Śląski ma rywala

To właśnie w tym japońskim mieście 11-12 maja odbyła się ostatnia edycja imprezy o nazwie IAAF World Relays; wcześniej trzykrotnie (2014, 15, 17) gospodarzem było Nassau na Bahamach. Polacy wrócili z Kraju Kwitnącej Wiśni z jednym medalem, ale za to jakim! Złoto w rywalizacji 4×400 metrów, pokonując po raz pierwszy Amerykanki, wywalczyły „aniołki Matusińskiego” w składzie Małgorzata Hołub-Kowalik, Patrycja Wyciszkiewicz, Anna Kiełbasińska i Justyna Święty-Ersetic.

Zawody nazywane nieoficjalnymi mistrzostwami świata sztafet powoli zyskują sobie coraz większe uznanie, a władzom województwa śląskiego i Polskiego Związku Lekkiej Atletyki zamarzyło się zorganizowanie ich kolejnej edycji – za dwa lata – na odnowionym Stadionie Śląskim.

– Bardzo chcielibyśmy, żeby „aniołki Matusińskiego” mogły walczyć o obronę tytułu zdobytego w Japonii przed naszą publicznością – mówił w ubiegłym tygodniu podekscytowany marszałek Jakub Chełstowski, informując o zgłoszonej aplikacji.

Anita Włodarczyk będzie promowała Stadion Śląski i zmienia barwy klubowe

Stadion Śląski wydawał się niemal pewniakiem, bo nie miał kontrkandydata, a światowej federacji lekkoatletycznej (IAAF) miało zależeć na tym, by sztafetowe mistrzostwa przeniosły się do Europy. Dziś do Monaco leci delegacja na czele z prezesem PZLA Henrykiem Olszewskim i prezesem spółki Stadion Śląski Krzysztofem Klimoszem. Była nadzieja, że w niedzielę IAAF oficjalnie potwierdzi Chorzów jako gospodarza imprezy. Ale pojawiły się perturbacje…

– W czwartek otrzymaliśmy informację, że zgłosiła się znów Jokohama. Nie będzie więc decyzji w niedzielę, ma zostać ogłoszona na początku lipca. W sobotę obie aplikacje będą się prezentować, a w niedzielę będziemy jeszcze negocjować – mówi Krzysztof Klimosz.

Wiceprezes PZLA Tomasz Majewski przekonuje, że nie wszystko stracone. – To jest bardzo fajna impreza, na którą zjeżdżają coraz większe gwiazdy, a zyskała jeszcze bardziej, gdy przez nią można się zakwalifikować na mistrzostwa świata. Co prawda Japończycy zrobili tę imprezę jak zwykle dobrze, tam z reguły nie ma się do czego przyczepić. No ale po pierwsze już raz się tam odbyła, a po drugie Daleki Wschód jednak dla większości ekip jest zbyt daleko, więc zobaczymy… Mam nadzieję, że prezesi przywiozą mimo wszystko dobre wieści – zaznacza dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą.

Klimosz zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt. – Mam nadzieję, że asa w rękawie wyciągniemy za tydzień w niedzielę, gdy na Stadion Śląski znów przyjdzie 30-40 tysięcy widzów, by oglądać lekkoatletów rywalizujących w Memoriale Janusza Kusocińskiego. To powinno odbić się szerokim echem w świecie, a my chcemy podtrzymać wysokie oceny w rankingu najlepszych mityngów IAAF, bo w ubiegłym roku na siedemset takich Kusociński był na 20. miejscu a Memoriał Skolimowskiej na 22. – dodaje prezes Śląskiego.

 

Na zdjęciu: Stadion Śląski za tydzień ożyje podczas 65. Orlen Memoriału Kusocińskiego i liczy, że wkrótce będzie mógł pochwalić się kolejną wielką lekkoatletyczną imprezą.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ