Śląsk Wrocław. Zabrakło szczęścia?

W inauguracyjnej kolejce nowego sezonu Śląsk Wrocław zremisował w Lubinie z Zagłębiem i jego piłkarze nie do końca są zadowoleni z wyniku.


Podział punktów w derbach Dolnego Śląska wywołał uczucie niedosytu u napastnika Śląska Wrocław, Erika Exposito.

– Zabrakło nam troszeczkę szczęścia, bo sytuacje do zdobycia gola były – powiedział Hiszpan.

– Zabrakło tego czegoś, jednak cały zespół wyglądał całkiem nieźle, bo tworzyliśmy sobie sytuacje. Oczywiście nikt nie lubi zaczynać meczów na ławce, ale to normalne. Jeżeli dwóch piłkarzy walczy o miejsce na boisku, to ktoś musi siedzieć. Ja dam z siebie wszystko, by w kolejnych meczach wyjść w podstawowym składzie, a teraz wspieram Caye w jego grze, tak jak pozostałych kolegów. Pod wodzą trenera Ivana Djurdjevicia mamy nieco inny pomysł na grę, staramy się „przenosić’ piłkę i zagrywać w pole karne. Mamy dobrych skrzydłowych, a trener chce, żeby zespół szukał przestrzeni i tych dośrodkowań. To początek naszej współpracy i razem będziemy obserwować, jak się ona układa.

Stanęli przed wyzwaniem

Musieliśmy wszystko poukładać na tyle, na ile się dało, na ten pierwszy mecz – zauważył nowy szkoleniowiec wrocławian, Ivan Djurdjević.

– Stanęliśmy przed nowym wyzwaniem, bo pierwszy mecz zawsze jest niewiadomą. Sparingi to jedno, a presja i emocje w czasie meczu ligowego to coś innego. Spędziliśmy razem czas, poznaliśmy się, to było dla nas ważne przed startem ligi.

Przed spotkaniem z Zagłebiem wiedzieliśmy, że organizacja gry będzie bardzo istotna. To jest fundament, na którym buduje się drużynę i było to widoczne. Graliśmy jak zespół, i w ataku, i w obronie. Nie pozwoliliśmy przeciwnikowi na wiele, a w I połowie w pełni dominowaliśmy. Szkoda tylko, że nie udokumentowaliśmy tego golem. Brakowało nam jeszcze trochę pazerności pod bramką i szybszych decyzji, ale to przyjdzie z czasem. Zagłębie grało u siebie i musiało w końcu dojść do głosu, zaatakować. Nie było to jednak zorganizowane, bardziej wynikało z emocji i chęci. Po zmianie stron przeciwnik miał optyczną przewagę, jednak bez wielkich okazji. My mieliśmy bardziej klarowną, gdy Piotrek Samiec-Talar trafił w poprzeczkę. Mogliśmy mieć jednak więcej z gry, tak jak w I połowie. Na koniec spotkania można być z niektórych elementów zadowolonym, ale przed nami ciągle dużo pracy.

Zagadka z napastnikami

Zawsze gra jest w pewnym stopniu zależna od przeciwnika. Po zmianie stron nie udało nam się wejść w taki rytm, by utrzymywać się przy piłce dłużej, jak w I połowie. Zbyt szybko traciliśmy piłki, biegaliśmy trochę jak w amoku, nie mogąc uspokoić gry przy atakach Zagłębia. Z upływem czasu i po trzech zmianach wyglądało to lepiej. Mieliśmy kilka akcji, ale zgranie zespołu jeszcze szwankuje, nie mogliśmy złapać odpowiedniego rytmu gry, utrzymać się dłużej przy piłce.

Napastnicy? Nie wiem, który z nich zagra w następnym meczu. Na treningach muszą pokazać, kto bardziej zasługuje na miejsce w podstawowy składzie w pojedynku przeciwko Pogoni. Jest rywalizacja, na pewno się im przyjrzymy i zdecydujemy. To, że w kadrze na pierwszy mecz zabrakło Łukasza Bejgera nie było drugiego dna. To element piłki nożnej, ktoś jest na boisku, inny na ławce, ktoś poza kadrą. W następnym spotkaniu może być inaczej. Ustaliliśmy dwudziestkę meczową na podstawie tego, czego najbardziej potrzebujemy w danym meczu. Tym razem wybraliśmy tak, ale każdy pracuje, by w następnym meczu to on miał szansę grać od pierwszej minuty.

Czujny jak…

24-letni Konrad Poprawa w rundzie wiosennej ani razu nie pojawił się w składzie Śląska w meczu ekstraklasy. „produkował się” tylko w II-ligowych rezerwach. Po raz ostatni zagrał w pierwszym zespole (i to w podstawowym składzie) 27 listopada ubiegłego roku w meczu przeciwko Stali Mielec (2:1). Wyleciał wtedy z boiska w 45 minucie, bo sędzia Daniel Stefański ukarał go czerwoną kartką. Teraz wychowanek GKS-u Ksawerów wrócił do łask.

– Moim zdaniem w I połowie mieliśmy mecz pod kontrolą, dochodziliśmy do sytuacji, ale brakowało jeszcze pazerności w polu karnym i wykończenia – powiedział Poprawa.

– Czemu tak wyszliśmy w II połowie? Nie mam pojęcia. Byłem przygotowany na to, że mogę dostać szansę już w pierwszym meczu. Dużym plusem jest to, że przetrenowałem cały okres przygotowawczy, bo w poprzednim pojawiła się kontuzja. Teraz grałem w sparingach, czułem, że muszę być gotowy, cały czas byłem czujny. Chcieliśmy wygrać z Zagłębiem, ale czasami jak nie potrafi się wygrać, to trzeba zremisować i tak do tego podchodzimy. Mam nadzieję, że będziemy się rozkręcać z kolejki na kolejkę i wygrywać. Każdy łapie pewność siebie na boisku, oby w kolejnych spotkaniach było lepiej.


Na zdjęciu: Konrad Poprawa (w wyskoku, w białym stroju) wrócił do składu Śląska po ponad półrocznej przerwie.
Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus