Śląsk Wrocław. Niewygodna Jagiellonia

W sobotę piłkarze Śląska Wrocław chcą się zrehabilitować za dwie wcześniejsze porażki.


Mecz z Jagiellonią Białystok będzie dla piłkarzy wrocławskiego Śląska okazją do rehabilitacji po dwóch wcześniejszych porażkach. W ubiegłą niedzielę podopieczni trenera Vitezslava Laviczki przegrali w Płocku z Wisłą, a w środę w stolicy „poprawiła” im Legia.

Drużynie ze stolicy Dolnego Śląska nadzieję powrotu na zwycięskie tory daje fakt, że w sobotę zagrają na własnym stadionie. W bieżących rozgrywkach wrocławianie w trzech meczach u siebie zdobyli 7 punktów, wygrywając z 2:0 z Piastem Gliwice i 3:1 z Cracovią oraz remisując 3:3 z poznańskim Lechem.

Jest tylko jedno „ale”, mianowicie w poprzednim sezonie piłkarze Śląska nie zdołali pokonać Jagiellonii Białystok, która będzie ich przeciwnikiem w sobotę. Na własnym boisku Śląsk zremisował z ekipą z Podlasia 1:1 (gole strzelili Robert Pich i Juan Camara), natomiast w Białymstoku dwukrotnie musiał uznać wyższość gospodarzy. Siódmego marca br. „Jaga” wygrała 1:0 (bramkę strzelił Martin Pospiszil, który wrocławianie do dzisiaj uznają za błąd sędziego), natomiast 15 lipca zwyciężyła 2:1 (gole zdobyli Taras Romanczuk i Jakow Puljić, honorowe trafienie dla gości było dziełem Marka Tamasa).

Atut własnego boiska to tylko jedna z przesłanek przemawiająca na korzyść Śląska. W sobotnim spotkaniu między słupkami bramki gości zabraknie Łotysza Pavelsa Szteinborsa, który nabawił się urazu pachwiny, który wykluczył jego występ w sobotnim pojedynku. Kto go zastąpi?

Trener Bogdan Zając ma w kim wybierać, bo w kadrze – oprócz Szteinborsa – jest jeszcze czterech golkiperów: Xavier Dziekoński, Hubert Gostomski, Bartłomiej Maliszewski i Damian Węglarz. Jagiellonia na zwycięstwo we Wrocławiu czeka już cztery lata. Po raz ostatni wywiozła stamtąd komplet punktów 16 września 2016 roku, gdy spuściła gospodarzom tęgie lanie, bo tak należy traktować wygraną 4:0! Łupem bramkowym podzielili się wówczas Tomasz Frankowski 2 (9, 18), Konstantin Wassiljew (50) i Taras Romanczuk (90).

Tak jak przy okazji każdego meczu musimy się w pełni przygotować do spotkania z Jagiellonią – powiedział trener Śląska Vitezslav Laviczka. – Teraz graliśmy dwa wyjazdowe spotkania w niewielkim odstępie czasu i nie było łatwo zregenerować się, zarówno fizycznie, jak i mentalnie. Zrobiliśmy wszystko, żeby zawodnicy byli gotowi na mecz przeciwko Jagielloni. Wiemy doskoanle, jak ważny będzie to pojedynek.

Każda porażka jest sygnałem, że trzeba się poprawić. Nie jest jednak tak, że wszystko było złe. Nie daliśmy rady wygrać w dwóch meczach wyjazdowych. Rozmawiałem na ten temat z piłkarzami, bo musimy utrzymać odpowiednią kondycję mentalną. Zawodnicy pracują dobrze, starają się wykorzystać każdą godzinę, by przygotować się w stu procentach do potyczki z Jagiellonią.

Czytaj jeszcze: Legia Warszawa – Śląsk Wrocław. „Zaczarowana” Łazienkowska

Mam nadzieję, że zdrowie im dopisze i będziemy przygotowani optymalnie. Kwestią podstawową jest organizacja gry, od niej zależy najwięcej. Jeżeli nasza organizacja będzie na dobrym poziomie i pokażemy pewność siebie, to będzie to podstawa do uzyskania korzystnego wyniku.

Pomocnik Bartłomiej Pawłowski jest niezadowolony z ostatnich występów drużyny. – Nie szukajmy łatwych wymówek, gramy przecież na profesjonalnym poziomie – powiedział. – Musimy wziąć porażki „na klatę” i czuć za nie odpowiedzialni. Musimy pomyśleć, co robimy źle, aby to poprawić i po kolejnych spotkaniach znów móc chodzić z podniesioną głową. Po prostu musimy się jak najszybciej zrehabilitować.

Nic dodać, nic ująć.


Na zdjęciu: Panowie, co się dzieje? – gest kapitana Śląska Krzysztofa Mączyńskiego jest jednoznaczny.

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus