Śląsk Wrocław. „Przeklęte” remisy

Śląsk Wrocław jeszcze nie przegrał meczu w ekstraklasie, ale to niewielka pociecha dla jego piłkarzy i trenerów.


Wrocławski Śląsk jest jedną z dwóch drużyn występujących w PKO Ekstraklasie, które nie zaznały jeszcze goryczy porażki. Tym drugim „rodzynkiem” jest Lech Poznań, sęk jednak w tym, że oba wymienione zespoły w tabeli dzieli aż sześć punktów! Powód jest prozaiczny – „Kolejorz” wygrał cztery z pięciu meczów, a zespół trenera Jacka Magiery tylko raz cieszył się z kompletu punktów!

Efektowna przewrotka

W ostatniej kolejce niewiele brakowało, by drużyna z Oporowskiej znalazła pogromcę. Kolegom skórę uratował dopiero w 94 minucie wyjazdowego spotkania z Piastem Gliwice Fabian Piasecki, który efektownym strzałem „nożycami” zaskoczył bramkarza gospodarzy, Frantiszka Placha.

– Zdobyłem już kiedyś taką bramkę z przewrotki bodajże w II lidze, wiadomo, niższy poziom rozgrywkowy, ale uderzenia podobne do siebie – cieszył się strzelec gola. – Myślę, że gol z Piastem cieszy mnie bardziej. W każdym meczu staramy się grać o trzy punkty, ten w Gliwicach od początku nam się nie układał, nie stwarzaliśmy dużo sytuacji, brakowało nam dograń w pole karne.

Na dodatek straciliśmy taką bramkę, jakiej nie powinniśmy, bo przegrany pojedynek w bocznej strefie, wrzutka na jedenasty metr, nikogo od nas tam nie było i jeszcze strzał oddany między trzema naszymi zawodnikami. Uważam, że mogliśmy tego uniknąć, ale ważne, że znowu udało się wyciągnąć remis. Tutaj może aż remis, ale w każdym meczu chcemy grać o pełną pulę, tymczasem punkty nam uciekają. Ta bramka na pewno mnie odblokuje, bo dochodziłem do dogodnych sytuacji, lecz brakowało mi skutecznego wykończenia.

Cieszę się, że udało mi się strzelić w końcu gola i mam nadzieję, że również zespół uwierzy, że możemy strzelać piękne bramki z każdej pozycji. Za kilka dni jedziemy do Lubina walczyć, dać z siebie maksa i po zwycięstwo, bo to się liczy w derbach. Ważne, żeby kibice mieli z tego radość, a my trzy punkty.

Derby na horyzoncie

Z powodu kolejnego podziału punktów nie rozdzierał szat kapitan Śląska, Krzysztof Mączyński. – Punkt zdobyty na wyjeździe, w takich okolicznościach, trzeba szanować, choć my w każdym spotkaniu gramy o zwycięstwo – powiedział. – Goniliśmy wynik i chwała zespołowi, że do samego końca walczyliśmy o bramki, dzięki czemu doprowadziliśmy do remisu. Sezon jest bardzo długi. Mieliśmy naprawdę dobry start, ale później przyhamowaliśmy. Każdy mecz jest inny, przeciwnicy też już inaczej nastawiają się na Śląsk.

Musimy pracować, by stwarzać jak najwięcej sytuacji i strzelać gole, natomiast jesteśmy tylko ludźmi i nie w każdym meczu będziemy w stanie zdobywać po kilka bramek. Czasem te punkty są wymęczone, wyrwane, trzeba nadrobić walką i ambicją. Taka jest piłka – wzloty i upadki są jej częścią. Wsparcie potrzebne jest właśnie w ciężkich momentach, nie wtedy, gdy wszystko układa się dobrze.

Były reprezentant Polski – podobnie jak koledzy – z niecierpliwością czeka na niedzielny pojedynek z Zagłębiem Lubin. – Przede wszystkim każdy musi sobie odpowiedzieć na pytanie, co to jest mecz derbowy – stwierdził „Mąka”. – Wiemy, od ilu lat Śląsk nie wygrał w Lubinie i będziemy się starali w końcu to przełamać. Dążymy do tego, na pewno wyjdziemy na murawę po to, by zwyciężyć i walczyć od pierwszej do ostatniej minuty. Zobaczymy, jaki będzie efekt końcowy.

Czeka na zwycięstwo

Niepocieszony po serii remisów jest trener wrocławian, Jacek Magiera. – Oczywiście chciałbym serię zwycięstw, bo one pozwalają iść w górę – powiedział 44-letni szkoleniowiec.

– Nie wierzę w fatum, ale to prawda, że mamy na koncie za dużo remisów. W Gliwicach był czwarty podział punktów w tym sezonie. Pracujemy i dążymy do tego, aby wygrywać spotkania, bo to oczywiście najważniejsze w piłce. Z drugiej strony cieszymy się, że nie przegraliśmy. To buduje morale w zespole. Teraz mamy przed sobą spotkanie z Zagłębiem i przygotowujemy się do niego pełną parą.


Na zdjęciu: Fabian Piasecki w Gliwicach uchronił Śląsk Wrocław przed porażką.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus