Śląsk Wrocław. Zespół ciągle dojrzewa

Trener Śląska Wrocław Ivan Djurdjević nie ma wątpliwości, że jego zespół w meczu z Koroną Kielce zgubiła zbytnia pewność siebie.


– Wydaje mi się, że na boisko w Kielcach wyszliśmy zbyt pewni siebie – powiedział przed sobotnim meczem z Widzewem Łódź trener wrocławskiego Śląska, Ivan Djurdjević. – Nie może brakować pewności siebie, ale przesadna też nie jest dobra. Cały czas konieczna jest pełna koncentracja i skupienie, a tego zabrakło. Emocje w drużynie puściły po tym, jak z Pogonią wreszcie, po długim czasie, wygraliśmy spotkanie u siebie. Gdy nie idzie, każdy chce jak najszybciej z tego wyjść, ale nie może pojawić się myśl, że teraz to już wszystko będzie dobrze. Piłka nożna to proces, nie ma łatwych meczów w ekstraklasie, nie można podejść do jakiegokolwiek spotkania inaczej niż ze stuprocentową koncentracją. Tego typu zespoły jak Korona Kielce, Stal Mielec, czy Warta Poznań będą bazowały na zorganizowaniu i skupieniu. To dla nas duża lekcja, bardzo staramy się poprawić wszystkie błędy, które popełniliśmy.

Nie patrzę tylko na wynik, tylko całokształt gry. W pierwszych dwóch meczach byliśmy skupieni, agresywni, teraz tego brakowało. Teraz widzimy, kto jak reaguje na porażkę, indywidualnie, ale też grupowo. Nastroje się zmieniają, po przegranej jest inaczej niż po zwycięstwie, ale krytyka ani pochwały nie mogą zmienić naszego podejścia i nastawienia przed kolejnym meczem, to element gry. Opinie często bardzo szybko się zmieniają, robi się taki ping-pong. Wygramy – wszystko jest dobrze, przegramy – wszystko źle. Jesteśmy świadomi naszej pracy i dobrze się dzieje, że nasz zespół, który się buduje, przechodzi przez różne momenty, dzięki temu dojrzewa i idzie dalej.

Brak stabilności

Przed każdym meczem jest presja, gdy nie wygrywasz, chcesz przerwać tę serię, gdy wygrasz, to chcesz ją wydłużyć. Staramy się wytwarzać pozytywną, wewnętrzną presję w zespole. Byłoby zbyt pięknie, by wszystko poszło gładko, że wszystkie mecze będą szły po naszej myśli. To byłoby nawet nielogiczne. Mam dwuletnią umowę, chciałbym stopniowo rozwijać zespół.

Ostatnie wyniki Śląska wyglądają bardzo niestabilnie – było 4 miejsce i europejskie puchary, a w następnym sezonie walka o utrzymanie. Chciałbym, żeby tak nie było, nie zależy mi na szybkim efekcie zmiany, nawet przypadkowym, tylko konsekwentnym rozwoju i stabilności. Nie będę podejmował decyzji personalnych pod wpływem jednego słabszego meczu. Każdy, kto nie gra, zawsze liczy i czeka na szansę, by wyjść w pierwszym składzie.

Krótki” tydzień

W składzie gości na pewno pojawi się Bartłomiej Pawłowski, niechciany w Śląsku, znalazł swoją przystań w Widzewie. W tym sezonie strzelił już dla łódzkiej drużyny trzy gole. – Oczywiście znamy Bartka Pawłowskiego, jest dobrym zawodnikiem, ale nie ma co wracać do tego, co było – powiedział Ivan Djurdjević. – Nie spotkałem się z nim w Śląsku, mamy swoich skrzydłowych, uważam, że naprawdę dobrych, którzy się rozwijają i będziemy z nich mieli dużo pociechy.

Mamy krótki tydzień przed Widzewem, bo graliśmy w poniedziałek wieczorem, a kolejny mecz w sobotę. Dla nas to dobrze, bo można szybko się zrehabilitować, widzę w zawodnikach sportową złość. Jest zbyt wcześnie, żebyśmy podejmowali jakieś radykalne decyzje, zmiany. Bramki, które straciliśmy w Kielcach, wynikały z braku koncentracji, której nam brakowało od początku meczu. Wszystkie błędy, które popełniamy wszyscy razem, staramy się je poprawić. I to robimy. Nie zmieniamy też gry specjalnie pod przeciwnika, tylko pracujemy nad sobą, swoimi mankamentami, żeby błędów nie było w linii obrony, ale też wyżej. Broni cały zespół, a najłatwiej przy bramkach obwiniać linię obrony. Jak strzelamy bramki, to nikt nie mówi, że obrońcy uczestniczyli w akcji, tylko o tym, że napastnik strzelił.

To nie jest problem, że przeciwnik nas zaskoczył, tylko nas nie było na boisku na początku meczu. W spotkaniu z Widzewem musi być inna koncentracja. Czujemy, że sobotni mecz to ważny moment dla kibiców, ale nie chcemy rywalizacji przekładać na boisko, bo sam widziałem, co potrafi zrobić ruch kibicowski w latach 90. w Jugosławii, kiedy właściwie przez jeden mecz zaczęła się wojna, która trwała cztery lata.


Na zdjęciu: Trener Ivan Djurdjević w meczu z Widzewem chce zobaczyć „innego” Śląska niż tego, którego widział w potyczce z Koroną.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus