Śląsk Wrocław. Wiosenne „zatrucie”

Działacze Śląska Wrocław stracili cierpliwość do trenera Vitezslava Laviczki i pokazali mu drzwi.


Czarne chmury wisiały nad głową Vitezslava Laviczki już od dłuższego czasu. Nie owijając w bawełnę trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że pod wodzą czeskiego szkoleniowca Śląsk w rundzie wiosennej grał bardzo przeciętnie, a momentami bardzo słabo. Generalnie – zawiódł na całej linii, bo zamiast zbliżyć się do podium, konsekwentnie się od „pudła” oddalał. Odzwierciedleniem postawy piłkarzy z Wrocławia na boisku była zdobycz punktowa – w ośmiu spotkaniach zdobyli raptem 7 punktów, na co złożyło się jedno zwycięstwo, cztery remisy i trzy porażki. Porażająca była anemia strzelecka Śląska, który w tym okresie zdobył zaledwie cztery bramki!Czarę goryczy przelał bezbramkowy remis w sobotnim pojedynku z Wisłą Płock.

Warto przypomnieć, że za kadencji trenera Laviczki zespół Ślaska katastrofalnie prezentował się w spotkaniach wyjazdowych. Wrocławianie od początku ubiegłego roku pod jego wodzą przegrali aż 13 spośród 19. meczów na obcych boiskach! To naprawdę druzgocący bilans, zwłaszcza dla zespołu, który zgłasza aspiracje do odgrywania jednej z wiodących ról w PKO Ekstraklasie. W pierwszych trzech tegorocznych potyczkach wyjazdowych Śląsk nie „splamił się” zdobyciem choćby jednego gola. Obraz trochę zamazywał dodatni bilans meczów na własnym boisku, ale problem wciąż pozostawał. Nie przekonywał sposób i styl gry wrocławian, który na dobrą sprawę był archaiczny i łatwy do rozszyfrowania. Latem dyrektor sportowy Dariusz Sztylka przyznał, że byli chętni na wykupienie Erika Exposito, lecz zaoferowana kwota transferu nie była satysfakcjonująca dla klubu z Oporowskiej. Teraz może się okazać, że nie będzie żadnej oferty dla Hiszpana.

Po zakończeniu potyczki z „Nafciarzami” Laviczka zdawał się nie dostrzegać grożącego mu niebezpieczeństwa. Na pytanie, czy zamierza podać się do dymisji, kategorycznie odrzucił taką możliwość.

– Czuję pełną odpowiedzialność za wyniki i za funkcjonowanie zespołu, ale nie czuję, że to czas, by rezygnować – stwierdził Vitezslav Laviczka.

– Gra wygląda dobrze, ale brakuje efektywności i to jest największy problem. Teraz mamy dwa tygodnie przerwy, to dobry czas dla tych, którzy wracają po kontuzjach, by wejść w cykl treningowy.

Czeski szkoleniowiec tego czasu nie otrzymał, bo następnego dnia został zdymisjonowany. Prezes Śląska Piotr Waśniewski bardzo subtelnie i kulturalnie wyjaśnił powody rozstania z trenerem Laviczką.

– W naszej ocenie od kilku miesięcy drużyna nie rozwijała się w kierunku, na jakim nam zależy i na jaki umawialiśmy się z trenerem. Długo wspólnie pracowaliśmy nad poprawą sytuacji, ale – niestety – nie przyniosło to oczekiwanych efektów. Stąd trudna decyzja o wcześniejszym zakończeniu współpracy z pierwszym trenerem i całym sztabem szkoleniowym.


Czytaj jeszcze: Mecz dla koneserów

Słowa prezesa nie do końca były ścisłe, bo spadły tylko głowy: drugiego trenera Zdenka Svobody oraz asystentów Pawła Barylskiego i Łukasza Czajki. Na posterunku pozostali trener bramkarzy Krzysztof Osiński oraz trener przygotowania fizycznego, Michał Polczyk.

Po zwolnieniu Laviczki na giełdzie pojawiły się nazwiska takich trenerów jak Jacek magiera, Maciej Skorża, czy Artur Skowronek jako potencjalnych jego następców. Ostatecznie stery przejął pierwszy z wymienionych, a jego prawą ręką będzie Krzysztof Wołczek.


Na zdjęciu: Działacze Śląska nie podzielali optymizmu trenera Vitezslava Laviczki i zdecydowali się zakończyć współpracę z czeskim szkoleniowcem.

Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus