Uciekli „spod topora”

Śląsk Wrocław sprawę utrzymania ma w swoich rękach (nogach). Wystarczy tylko wygrać z Legią.


Na razie ligowym przeciwnikom wrocławskiego Śląska nie udało się zepchnąć drużyny trenera Jacka Magiery w przepaść. Zespół z Oporowskiej wprawdzie wciąż balansuje na krawędzi katastrofy, ale gdyby rozgrywki zostały zakończone w tym momencie, pozostałby w elicie na następny sezon. Wszystkie znaki zapytania znajdą rozwiązanie w najbliższą sobotę, 27 maja, gdy odbędzie się ostatnia, 34. kolejka sezonu 2022/2023.

Szczypta optymizmu

Na razie jednak piłkarze Śląska mają powody do zadowolenia, bo w ostatniej kolejce uciekli katowi spod topora. Sprawiło to zwycięstwo 4:2 z lokalnym rywalem, Miedzią Legnica. Największy wkład w tę wygrana miał niespełna 23-letni skrzydłowy, John Yeboah Zamora. – Bardzo chcieliśmy tego zwycięstwa, byliśmy świadomi w jakiej jesteśmy sytuacji i ile ten mecz będzie znaczył – powiedział klubowym mediom niemiecki piłkarz ekwadorsko-ghańskiego pochodzenia. – Daliśmy z siebie wszystko.


Czytaj także:


Nie był to dla nas łatwy mecz, rywale też chcieli wygrać. Dlatego tak ważne było, aby zachować spokój w tej sytuacji, nawet gdy wynik był kontaktowy, aby strzelić kolejną bramkę. Teraz zupełnie inna presja będzie na nas ciążyła, ale my do Warszawy jedziemy z jednym celem. Musimy tam zrobić swoje zadanie, wygrać i potem zobaczymy, jak się to wszystko ułoży.

Nic do stracenia

Klubowemu koledze wtórował Islandczyk Daniel Leo Gretarsson. – Myślę, że kolejny raz wspólnie walczyliśmy, jeden za drugiego, to było widoczne na murawie – stwierdził niespełna 28-letni obrońca. – Trzymam się tej analogii pucharowej, zagraliśmy dwa wygrane półfinały, teraz zbliża się ten najważniejszy pojedynek, który musimy wygrać. Bramki, które zdobyli rywale w ostatnim meczu, były praktycznie jedynymi okazjami dla nich. Uważam, że z szerszej perspektywy to był dobry mecz, ale nadal musimy zachować skupienie na odpowiednim poziomie na pozostałe 90 minut.

Musimy zachować teraz czyste konto, aby zbliżyć się do zwycięstwa z Legią. Mamy nad czym pracować, ale teraz najważniejsze, że byliśmy jednością jako zespół. W Warszawie nie mamy nic do stracenia, musimy tam pojechać i wygrać. Podchodzimy do tego meczu z pozytywnym nastawieniem, ze świadomością, że walczymy jeden za drugiego. To jest klucz do sukcesu.

Równanie z niewiadomymi

Trener Śląska Jacek Magiera doskonale zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i tego, jak trudne zadanie czeka jego zespół w sobotę na Łazienkowskiej. Wyjazdowa wygrana Rakowa Częstochowa z Wisłą Płock o tyle ułatwiła zadanie wrocławianom, że teraz wszystko zależy tylko od nich, bo w tabeli wyskoczyli nad „kreskę”. Zwycięstwo z Legią Warszawa zagwarantuje utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie na następny sezon. Niezależnie od tego, jakie wyniki padną na innych stadionach.

– Zrealizowaliśmy plan, zdobyliśmy trzy punkty – cieszył się po niedzielnej potyczce z „Miedzianką” 46-letni szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych. – Sezon się jeszcze nie skończył i przed nami decydujące spotkanie. Nasi zawodnicy zagrali w niedzielę dobry mecz i zostawili na boisku dużo zdrowia. Walczyli ze sobą w upale. Najwięksi zwycięzcy to tacy, którzy walczą. To był zupełnie inny mecz niż tydzień temu. Wisłę Płock zdominowaliśmy, a z Miedzią na początku było dość niemrawo. Po czasie dochodziliśmy do głosu. Osiem strzałów celnych w I połowie, fenomenalne interwencje Abramowicza, ale później udało się strzelić dwie bramki. To była nagroda za ten trud. Niby był spokój, ale tak naprawdę go nie było. Nie wiadomo bowiem było, czy Bejger i Gretarsson będą mogli wyjść na II połowę, ale praca naszych fizjoterapeutów w przerwie poskutkowała.


Na zdjęciu: John Yeboah (z lewej, obo Andrzej Niewulis) miał największy wkład w zwycięstwo Śląska Wrocław z Miedzią.

Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.