Śląsk Wrocław. Wyboista droga

Piłkarze Śląska Wrocław jeszcze nie są pewni utrzymania w PKO BP Ekstraklasie.


Sytuacja wrocławskiego Śląska jest nie do pozazdroszczenia. Podopieczni trenera Piotra Tworka zajmują w tej chwili 15 miejsce w tabeli, mając trzy „oczka” zapasu nad strefą spadkową. Drużynę z Oporowskiej na finiszu rozgrywek czeka jeszcze wyjazdowy pojedynek ze Stalą Mielec oraz spotkanie na własnym boisku z Górnikiem Zabrze.

Ostatni mecz z Pogonią Szczecin, zakończony remisem 1:1, wrocławianie przyjęli z mieszanymi uczuciami. – Bardzo chcieliśmy wygrać dla naszych kibiców – powiedział trener Piotr Tworek. – Wiemy, że od dłuższego czasu nie zaznaliśmy smaku zwycięstwa na własnym stadionie. Chcieliśmy też wygrać dla zawodników, którzy 10 lat temu zdobyli mistrzostwo Polski. Pierwsza połowa meczu z Pogonią układała się po naszej myśli, po zmianie stron straciliśmy bramkę i nasz plan runął, Pogoń w II połowie pokazała swoją jakość. Ta część spotkania trochę nas martwi. Przed nami wyboista droga do utrzymania, ale zrobimy wszystko, by Śląsk pozostał w ekstraklasie. Przed nami jeszcze dwa mecze i będą to trudne spotkania.

Jaki był pomysł na zneutralizowanie Pogoni? – Wyłączaliśmy Damiana Dąbrowskiego, dwóch środkowych w I połowie, przez co nie mogli zmieniać strony i kreować sytuacji – powiedział trener Tworek. – W II połowie w naszych poczynaniach już tego nie było. Szybkimi podaniami oskrzydlającymi Pogoń w prosty sposób przedostawała się pod nasze pole karne i robił się tam bałagan. Trzeba dalej nad tym wszystkim pracować. Dobra gra w I połowie i bramka mogła podświadomie zadziałać na zawodników korzystnie, a tak nie było, bo bardzo szybko straciliśmy bramkę na 1:1 i wtedy zaczęły się problemy.

– Musimy być zadowoleni z tego wyniku, bo przeciwnik miał swoje sytuacje – powiedział obrońca Śląska, Dino Sztiglec. – Z drugiej strony w I połowie nie graliśmy źle, ale w drugiej części cofnęliśmy się. Ostatecznie trzeba szanować ten wynik, bo każdy punkt jest ważny, bo przeciwnik miał dużo jakości. My też czujemy na sobie presję, bo walczymy o utrzymanie. Oni grali bardziej lewą stroną. W każdej sytuacji mieliśmy wsparcie drugiego zawodnika. Bartkowski dośrodkował i po tym padła bramka, ale uważam, że krycie dobrze funkcjonowało. Czuliśmy, że mamy szansę wygrać i chcieliśmy dzięki temu spokojnie dokończyć ten sezon.

Z drugiej strony zagraliśmy lepiej niż w ostatnich meczach i to daje nam nadzieję na to, że wygramy w kolejnym meczu. Nie myślę o swoich asystach przy bramkach kolegów, chcę, żeby klub się utrzymał. Moje asysty nie mają takiego znaczenia. Jestem obrońcą i lubię grać do przodu, ale przede wszystkim liczy się wynik, a nie to, kto asystował. Kibice byli na nas źli, bo po prostu nie gramy dobrze w tym sezonie, ale za ostatni mecz z Pogonią mogę im po prostu podziękować, bo czuliśmy wsparcie od pierwszej minuty i to dało nam siłę.

To jest nasz dom, musimy go bronić za wszelką cenę – spuentował ostatni mecz z „portowcami” węgierski defensor Śląska, Mark Tamas. – To jest najważniejsze dla Śląska. Próbowaliśmy zdobyć trzy punkty, ale popełniliśmy jeden błąd. Mimo wszystko myślę, że graliśmy dobrze i w oparciu o to możemy budować zespół na kolejny mecz, by ze Stalą Mielec zdobyć trzy punkty. Czuję się świetnie, bo po porażce 0:4 z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza byliśmy w stanie się podnieść i zagrać dwa solidne spotkania. Mam nadzieję, że będziemy dalej podążać tą drogą i zakończymy sezon na bezpiecznym miejscu.

W takiej sytuacji – w meczu z walczącą o mistrzostwo Polski Pogonią – druga połowa zawsze będzie trudniejsza. Prowadziliśmy grę i zdołaliśmy strzelić jedną bramkę. Zmieniliśmy również taktykę na pięciu obrońców, by nie stracić kolejnego gola i czekać na okazje do kontrataków. Nie udało nam się jednak strzelić drugiej bramki i zdobyliśmy tylko jeden punkt. Potrzebujemy jednego zwycięstwa, by przełamać lody. Czuję, że kiedy uda nam się w końcu wywalczyć komplet punktów, kolejne spotkania będą w naszym wykonaniu dużo lepsze i będziemy mogli regularnie wygrywać.


Na zdjęciu: W tej chwili piłkarze Śląska są w przymusowym parterze…

Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus