Śląsk Wrocław. Ostrożność nie zawadzi

Działacze Śląska Wrocław są „wstrzemięźliwi” przy podpisaniu nowego kontraktu z węgierskim obrońcą, Markiem Tamasem.


Sztab szkoleniowy wrocławskiego Śląska na pierwszym treningu miał do dyspozycji 29 piłkarzy. W gronie nieobecnych, oprócz będącego na kwarantannie Erika Exposito i przeziębionego Konrada Poprawy, zabrakło węgierskiego stopera, Marka Tamasa.

Reprezentant Węgier, który dołączył do zielono-biało-czerwonych przed dwoma laty (grał w rundzie wiosennej sezonu 2020/2021) ostatni mecz w zespole trenera Jacka Magiery rozegrał 11 września ubiegłego roku. Był to pojedynek z Legią Warszawa, zakończony wygraną Śląska 1:0. Potem 28-letni obrońca zniknął z pola widzenia.

W połowie grudnia ubiegłego roku Mark Tamas przeszedł operację pachwiny. Z tym urazem Węgier zmagał się przez kilka miesięcy, próbowano wyleczyć go mniej inwazyjnymi metodami, ale ostatecznie nie było innego wyjścia jak skalpel.

– Z dnia na dzień czuję się coraz lepiej, za kilka tygodni będę w stu procentach gotowy do gry – powiedział Mark Tamas.

– W ubiegłym tygodniu zacząłem już trenować na boisku, ale potrzebuję jeszcze dodatkowej rehabilitacji, by dojść do pełnej sprawności. Nie wiadomo jeszcze, czy polecę w sobotę do Turcji (Węgier nie poleci z zespołem na zgrupowanie – przyp. BN). Mam nadzieję, że jak najszybciej będę mógł znowu pomagać drużynie.

Tamas do formy będzie dochodził trenując indywidualnie we Wrocławiu. Według wstępnych prognoz gotowy do gry będzie za trzy tygodnie. Kontrakt doświadczonego obrońcy ze Śląskiem wygasa 30 czerwca tego roku, ale klub z Oporowskiej nie kwapi się z prolongatą umowy. Postępowanie wydaje się słuszne, bo nie wiadomo, w jakiej dyspozycji będzie Mark Tamas po powrocie na boisko. Ostrożność działaczy Śląska jest tym bardziej zrozumiała, że w ostatnim czasie kilka razy „sparzyli się”, podpisując kontrakty z zawodnikami, którzy borykali się z kontuzjami. Zapewne do dzisiaj włodarze wrocławskiego klubu dostają dreszczy na myśl o takich zawodnikach jak Słoweniec Boban Jović (w ciągu roku zagrał w ekstraklasie w… trzech meczach!), Urugwajczyk Guillermo Cotugno (w ciągu półtora roku wystąpił w 12 meczach ekstraklasy), czy Maciej Wilusz. Ten ostatni został na pół roku wypożyczony z Rakowa Częstochowa i ani razu nie pojawił się na boisku!

W bieżących rozgrywkach zagrał w zespole spod Jasnej Góry w jednym meczu, spędzając na boisku całe osiem minut! Jak widać na załączonym obrazku działacze Śląska dostali już nauczkę i nie zamierzają powielać tych samych błędów. Wniosek wypływający z tych lekcji? Pośpiech jest wskazany tylko przy łapaniu pcheł!

W sobotę, 15 stycznia, piłkarze Śląska wylecą na zgrupowanie do tureckiej Antalyi. Dzień wcześniej rozegrają pierwszy sparing tej zimy, ich przeciwnikiem będzie Warta Poznań. Spotkanie rozpocznie się o godzinie 12.00 na stadionie przy ulicy Oporowskiej. W przypadku złych warunków atmosferycznych możliwe jest przeniesienie meczu na boisko ze sztuczną murawą przy ul. Kłokoczyckiej.

Od wczoraj do rezerw został przesunięty 29-letni pomocnik, Bartłomiej Pawłowski. Taką decyzję podjął pion sportowy wrocławskiego klubu. W rundzie jesiennej Pawłowski wystąpił w 12. meczach w ekstraklasie, przy czym 10 razy wybiegał na boisko w podstawowej jedenastce.


Na zdjęciu: Mark Tamas (z lewej) ostatni mecz ligowy rozegrał we wrześniu ubiegłego roku przeciwko Legii.

Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus