Śląsk Wrocław. Zasmakowali „władzy”

 

W dwóch poprzednich sezonach trudno było wyobrazić sobie drużynę Śląska Wrocław bez Marcina Robaka. Doświadczony napastnik w tym okresie strzelił 37 bramek, ale przed rozpoczęciem bieżącego sezonu nie dogadał się z działaczami Śląska w sprawie nowego kontraktu i odszedł do Widzewa Łódź.

Trener wrocławian Viteslav Laviczka w jego miejsce ściągnął Hiszpana Erika Exposito, ale to nie ten sam rozmiar kapelusza co „Robaczek”. 23-letni napastnik tylko raz błysnął, strzelając hat-tricka w prestiżowym meczu z Zagłębiem Lubin (4:4), w pozostałych potyczkach ligowych tylko dwukrotnie wpisał się na listę zdobywców bramek. Paradoks polega na tym, że bez łowcy bramek z prawdziwego zdarzenia Śląsk dzielnie stawiał czoła ligowym potentatom. Ba, przez jakiś czas zajmował nawet fotel lidera i patrzył na konkurentów z góry.

„Otwarcie” podopieczni trenera Laviczki mieli fantastyczne, ponieważ w pierwszych pięciu kolejkach odnieśli cztery zwycięstwa, a ich zwycięski marsz na chwilę zastopowała warszawska Legia, bezbramkowo remisując z wrocławianami na Łazienkowskiej. Potem Śląsk z piedestału zdmuchnęła seria remisów (z Lechią, Pogonią, Górnikiem i Zagłębiem).

Zadyszka trwała do 12. kolejki włącznie, potem zespół ze stolicy Dolnego Śląska znowu włączył turbodoładowanie i odesłał z kwitkiem Arkę, Wisłę Płock, ŁKS, Wisłę Kraków, Piasta. Końcówka rundy wyszła znowu średnio na jeża, bo najpierw team Laviczki połamał sobie zęby na Legii, podzielił się punktami z Lechem i nie dał rady Cracovii. Niemniej jednak jesienne występy trzeba ocenić przynajmniej na czwórkę z plusem.

Drużyna Vitezslava Laviczki w każdej formacji miała lidera. Między słupkami Matusz Putnocky spisywał się bez zarzutu, w kilku spotkaniach uratował skórę swoim kolegom, broniąc brawurowo i szczęśliwie. W defensywie brylował Łukasz Broź, który dawał drużynie jakość nie tylko w destrukcji, ale również w działaniach ofensywnych. Trener Laviczka dopiero wiosną będzie miał zgryz, bo Broź ze względu na poważną kontuzję nie pojawi się już w tym sezonie na boisku.

W drugiej linii pierwsze skrzypce grali Krzysztof Mączyński, Michał Chrapek i Robert Pich, chociaż „Mąka” złapał za dużo żółtych kartek. Były reprezentant Polski powinien być bardziej rozważny na boisku. Nie mam wątpliwości, że prawdziwym odkryciem w minionej rundzie był w zespole Śląska pozyskany z Podbeskidzia Bielsko-Biała Przemysław Płacheta. 21-letni skrzydłowy grał odważnie, a wykorzystując swoją szybkość siał sporo zamieszania w szeregach obronnych przeciwnika. Jeżeli wychowanek Pelikana Łowicz poprawi skuteczność i celność podań, może wiosną wysunąć się na pierwszy plan w swoim zespole.

Dla sztabu szkoleniowego Ślaska priorytetem w zimowym okienku transferowym powinien być zakup klasowego prawego obrońcy oraz napastnika z prawdziwego zdarzenia. Jeżeli te warunki zostaną spełnione, wówczas miejsce na pudle (najwyższego stopnia nie wyłączając) może być w zasięgu ręki…

 

Na zdjęciu: Przemysław Płacheta przebojem wdarł się do podstawowego składu Śląska i był jednym z motorów napędowych drużyny Viteslava Laviczki.

4. Śląsk Wrocław

STRZELCY (27): 6 – Pich, 5 – Exposito, 3 – Broź, 2 – Cholewiak, Chrapek, Mączyński, Płacheta. Sztiglec, 1 – Golla, Łabojko; samobójcza: Sobociński (ŁKS).

NA PLUS

Weteran i młokos

Bez dwóch zdań dwóch piłkarzy Śląska zasłużyło na kilka ciepłych słów więcej niż ich koledzy. Przeżywający drugą młodość Łukasz Broź był chyba najlepszym prawym obrońcą w minionej rundzie w całej ekstraklasie. Pech, który dopadł go na treningu i wyeliminował z występów w pozostałej części sezonu, bardzo skomplikował plany trenerowi Vitezslavowi Laviczce.
Na słowa pochwały zasłużył również nowicjusz w gronie ligowych wyjadaczy, Przemysław Płacheta, dla którego ekstraklasa nie była straszna. Grał bez kompleksów i wielokrotnie decydował o sile rażenia wrocławskiej drużyny.

NA MINUS

Zwolnić z kartkami

Piłkarze Śląska zbyt często podpadają sędziom, W 20. kolejkach aż 47 razy zostali upomniani żółtą kartką, dwóch z nich zostało usuniętych z boiska. W takim tempie łapania upomnieć, na finiszu mogą być problemy z wystawieniem optymalnego składu.