Śląsk Wrocław. Powody do zmartwienia
Trener Śląska Wrocław Jacek Magiera nie musi drżeć o posadę, chociaż ostatnie wyniki drużyny nie napawały optymizmem.
W poprzednim sezonie Jacek Magiera, przejmując pałeczkę od Vitezslava Laviczki, doprowadził drużynę Śląska Wrocław do Ligi Konferencji Europy. W bieżących rozgrywkach „Magic” nie ma już powodów do dumy, bo jego zespół po 19. kolejkach zajmuje w tabeli dopiero 10. miejsce. Co gorsza, 45-letni szkoleniowiec musiał przełknąć gorzkie pigułki, których nie doświadczył pracując w poprzednich klubach, czyli w Zagłębiu Sosnowiec i Legii Warszawa.
Koszmarny kwiecień
Pod wodzą Magiery zielono-biało-czerwoni przegrali trzy mecze z rzędu (1:3 z Górnikiem Zabrze, 1:2 z Wartą Poznań i 0:2 z Cracovią), co jest najgorszą serią wrocławian od dwóch lat. W kwietniu 2019 roku, prowadzony przez wspomnianego już wcześniej Vitezslava Laviczkę Śląsk przegrał cztery spotkania ligowe z rzędu! Ta koszmarna seria rozpoczęła się 8 kwietnia w wyjazdowym pojedynku z Wisłą Płock (0:2).
Potem wrocławian „do pionu” postawiły: Górnik Zabrze, który wygrał w stolicy Dolnego Śląsk 1:0, Korona Kielce, wygrywając u siebie 2:0 oraz ponownie Górnik, który wygrał we Wrocławiu 2:1 (25 kwietnia). Przy tej okazji warto dodać, że seria Śląska bez zwycięstwa była wówczas o wiele dłuższa. Rozpoczął ją bezbramkowy remis z Miedzią Legnica (3 kwietnia), potem były wspomniane cztery porażki z rzędu, następnie remis 1:1 w Krakowie z Wisłą. Dopiero wizyta w Sosnowcu i wiktoria 4:2 z Zagłębiem (5 maja) zakończyła męki zielono-biało-czerwonych.
Wyjazdowa niemoc
Na finiszu rundy jesiennej obecnego sezonu Śląsk „dał popalić” w meczach wyjazdowych. Przegrał na obcych boiskach cztery potyczki z rzędu! Zaczęło się od powrotu na tarczy z Niecieczy, gdzie „Słoniki” odniosły niespodziewane i – przyznajmy – dosyć szczęśliwe zwycięstwo 4:3.
W kolejnych przegranych meczach przez podopiecznych Jacka Magiery nie było już przypadku, wrocławianie nie mogą się też zasłaniać brakiem szczęścia. Przegrali z Pogonią Szczecin 1:2, Górnikiem Zabrze 1:3 i w Grodzisku Wielkopolskim z Wartą Poznań 1:2.
W I-ligowym Zagłębiu Sosnowiec, a tym bardziej w Legii Warszawa, taka czarna seria nie miała prawa się przytrafić. Zespół ze Stadionu Ludowego prowadził od 6 czerwca do 22 września 2016 roku. Pod jego wodzą sosnowiczanie rozegrali dziewięć meczów ligowych, w których zdobyli 21 punktów. Daje to średnią na jeden mecz 2,33 pkt.
Po „przeprowadzce” do Legii doprowadził drużynę z Łazienkowskiej do mistrzowskiego tytułu. W 27 potyczkach ligowych odniósł 19 zwycięstw, 6 meczów zremisował i tylko dwukrotnie jego zespół schodził z boiska pokonany. Średnia punktów – 2,33.
W kolejnym sezonie nie było już tak różowo – „Magic” poprowadził legionistów w 8. meczach, zdobywając w nich 13 „oczek” (średnia 1,625 pkt). Posadę stracił po porażce ze… Śląskiem.
Może spać spokojnie
Nieciekawa sytuacja wyjściowa wrocławian przed rundą rewanżową poruszyła lawinę spekulacji, czy posada trenera nie jest zagrożona? Wszelkie wątpliwości w tej kwestii rozwiał prezes klubu, Piotr Waśniewski. – Teraz budujemy drużynę w oparciu o pomysł na nią Jacka Magiery i chociaż seria ostatnich słabych wyników zaburza cały obraz jego pracy, to jesteśmy z niego zadowoleni i nawet nie zastanawiamy się nad zmianą szkoleniowca – powiedział sternik Śląska.
– Wynik, jaki osiągnął w końcówce poprzedniego sezonu, kwalifikując się do europejskich pucharów, pokazał, że jest to człowiek, który swoją pracą potrafi wznieść drużynę na wyższy poziom. Widać, że piłkarze pod jego wodzą rozwijają się. Zatrudniając go powiedzieliśmy sobie, że w pełni ocenić go będziemy mogli dopiero po zakończeniu obecnej kampanii, bo dopiero teraz możemy mówić, że jest to jego drużyna. Wierzymy, że będzie to projekt długofalowy.
Rundę wiosenną Śląsk rozpocznie od wyjazdowego meczu z Lechią Gdańsk (5 lutego, godz. 20.00), potem w kolejce czekają Górnik Łęczna (wyjazd), Piast Gliwice (dom) i Zagłębie Lubin (dom).
Na zdjęciu: Fabian Piasecki (z prawej) na pewno przydałby się trenerowi Śląska Jackowi Magierze na finiszu rundy jesiennej.
Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus