Śląsk Wrocław zaskoczył Poznań

Gospodarze rozpoczęli z ogromnym animuszem, ale szybko zostali skarceni, choć na bramkę dla Śląska się nie zanosiło. Śmiało można stwierdzić, że uderzenie Przemysława Płachety minęłoby bramkę gospodarzy. Ale na linii strzału znalazł się wyjątkowo nieporadny od pierwszych minuty Thomas Rogne. Nie wiemy, o co Norwegowi chodziło, ale nie utrzymał równowagi w polu karnym. Tym sposobem odbił piłkę ręką i sędzia Szymon Marciniak nie miał wątpliwości. Wskazał na jedenasty metr, a Robert Pich zamienił rzut karny na bramkę.
Gospodarze, wspierani przez ponad 30 tysięcy kibiców, odpowiedzieli szybko. Po prostej stracie Śląska w środku pola Karlo Muhar zagrał do Darko Jevticia, a Szwajcar serbskiego pochodzenia popędził na bramkę. Następnie oddał strzał w kierunku dalszego słupka, z którym nie poradził sobie Matusz Putnocky.

Strata gola nie zrobiła na piłkarzach Śląska najmniejszego wrażenie, bo minęły zaledwie dwie minuty, a przyjezdni znów byli na prowadzeniu. Z lewej strony piłkę w pole karne zagrał Dino Sztiglec. Futbolówka przemknęła po grzywce Rogne’go i trafiła do Łukasza Brozia. Który uderzył na bramkę i wydawało się, że van der Hart musi sobie z tym strzałem poradzić. Nie poradził sobie i prawy obrońca Śląska, po raz pierwszy, wpisał się na listę strzelców. Przed przerwą dokonał tego… raz jeszcze. Tym razem po doskonałym i niespodziewanym dla defensywy rywala dograniu piłki z rzutu wolnego. Kapitalnym przerzutem popisał się Krzysztof Mączyński, a zamykający akcję z prawej strony Broź uderzył głową w taki sposób, że… przelobował źle ustawionego i totalnie zaskoczonego Mickey’a van der Harta.

Niedługo po przerwie dwóch niezłych sytuacji bramkowych nie wykorzystał Christian Gytkjaer. Najpierw Duńczyk trafił piłką Putnocky’ego, który pewnie wyłapał ten strzał, a następnie główkował nieznacznie nad poprzeczką. Krótko później, po akcji lewym skrzydłem, „centrostrzału” spróbował Kamil Jóźwiak. Bramkarz Śląska, w przeciwieństwie do golkipera Lecha, zachował czujność i interweniował na najwyższym poziomie. „Puto” jeszcze dwa razy stanął na wysokości zadania. Broniąc soczyste strzały Pedro Tiby i Gytkjaera, a w końcówce kapitalnie interweniując po strzale Jóźwiaka.

 

Lech Poznań – Śląsk Wrocław 1:3 (1:3)

0:1 – Pich, 6 min (karny), 1:1 – Jevtć, 15 min (asysta Muhar), 1:2 – Broź, 17 min (bez asysty), 1:3 – Broź, 27 min (głową, asysta Mączyński).

LECH: Van der Hart – Gumny, Rogne, Cromarković, Kostewycz (70. Makuszewski) – Muhar (80. Tomczyk), Tiba – Jevtić – Amaral (55. Puchacz), Gytkjaer, Jóźwiak. Trener Dariusz ŻURAW. Rezerwowi: Mleczko, Cywka, Moder, Szatka, Żamaletdinow.

ŚLĄSK: Putnocky – Broź (84. Dankowski), Celeban, Golla, Sztiglec – Łabojko, Mączyński – Musonda, Pich, Płacheta (89. Łyszczarz) – Exsposito (71. Cholewiak). Trener Vitezslav LAVICZKA. Rezerwowi: Kajzer, Chrapek, Gąska, Hołownia, Pawelec, Szczepan.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock). Widzów 32307. Żółte kartki: Rogne (5. zagr. ręką), Jevtić (65. faul), Tiba (89. faul), Gumny (90+1. faul) – Golla (66. faul), Mączyński (74. faul). Czerwona kartka: Mączyński (90+6. druga żółta).
Piłkarz meczu – Łukasz BROŹ.

 

Na zdjęciu: Łukasz Broź, być może, rozegrał w Poznaniu, najlepszy mecz w karierze. 

 

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ