Śląsk Wrocław – Raków Częstochowa. Osłabieni, ale wygrani

Śląsk mimo sporych osłabień dobrze prezentował się w meczu z Rakowem. Lider ekstraklasy po błędzie Jakuba Szumskiego przegrał we Wrocławiu.


Gospodarze podchodzili do spotkania z Rakowem bez kilku podstawowych zawodników. Przede wszystkim brakowało Matusza Putnockyego oraz Lubambo Musondy. W ekipie spod Jasnej Góry doszło z kolei do kilku zmian. Do składu powrócili Vladislavs Gutkovskis, Igor Sapała czy Fran Tudor, a na ławkę trenerską po dwóch meczach zawieszenia wrócił Marek Papszun.

W pierwszej połowie brakowało klarownych sytuacji do zdobycia bramki z obu stron. Raków oddał tylko jeden celny strzał autorstwa Ivana Lopeza. Jego uderzenie z rzutu wolnego odbił, mimo rykoszetu Michał Szromnik. Goście mieli jeszcze kilka okazji pod polem karnym Śląska jednak Kamil Piątkowski, który często podłączał się do akcji ofensywnych przy pierwszej niecelnie trafił w piłkę, przy drugiej niepotrzebnie odgrywał do kolegów z zespołu. Gospodarze z kolei mieli swoją szansę, podobnie jak Raków z rzutu wolnego. Jakub Szumski był jednak na posterunku i dobrze interweniował. Goście byli aktywniejsi pod bramką rywali i wydawało się, że w drugiej części spotkania Raków w końcu zdobędzie bramkę.

Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia z obu stron. Najpierw dużo szczęścia miał Śląsk. Po uderzeniu Lopeza piłka odbiła się od słupka bramki Szromnika. Później bramkarza gospodarzy uratował Israel Puerto. Wybił on zmierzającą do bramki piłkę po uderzeniu Marcina Cebuli. W międzyczasie gospodarze też mieli swoją sytuację. Pich próbował uderzyć przewrotką, jednak kolejny raz w tym spotkaniu dobrze interweniował Szumski. Podobnie było kilka minut później, gdy świetnie obronił uderzenie Bartłomieja Pawłowskiego. Śląsk mocno napierał na Raków. Najpierw zdobył bramkę, która nie została uznana przez zagranie ręką. Kilka chwil później gol już padł. Fatalny błąd popełnił Szumski. Źle odbił uderzenie Pawłowskiego, a piłka wpadła do jego bramki i lider ekstraklasy musiał gonić wynik. Choć Raków starał się stworzyć sobie sytuację, tak nie potrafili oni przełamać szczelnej defensywy Śląska. Nawet wprowadzenie Oskara Zawady jako drugiego napastnika spełzło na niczym i po serii 12 meczów goście zaznali gorzkiego smaku porażki, która dodatkowo może kosztować ich pozycję lidera.

Śląsk Wrocław – Raków Częstochowa 1:0 (0:0)

1:0 – Pawłowski, 71 min.

ŚLĄSK: Szromnik – Janasik, Puerto, Tamas, Sztiglec – Pawłowski, Mączyński, Zylla (55. Praszelik), Pałaszewski (62. Sobota), Pich, (81. Samiec-Talar) Exposito (81. Piasecki). Trener Vitezlav Laviczka. Rezerwowi: Szczerbal, Pawelec, Makowski, Scalet.

RAKÓW: Szumski – Piątkowski, Niewulis, Schwarz – Tudor (88. Malinowski), Tijanić (71. Poletanović), Sapała, Kun (46. Bartl) – Cebula (84. Zawada), Gutkovskis, Lopez (84. Szelągowski). Trener Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Pindroch, Wilusz, Mamić, Mikołajewski.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Czas gry: 94 min (45+49). Mecz bez udziału kibiców. Żółte kartki: Piątkowski, 85 min (faul).
Piłkarz meczu – Israel PUERTO


Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus.