Śląsk Wrocław. Pusty magazynek

Zmorą piłkarzy Śląska Wrocław są mecze wyjazdowe, na szczęście z Wisłą Kraków zagrają u siebie.


Postawa wrocławskiego Śląska w dwóch meczach ligowych, jakie rozegrał w tym roku, jest sporym rozczarowaniem dla sympatyków tej drużyny. Bardziej wstrzemięźliwy w swoich ocenach był trener Vitezslav Laviczka, chociaż fakty są bezlitosne dla jego drużyny.

– W Mielcu nie zdobyliśmy bramki, ale przeprowadziliśmy analizę i nie czułem, żeby po tamtym meczu konieczne było przeprowadzanie wielu zmian w składzie – powiedział czeski szkoleniowiec.

– Zawodnicy, którzy wtedy zagrali, dostali wsparcie. Początek spotkania z Piastem z naszej strony wyglądał dobrze, byliśmy aktywni, ale tylko do momentu straty pierwszej bramki. Potem zabrakło aktywności i pewności siebie. Teraz będziemy myśleć o ewentualnych zmianach na kolejne spotkanie z Wisłą Kraków.

W tym miejscu wypada przypomnieć, że w obu meczach, ze Stalą Mielec i Piastem Gliwice, wrocławianie oddali trzy (1+2) celne strzały na bramkę przeciwnika, siedem razy (2+5) chybili celu. Takie statystyki nie pozostawiają żadnych wątpliwości, co do formy zespołu z Oporowskiej. Anemia strzelecka – na razie – Śląska jest zatrważająca i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej.

Po meczu w Gliwicach napastnik Śląska Fabian Piasecki nawet nie próbował robić dobrej miny do złej gry.

– Jedną sytuację miał Rafał Makowski, groźny strzał oddał Marcin Szpakowski, więc może było tych szans trochę więcej niż w Mielcu, ale to niewiele znaczy, nie to się liczy w piłce -powiedział.

– Mecze takie jak ten z Piastem trzeba wygrywać ambicją i zaangażowaniem. W Gliwicach trudno nam było stworzyć coś więcej, staraliśmy się, ale niestety niewiele nam wychodziło. Na wyjazdach gramy gorzej, u siebie jesteśmy zdecydowanie lepszym zespołem. Szczerze mówiąc – nie wiem, z czego to wynika. Myślę, że jesteśmy w trudnym momencie, może nie w dołku, ale musimy pokazać u siebie lepszą grę, na jaką nas stać.

Wychowanek Sokoła Świba poruszył drażliwy temat, ale bardzo ważny. Nie da się bowiem ukryć, że Śląsk na własnym boisku, a Śląsk w meczach wyjazdowych to niby ta sama drużyna, ale na pewno nie taka sama. Statystyka dokonań wrocławian na obcych boiskach jest porażająca! W bieżących rozgrywkach podopieczni trenera Vitezslava Laviczki w 9. występach na wyjeździe zdobyli tylko 7 punktów. Pokonali Wisłę Kraków (3:1) i Podbeskidzie Bielsko-Biała (2:0) oraz bezbramkowo zremisowali ze Stalą Mielec. W pozostałych sześciu przypadkach wracali do domu z pustymi rękami.


Czytaj jeszcze: Bez Świerczoka też można

Ale to i tak „małe miki”, gdy weźmiemy pod uwagę drugą część poprzedniego sezonu. W dziewięciu ostatnich meczach wyjazdowych rozgrywek 2019/2020 Śląsk zdobył zaledwie cztery punkty! Wygrał z Wisłą Płock (2:1) i bezbramkowo zremisował z Pogonią Szczecin. Do narożnika odesłały go kolejno: Cracovia (2:0), Zagłębie Lubin (3:1), Jagiellonia Białystok (1:0), Arka Gdynia (2:1), Legia Warszawa (2:0), Piast Gliwice (1:0) i ponownie Jagiellonia (2:1). Sumując „dokonania” ostatnich 12 miesięcy wychodzi czarno na białym, że Śląsk doznał aż trzynastu (!) porażek w 18. wyjazdowych potyczkach! Sztab szkoleniowy zespołu z Oporowskiej nie powinien nad tymi faktami przejść do porządku dziennego, bo przy takiej tendencji wrocławianie mogą wypaść poza czołową ósemkę. Piast Gliwice i Lechia Gdańsk tracą do wrocławian tylko cztery punkty…

Patrząc z perspektywy Śląska pocieszające jest tylko to, że kolejny mecz rozegra na własnym boisku. Ale pokonanie Wisły Kraków nie będzie bułką z masłem, bo piłkarze „Białej gwiazdy” w dwóch meczach rundy wiosennej strzelili pięć bramek, natomiast Śląsk do tej pory miał pusty magazynek…


Na zdjęciu: Fabian Piasecki (z prawej) i jego koledzy z drużyny powinni prosić o wsparcie siły nadprzyrodzone?

Fot. Adam Starszyński/PressFocus