Śląsk Wrocław. Niepewny Praszelik

Pomocnik Śląska Mateusz Praszelik w czwartkowym meczu z Araratem Erywań nie dotrwał nawet do końca pierwszej połowy.


Trener Jacek Magiera zdjął go z boiska w 38 minucie, w jego miejsce desygnując do gry Waldemara Sobotę. – Widziałem, że Mateusz Praszelik jest na murawie nieswój – wyjaśnił powody roszady szkoleniowiec wrocławian. – Nie był dynamiczny, nie zastawiał się, był nijaki. Zawołałem go do siebie, powiedział, że coś go kłuje pod żebrami. Zostawiłbym go na boisku, by sobie z tym poradził i grał dalej, ale Ararat dochodził do sytuacji, był groźniejszy i dokonaliśmy zmiany. Nie chcieliśmy grać w dziesiątkę, chciałem, by Mateusz złapał oddech. W sobotę będziemy wiedzieć, czy jest do dyspozycji na mecz z Cracovią.

W niedzielnym pojedynku z ekipą Michała Probierza „Magic” najbardziej liczy na Roberta Picha, który ostatnio strzela bramki jak na zawołanie. – Robert idzie do góry, ale to nie jest jego sufit – przekonuje trener Magiera. – Najważniejsze są statystyki na tej pozycji, a on to gwarantuje. Nigdy nie ma pretensji, nie traktuje źle kolegów, mobilizuje ich, a wchodząc z ławki daje jakość. Dobrze współpracuje z Erikiem Exposito, czy Krzysztofem Mączyńskim. Na pewno nie będziemy deklarować, ile strzeli goli. Strzeli najwięcej, ile będzie mógł, ale najważniejszy będzie zespół.


Fot. Marcin Karczewski/PressFocus