Śląsk Wrocław. Zagrać swoje
Trener Śląska Wrocław Jacek Magiera uważa, że Araratu Erywań nie wolno lekceważyć.
W najbliższy czwartek drużyna Śląska Wrocław w meczu z Araratem Erywań będzie broniła dwubramkowej zaliczki, wypracowanej w pierwszym meczu rozegranym w Armenii. Żaden kibic zespołu ze stolicy Dolnego Śląska nie dopuszcza do siebie myśli, by podopieczni trenera Jacka Magiery roztrwonili ten dorobek i odpadli z Ligi Konferencji Europy. Tym bardziej, że we wcześniejszych pucharowych potyczkach wrocławianie odnieśli komplet zwycięstw.
Widzieliśmy trzy mecze Araratu – dwa z Węgrami i jeden, który zagraliśmy z nimi w Armenii – zaznaczył na wstępie spotkania z dziennikarzami trener Śląska, Jacek Magiera.
– We wszystkich grali dość podobnie. Spodziewam się więc takiego samego zaangażowania z ich strony jak poprzednio. To zespół nieobliczalny, którego w żaden sposób nie można lekceważyć. Mamy dobrą zaliczkę, ale to tak naprawdę jedna bramka. Rywalizacja nie jest zakończona, musimy być maksymalnie skoncentrowani, mieć kontrolę nad meczem i awansować do III rundy. Taki jest nasz cel. Potem będziemy myśleć o kolejnych meczach, nie wybiegamy dalej w przyszłość. Cieszymy się, że jesteśmy w takim momencie, w którym często gramy mecze o stawkę.
W środę trenowaliśmy na Oporowskiej ze względu na logistykę. Tu mamy również świetne warunki i nie ma potrzeby, byśmy ćwiczyli na murawie Stadionu Wrocław, zwłaszcza, że w niedzielę graliśmy tam mecz, więc mamy przetarcie. Nie ma co porównywać Giumri do Wrocławia, to zupełnie inne warunki – klimat, wysokość, stadion, murawa, frekwencja. Przed TV może aż tak tego nie czuć, ale będąc na miejscu czuć, że jest zupełnie inaczej. Cieszymy się, jak potoczył się pierwszy mecz. Ararat miał swoje sytuacje, jesteśmy tego świadomi, z pewnością ich nie zlekceważymy. Patrzymy jednak na siebie, tak jak zawsze powtarzam, analizujemy rywala, ale chcemy grać po swojemu, nie dopasowywać się do przeciwnika.
Mark Tamas i Patryk Janasik już trenują, na teraz są do mojej dyspozycji i liczę, że nic się w tej sprawie nie zmieni i nie wydarzy. W tej chwili wszyscy zawodnicy zgłoszeni do II rundy eliminacji UEFA Conference League są gotowi. Tak naprawdę jedynie Marcel Zylla wypadł na dłużej i nie jest brany pod uwagę w żadnych rozgrywkach. Cieszy to, że praca w Chorwacji podczas obozu była wykonana na dobrym poziomie i dalej możemy pracować intensywnie.
Ararat jest nieobliczalny w ataku. Nie kalkulują, gdy mają przestrzeń, to prowadzą piłkę przy nodze, wbiegają na kilku graczy w obronie, nakręcają się tym. Grają bardzo bezpośrednio jeśli chodzi o transport piłki z własnej połowy na połowę rywala. Kluczowa jest organizacja gry, zbieranie drugich piłek, dobre wejście w mecz, granie po ziemi. Śląsk to lubi i Śląsk chce to robić. Jeszcze nie wiem, jak zagramy w czwartek. To znaczy wiem, jaki mamy plan na to spotkanie i jak chcemy się zaprezentować, ale są jeszcze znaki zapytania co do tego, kto wyjdzie na boisko w podstawowym składzie. Cały czas rozmawiamy na ten temat ze sztabem. Nie martwię się tym, czy zawodnicy zdążą zregenerować się po niedzielnym meczu ligowym z Wartą Poznań. Od kiedy jestem w Śląsku, stworzyliśmy zawodnikom możliwości, by mieli regenerację już w autokarze, wracając z meczu. Są zakupione buty regeneracyjne, są „game ready”, które pomagają szybciej dojść do pełnej dyspozycji. Jest to już standard, jeżeli chodzi o Śląsk Wrocław.
Na zdjęciu: Trener Śląska Jacek Magiera przestrzega przed lekceważeniem piłkarzy Araratu w meczu rewanżowym.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus