Sławomir Chałaśkiewicz: Początek jest najważniejszy

Rozmowa ze Sławomirem Chałaśkiewiczem, byłym piłkarzem m.in. Widzewa Łódź, Śląska Wrocław czy Hansy Rostock.


W niejednym klubie zimę pan przechodził, dlatego chciałem zapytać, czym różni się zimowy okres przygotowawczy od tego letniego?

Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Większy nacisk kładziony jest na motorykę ze względu na warunki, jakie panują na zewnątrz. Okres jest krótki, więc trzeba też podładować akumulatory, żeby zawodnicy mieli energię na rundę wiosenną. Dlatego istotniejsza jest siła i wytrzymałość. Latem zwraca się uwagę na inne rzeczy, chociaż wiadomo, że każdy trener układa to sobie we własny sposób. Znając wyniki badań poszczególnych zawodników, układa okres przygotowawczy pod swoją drużynę. Każdy zespół i każdy piłkarz ma inne priorytety. Teraz wszystko idzie w kierunku indywidualizacji treningu.

Czy w zimę w drużynach można budować coś od podstaw?

Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Raczej nie ma na to czasu. Chodzi bardziej o wzmocnienie bądź podtrzymanie pewnych elementów. Temu też służy mikrocykl treningowy, który jest analizowany przez każdego szkoleniowca. Dzisiaj wszystko jest monitorowane, a nie tak jak kiedyś, że badania były robione dwa razy do roku. Teraz monitoruje się co tydzień, obserwuje zawodnika, co potrzebuje, czego mu brakuje, albo czego ma za dużo, bo może też dochodzić do przemęczenia. Na tej podstawie dobiera się jednostki treningowe.

Zimą 17 z 18 drużyn ekstraklasy poleciało do Turcji, tylko Legia się wyłamała i przygotowywała w Dubaju. Jakie znaczenie ma szykowanie się do rundy w cieplejszym klimacie?

Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Przede wszystkim można popracować nad stałymi fragmentami gry. Wiadomo, że warunki do treningów są tam dużo lepsze niż u nas w tym okresie, dlatego też trenerzy uciekają. Później jednak wraca się do rzeczywistości, do ligi, gdzie z boku boiska zalega śnieg i zawodnicy znów potrzebują momentu do adaptacji (śmiech). Lepiej trenuje się tam, gdzie jest cieplej, trawa jest zielona i można więcej zrobić, niż trenując na mrozie.

W rundzie wiosennej łatwiej jest utrzymać dobrą formę z jesieni czy – w przypadku słabej dyspozycji – dopiero tę formę zbudować?

Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Taka przerwa pomaga w zbudowaniu wytrzymałości i poprawie elementów gry. Nawet przerwa reprezentacyjna pomaga trenerom nadgonić pewne kwestie, co trudniej zrobić w okresie rozgrywania meczów, czasem nawet co 3 dni. Kondycja i wytrzymałość to bardzo ważne elementy, bo dzisiaj bez tego nic nie da się zbudować. Niektóre zespoły, które mają lepszy poziom wytrenowania, starają się popracować nad czymś nowym, a ci, którzy mają problem, muszą nadrobić zaległości, aby wiosną grać lepiej.

Od sierpnia liderem ekstraklasy jest Lech, mający przed startem rundy 4 punkty przewagi nad wiceliderem. To duża przewaga?

Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Mała. Czasem przewagi były wyższe, a z biegiem rundy topniały. To nie ma znaczenia. Przede wszystkim ważne jest, jak drużyna wejdzie w nową rundę. Wiosna jest dużo cięższa niż jesień, bo dochodzi do decydującej walki o utrzymanie i puchary. Mecze wyglądają zupełnie inaczej.

Lech, jako pierwszy zespół w tabeli, może tylko obracać się za siebie. Pogoń z Rakowem mają inną sytuację, bo mają kogo gonić i widzą poznańskie plecy. Czy z racji tego łatwiej jest się im zmotywować, aby gonić, niż liderowi, aby uciekać?

Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Myślę, że to działa w obydwie strony. Każdy chce zdobyć mistrzostwo Polski, tym bardziej po ostatniej dominacji Legii. To motywujące i każdy, kto będzie na czele, będzie chciał utrzymać przewagę nad rywalami, żeby na koniec sezonu cieszyć się z tytułu. Na pewno nie będzie to proste. Zawsze też łatwiej gra się przeciwko liderowi niż przeciwko drużynie z trzeciego czy czwartego miejsca. Jednak mimo wszystko koncentracja i mobilizacja pozostają takie same, a czasem o wyniku decydują umiejętności indywidualne zawodników i dyspozycje danej chwili.

Lepiej przystąpi się do rundy Lechowi, który jest na czele tabeli, niż Legii, która zarówno będzie musiała oglądać się za siebie, jak i patrzyć w przód, aby gonić bardzo słaby i stracony sezon. Będą próbować znaleźć się na koniec w pierwszej piątce czy szóstce, choć będzie to zadanie bardzo trudne. To się tylko tak wydaje, że Legia ma mocny skład i bez problemu będzie ścigać czołówkę. Pozostałe drużyny już inaczej będą podchodzić do meczów z nią, bo wszystkie zespoły doświadczyły zwycięstw przeciwko „Wojskowym”. Wiedzą, że można wygrać. Dlatego wydaje mi się, że Legii będzie niezwykle trudno na wiosnę.

Najpierw Czesław Michniewicz, potem Marek Gołębiewski, a teraz Aleksandar Vuković – wszyscy podkreślają, że problemy Legii leżą w sferze mentalnej. Czy uważa pan, że powrót trenera Vukovicia to dobry pomysł i będzie on tym, który uzdrowi zespół?

Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Nie do końca to wierzę. Już raz był w Legii. Na początku ma dobre wyniki, a potem dyspozycja drużyny gaśnie. Nie wiem, czy tym razem nie będzie podobnie. Początkowo może być nieźle, ale nie wiadomo, czy to wszystko wytrzyma i czy w końcówce sezonu będzie umiał pobudzić zespół do pracy. To będzie trudne zadanie. Nawet Czesław Michniewicz, który ma duży autorytet u zawodników i posiada wiedzę, jak z nimi postępować, miał problemy. Największy wpływ będą miały na to wszystko pierwsze mecze. Czy zobaczymy odmienioną Legię, z większym polotem i większą werwą, czy znów będzie to Legia, która gaśnie z minuty na minutę.

Wyobraża pan sobie spadek Legii?

Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Myślę, że tak. Były już takie przypadki, kiedy nikt nie wierzył w spadek danej drużyny, a jednak tak się działo. Dlatego 3-4 pierwsze kolejki będą ważne. Jeśli Legia wygra, będzie jej się potem grało łatwiej. Lecz jeśli przyjdą – na przykład – dwie porażki, to w głowach zawodników pojawi się świadomość i presja walki o utrzymanie do samego końca. Wtedy nie będzie już tak lekko.

Z tym wiążą się też oczekiwania kibiców, prasa będzie wszystko negatywnie opisywała. Jeśli się przegrywa, to popełniane błędy są wytykane i w takiej atmosferze zespołowi nie gra się łatwo. Dlatego wszystko jest możliwe, a bardzo ważne są pierwsze mecze. Legia musi zdobyć chociaż te 7 punktów, żeby odbudować swoją mentalność i liczyć na coś więcej.

Najgłośniejszy transfer w historii ekstraklasy ma już pół roku. Pierwsza runda za Lukasem Podolskim, czas na kolejną. Jak pan ocenia jego dotychczasowe występy i czego spodziewa się pan po „Poldim” na wiosnę?

Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Teraz może pokazać jeszcze więcej. Dla niego przyjście do ekstraklasy było dużym zderzeniem z rzeczywistością. Wiadome było, że wszyscy będą po nim oczekiwali, że sam będzie wygrywał mecze dla Górnika. Tak nie jest. Do tego potrzebna jest praca całej drużyny. W końcówce rundy jesiennej było widać, że zespół nie czeka już tylko na to, aż Łukasz weźmie wszystko w swoje ręce. Dlatego teraz będzie mu się grało łatwiej i będzie pozytywną postacią na wiosnę. Strzeli pewnie kilka bramek, bo to zawodnik, który ma bardzo duże umiejętności, tylko potrzebuje wsparcia zespołu.

Piłka nożna to sport drużynowy i każda gwiazda potrzebuje pomocy. Weźmy przykład takiego Lionela Messiego w PSG. Jeśli Messi pójdzie do drużyny, która z nim nie będzie współpracowała, to sam Messi nic nie zrobi. Z Podolskim w Górniku jest podobnie.


Na zdjęciu: Sławomir Chałaśkiewicz podkreśla, że to, jak wejdzie się w nową rundę, będzie miało kluczowe znaczenie. Tyczy się to zarówno Lecha, jak i Legii.
Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus