Śląsk Wrocław wreszcie się przełamał. Trener Laviczka „miał nosa”

Choć Śląsk Wrocław jest w czubie ligowej tabeli, to na wygraną zespół Vitezslava Laviczki musiał czekać kilka miesięcy. Konkretnie od 30 listopada, od wygranego meczu z Piastem w Gliwicach. W tym czasie nie zwyciężyli pięciu kolejnych gier. Teraz ich zła passa się skończyła.

– Wszyscy znaliśmy naszą sytuację przed meczem z Górnikiem. Wartość punktu zdobytego ostatnio z Pogonią w Szczecinie chcieliśmy potwierdzić zwycięstwem u siebie. Jestem szczęśliwy, że się udało. Początek był niezbyt udany, bo Igor Angulo zaraz po rozpoczęciu gry znalazł się w sytuacji sam na sam, ale później szybko zdobyliśmy pierwszą bramkę, a potem drugą. Była różnica między pierwszą, a drugą połową w naszym wykonaniu. W pierwszej byliśmy bardziej aktywni w ataku, poza golami mieliśmy jeszcze kilka niezłych akcji. Po przerwie już tego nie było. Trzeba oddać szacunek przeciwnikowi, który zrobił dobre zmiany i był niebezpieczny do końca. Najważniejszy jest dla nas wynik i te bardzo ważne trzy punkty. Pamiętaliśmy mecze z Górnikiem, kiedy w końcówce przegrywaliśmy i wiedzieliśmy, że czeka nas trudne spotkanie. Tak było – komentował po ważnym zwycięskim spotkaniu czeski szkoleniowiec.

W starciu z Górnikiem Zabrze pomogły dobre zmiany dokonane przez Laviczkę. Przede wszystkim w ataku, za mało przekonywującego Erika Exposito, zagrał Filip Raicević i był jednym z bohaterów spotkania, zdobywając swojego pierwszego gola w ekstraklasie. Dobrze wyglądała współpraca Macedończyka z aktywnym na lewym skrzydle Przemysławem Płachetą.

Śląsk Wrocław póki co jest na 4 miejscu w ligowej tabeli. Wrocławianie mają w tym sezonie szansę na najlepszy wynik od pięciu lat, od 2015 roku, kiedy rozgrywki skończyli na 4 miejscu. Potem były dziesiąte lokaty, lub w dolnej części tabeli. Teraz z pewnością będzie lepiej.


Zobacz jeszcze: Śląsk Wrocław i jego problemy z wygrywaniem