Śląsk Wrocław. Okrutne fakty

Na Łazienkowskiej Śląsk Wrocław nie wygrał od dziewięciu lat!


Sugestia, że piłkarze Śląska Wrocław jadą do stolicy na ścięcie, byłaby niezgodna z duchem sportowej rywalizacji. Jednakże z faktami trudno polemizować, a te są okrutne dla zespołu ze stolicy Dolnego Śląska. Mianowicie ostatni raz zespół Śląska zdobył komplet punktów na stadionie przy ulicy Łazienkowskiej ponad 9 lat temu.

Dokładnie 21 sierpnia 2011 roku ekipa trenera Oresta Lenczyka pokonała gospodarzy 2:1, gole na wagę zwycięstwa zdobyli wówczas Łukasz Madej (6 min.) i Johan Voskamp (43 min.). Po ich uderzeniach futbolówkę z siatki wyciągał Wojciech Skaba, honorowe trafienie dla legionistów uzyskał Danijel Ljuboja (77 min.), którego strzału nie zdołał obronić Marian Kelemen.

Potem nie było już tak różowo, w ostatnich 9. potyczkach ligowych w Warszawie Śląsk zdobył zaledwie dwa punkty! Fatalnie wygląda bilans wrocławian od momentu, gdy w styczniu 2019 roku stery drużyny przejął Vitezslav Laviczka, Czeski szkoleniowiec czterokrotnie prowadził Śląska przeciwko Legii i jego podopieczni ani razu nie umieścili piłki w siatce, zdobywając w tych spotkaniach jeden punkt!

W poprzednim sezonie w warszawie był bezbramkowy remis i wygrana legionistów 2:0 (oba gole strzelił Walerian Gwilia), zaś we Wrocławiu goście spuścili łomot rywalom 3:0. Na początku meczu rzutu karnego nie wykorzystał Robert Pich, a potem gospodarzy do pionu postawili Paweł Wszołek, Jose Kante i Luquinhas, strzelając bramki dla Legii. W sezonie 2018/2019 Śląsk przegrał na Łazienkowskiej 0:1, a jedynego gola z rzutu karnego zdobył Carlitos.

Mimo tych niekorzystnych statystyk oraz niepowodzenia w ostatnim spotkaniu w Płocku, piłkarze Śląska wierzą, że w środowej potyczce z aktualnym mistrzem Polski nie stoją na straconej pozycji. – Chcemy pokazać, że też potrafimy grać na wyjeździe – powiedział lewy obrońca wrocławian, Dino Sztiglec.

– Legia zawsze gra bardzo agresywnie, więc od pierwszej minuty będą nastawieni na zwycięstwo. Jesteśmy na to przygotowani, ale patrzymy tylko na siebie i skupiamy się na tym, jak to będzie wyglądało z naszej strony. Po porażce z Wisłą Płock mamy w środę szansę na rehabilitację i oczekuję, że zagramy dobry mecz. Zawsze jest nowa szansa na pokazanie swojej jakości i wygranie spotkania. Wiem, że wcześniej przegraliśmy w Szczecinie i Płocku, ale teraz mamy kolejną okazję na odniesienie zwycięstwa.

Niektórzy mówią, że lepiej gramy u siebie. Tym większe wyzwanie dla nas, by pokazać, że umiemy grać również na wyjazdach. Dlatego mecz przeciwko Legii jest tak ważny. W naszym zespole jest duża rywalizacja, na każdej pozycji mamy dwie albo trzy opcje. Jeżeli komuś przytrafi się kontuzja lub zawieszenie, to są inni, którzy czekają na swoją szansę.

Trener legionistów Czesław Michniewicz wie doskonale, że dla jego zespołu mecz ze Śląskiem nie będzie bułką z masłem. – Podobnie jak Zagłębie Lubin, Śląsk dysponuje bardzo dobrymi stałymi fragmentami gry – powiedział szkoleniowiec mistrza Polski.


Czytaj jeszcze: Ulgi krótki oddech

– Piotr Celeban i inni piłkarze rywali dobrze czują się w walce w powietrzu. Śląsk gra dynamicznie, szybko przechodzi z obrony do ataku bezpośrednim podaniem na wolne pole. Na to trzeba zwrócić uwagę. Nie skupiamy się jednak na jednym zawodniku, a na całej drużynie. Musimy patrzeć na siebie, bo nasza gra jest najważniejsza. Można wszystko wiedzieć o przeciwniku, ale jeżeli nie będziemy grać dobrze, to będzie problem.

Nie patrzę na przeciwnika przez pryzmat jednego meczu. W innych meczach widziałem Śląsk bardzo dobrze grający. To zdyscyplinowana drużyna posiadająca zawodników o dużym potencjale, no i mają silną ławkę rezerwowych.


Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus