Śląsk Wrocław. Wydłużony finisz

Znakomity finisz wrocławskiego Śląska w końcówce poprzedniego sezonu chyba umknął uwadze większości kibiców. Pewnie dlatego, że zespół trenera Vitezslava Laviczki grał o utrzymanie w ekstraklasie, a większość emocjonowała się rywalizacją Piasta Gliwice z warszawską Legią, której stawką była mistrzowska korona. Przypomnijmy, że Śląsk w czterech ostatnich kolejkach zdobył komplet punktów z imponującym bilansem bramkowym: 12:3! Na finiszu wrocławianie rozłożyli wtedy na łopatki Zagłębie Sosnowiec (4:2), Wisłę Płock (2:1), Miedź Legnica (2:0) i Arkę Gdynia (4:0). W bieżących rozgrywkach Śląsk poszedł siłą rozpędu i w czterech kolejkach zgromadził 10 „oczek”. Jedyne punkty stracił w wyjazdowej potyczce z Legią.

Na razie pierwsze skrzypce w zespole lidera grają obrońca Łukasz Broź i bramkarz Matusz Putnocky, ale bardzo pochlebne recenzje zbiera również pozyskany z Podbeskidzia Bielsko-Biała 21-letni pomocnik, Przemysław Płacheta. – Na pewno nie gra się łatwo przeciwko drużynom z ekstraklasy – przyznał wychowanek Pelikana Łowicz. – W każdym meczu staram się dać najlepszą jakość, bo z tego jestem rozliczany. Muszę jeszcze tylko poprawić skuteczność i będę mógł powiedzieć, że jest bardzo dobrze.

To właśnie Płacheta wywalczył dla Śląska rzut karny w ostatnim meczu z Lechem Poznań. Po jego strzale futbolówkę zatrzymał ręką norweski obrońca Thomas Rogne, a podyktowany przez arbitra rzut karny na pierwszego gola dla gości zamienił Robert Pich.

Wydarzenie kolejki. Śląsk Wrocław liderem!

Mecz z „Kolejorzem” to już przeszłość, teraz na horyzoncie pojawiła się Cracovia. – To dobry zespół, ale jeżeli tak jak w poprzednich spotkaniach pokażemy waleczność na boisku, to będziemy w stanie ich pokonać. Z takim właśnie nastawieniem wyjdziemy na boisko – powiedział młody pomocnik Śląska.

W dotychczasowych czterech potyczkach ligowych podopieczni Vitezslava Laviczki tylko raz zagrali przed własną publicznością, spotkanie z „Pasami” będzie więc spotkaniem numer 2 we Wrocławiu. – Dobrze będzie zagrać znowu na własnym stadionie – cieszy się 29-letni pomocnik Mateusz Cholewiak, który w spotkaniu z Piastem wyszedł w podstawowej jedenastce, ale w dwóch kolejnych potyczkach – z Legią i Lechem – wchodził na boisko z ławki rezerwowych. – Za nami bardzo trudne mecze wyjazdowe i cieszę się, że wystąpimy teraz przed własną publicznością. Wszyscy mamy nadzieję, że przyjdzie na stadion dużo kibiców i wspomogą nas w walce o kolejne zwycięstwo. Wsparcie fanów, na przykład w zbliżonej liczbie do tej, jaką miał Lech w Poznaniu, byłoby czymś wspaniałym. Powiedzieliśmy sobie, że musimy zachować chłodną głowę i nadal ciężko pracować. Nie patrzymy w tabelę, skupiamy się na kolejnym meczu. Oczywiście wiemy, w jakiej znajdujemy się sytuacji, ale najważniejsze jest kolejne spotkanie. Mamy wielki szacunek do najbliższego przeciwnika.

W poprzednim sezonie Śląsk na „własnych śmieciach” pokonał Cracovię 3:1. Gole dla gospodarzy zdobyli wówczas Piotr Celeban, Augusto i Jakub Kosecki, honorowe trafienie dla „Pasów” było dziełem Gerarda Olivy. Powtórka byłaby mile widziana przez sympatyków aktualnego lidera.

 

Na zdjęciu: Pomocnik Śląska Przemysław Płacheta wciąż czeka na pierwszego gola w ekstraklasie.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem