Slavia Praga. Nastrzelali 7 bramek

Slavia nie przekładała swojego meczu, pokonała Pardubice 7:0 i prowadzi w czeskiej Fortuna: Liga.


W czwartek w Pradze rewanżowe stracie w IV rundzie Ligi Konferencji Europy pomiędzy Slavią, a Rakowem. Częstochowianie po pierwszym meczu mają niewielką zaliczkę (wygrana 2:1). W stolicy Czech wszystko będzie jednak możliwe.

Strzelecki festiwal

Drużyna prowadzona przez Jindrzicha Trpiszowskiego ma przecież wprawę w eliminowaniu renomowanych europejskich przeciwników, żeby wymienić tak klasowe jedenastki, jak Genk, Sevillę, Leicester, Rangers czy Fenerbahce.

Na dodatek, jak pokazał niedzielny wieczorny mecz w czeskiej lidze, „Czerwono-Biali” są w wysokiej formie. W spotkaniu u siebie rozgromili FK Pardubice aż 7:0! Trzy bramki strzelił Stanislav Tecl, z Rakowem w pierwszym meczu nie zagra, z kolei dwie Nigeryjczyk Moses Usor.

Dzięki temu prowadzą w „footbalovej lidze” naszych południowych sąsiadów po 4. kolejkach, mając razem ze Spartą na swoim koncie 9 pkt. Dodajmy jednak, że w weekend nie grała przygotowująca się do decydujących starć w eliminacjach Ligi Mistrzów Viktoria Pilzno (więcej na stronie 8). Mistrz Czech przełożył swoje potkanie z drużyną z Brna.

– Nie przywiązywałbym do ostatniego zwycięstwa Slavii przed rewanżem z Rakowem dużej roli – mówi nam mieszkający w czeskim Boguminie Petr Masek, były skaut m.in. Slavii Praga.

– Po pierwsze, to dosyć łatwy rywal dla Slavii, w którym gra dwóch-trzech wypożyczonych zawodników z klubu z Pragi, a w tym akurat meczu nie mogli zagrać. Po drugie rywal przez długi czas musiał grać w osłabieniu, w dziesiątkę po czerwonej kartce. Tego meczu absolutnie nie brałbym pod uwagę przed tym czwartkowym rewanżem – mówi nam Masek.

50 na 50

Jak w takim razie ocenia szanse wicemistrza Polski z silnym w ostatnim czasie w europejskich pucharach zespołem? Slavia dochodziła przecież w ostatnim czasie trzykrotnie do ćwierćfinałów pucharowych rozgrywek! W Lidze Europy w sezonie 2018/19, gdzie wyeliminowała m.in. Sevillę, a także rok temu, kiedy na rozkładzie miała Leicester czy Rangers. 1/4 była też w poprzednich rozgrywkach tyle że w Lidze Konferencji Europy, gdzie walkę o półfinał rozgrywek przegrała dopiero nieznacznie z Feyenoordem.

– To wszystko fakt, ale też trzeba pamiętać, że budżet Slavii to miliard koron, a pozostałych drużyn w naszej lidze, tych bogatszych, to 300-400 mln koron. Do tego Slavia w zeszłym sezonie uległa w pucharowych rozgrywkach i z Ferencvarosem i z Legią. Jakbym miał oceniać szanse przed meczem Slavia – Raków, to powiedziałbym, że jest 50 na 50 – mówi Masek.

Trener Trpiszovsky ma swoje kadrowe kłopoty, bo wielu graczy kontuzjowanych, ale jak pokazał niedzielny mecz, rezerwy w prowadzonej przez niego jedenastce są. Z Pardubicami gole zdobywali przede wszystkim w drugiej połowie. – To przeciwnik, który lubi grać piłką, nie bronią się kurczowo, a na dodatek, jak mówię grali w osłabieniu – przypomina Masek.

W podobnym tonie wypowiadał się szkoleniowiec Slavii. – W czwartek to będzie zupełnie inny mecz, z innym rywalem, z inną historią. Mam nadzieję, że ta wygrana z Pardubicami będzie takim dobrym odnośnikiem przed kolejnymi grami, a przede wszystkim rewanżem w Lidze Konferencji. Z przodu musimy być równie ruchliwi i mobilni, jak w tym ostatnim ligowym spotkaniu – zaznacza trener Trpiszovsky.

Niedzielny mecz na Eden Arena czy raczej teraz Fortuna Arena oglądało ponad 13 tys. widzów. Jeszcze więcej może ich być w czwartek. Pojemność obiektu to 19370 miejsc.


Na zdjęciu: Trener Jindrzicha Trpiszowsky ma nad czym myśleć przed rewanżem w Pradze z Rakowem.

Fot. Marcin Bulanda/PressFucus