejsce w tabeli, na którym teraz jesteśmy, nie powinno być teraz miejscem Śląska Wrocław. Każdy zespół miał takie same warunki. Na takim boisku chyba jeszcze nie przyszło mi grać, ale to dla mnie ciekawe doświadczenie. Z pewnością zaprocentuje to w przyszłości.

Niepocieszony po występie w Łęcznej był także Waldemar Sobota. – Chcieliśmy wygrać w Łęcznej, bo wiemy, jaką ostatnio mamy serię, jak te mecze się układały i tych punktów wiele nie zdobyliśmy – powiedział niespełna 35-letni pomocnik.

– Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo i wydaje mi się, że do końca walczyliśmy o korzystny wynik, żeby do Wrocławia przywieźć trzy punkty. Tak się nie stało, zabieramy jeden punkt i trzeba pracować dalej, bo przed nami dużo roboty. Rzadko gra się w takich warunkach, naprawdę nie było łatwo, ale z mojego punktu widzenia drużyna pokazała dobre zaangażowanie i do końca walczyliśmy o zwycięstwo. W samej końcówce mieliśmy dwie sytuacje, gdzie można było strzelić gola… Trzeba zabrać ten jeden punkt, pracować dalej, by w przyszłości takie mecze wygrywać.

Rola defensywnego pomocnika nie jest dla mnie nowością, bo w przeszłości już tam grywałem. Wiadomo, że na tej pozycji jest więcej zadań defensywnych, więcej trzeba pracować do tyłu i tylko od czasu do czasu włączać się do przodu. Wydaje mi się, że na tle drużyny wypadłem średnio.

W ostatnim meczu w składzie Śląska zabrakło kilku zawodników. O sytuacji Erika Exposito pisaliśmy już kilka razy i nie ma sensu w kółko o tym przypominać. Pomocnika Petra Schwarza i bramkarza Matusza Putnockiego z ewentualnego występu wyeliminowały kontuzje, Dino Sztiglec nie zmieścił się w meczowej „20” ze względów sportowych, czyli słabej formy. Spotkania w Łęcznej z powodu urazu nie dokończył Diogo

Verdasca. Portugalczyk miał mocno spuchniętą nogę, skóra została rozcięta dosyć głęboko, ale być może zdąży wykurować się do sobotniego meczu z Piastem Gliwice.

Na zdjęciu: Adrian Łyszczarz strzelił już kilka goli dla Śląska, ale na miejsce w podstawowym składzie Śląska nie może liczyć.


Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus