Sławomir Chałaśkiewicz: Zawsze szukamy dziury w całym

 

Robert Lewandowski wygrywa plebiscyt „Sportu” od 2011 roku i teraz też jest głównym faworytem. Może jednak ktoś zdetronizuje napastnika Bayernu?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Byłoby to wielkie zdziwienie, jeśli w tym roku – chyba najlepszym w jego karierze – nie zdobyłby tego tytułu. Osobiście nie widzę piłkarza, który mógłby mu zagrozić. Może Wojtek Szczęsny, który dobrze radzi sobie w Juventusie… Choć nawet mimo takich wyników bezdyskusyjne jest to, że wygrać powinien Robert.

Niedawno Lewandowski zajął 8. miejsce na świecie w plebiscycie Złotej Piłki. Jedni mówili, że to za mało, inni, że i tak dobrze – a jaka jest pana opinia na ten temat?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Uważam, że jest to bardzo krzywdzące, jeżeli wcześniej mógł zająć czwarte miejsce, nie mając strzelonych tylu bramek i nie mając tak dobrego roku, w którym bije te wszystkie rekordy. Jak zwykle brakowało sukcesu klubowego w Lidze Mistrzów i może to zadecydowało, że był postrzegany w taki a nie inny sposób. Myślę jednak, że w tej pierwszej trójce powinien się znaleźć.

W plebiscycie „Sportu” głosy oddają czytelnicy, w głosowaniu „Złotej Piłki” decydowali dziennikarze. Różne elementy wpływają na oddawane głosy: osiągnięcia indywidualne, osiągnięcia z zespołem, skala sukcesów. Na co według pana powinno się zwracać uwagę?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Przede wszystkim na sukcesy, jakie piłkarz osiąga indywidualnie. Według mnie nie powinno być brane pod uwagę to, co robi drużyna, bo futbol to gra zespołowa i wiadomo, że trudno oceniać zawodnika przez pryzmat gry całej drużyny. Gdyby to ona decydowała, to Złotej Piłki nie powinien zdobyć Lionel Messi, bo nic nie osiągnął ani z reprezentacją, ani z Barceloną – oczywiście poza Hiszpanią. Powinny być brane pod uwagę indywidualne osiągnięcia i predyspozycje.

Trudno porównywać napastnika z obrońcą czy z bramkarzem, ale wiadomo, że ci, którzy strzelają, zawsze są na topie. Jeśli napastnik jest bardzo skuteczny, to czemu go nie promować? Takie jest moje zdanie, choć nie każdy musi się z nim zgadzać. Myślę, że jako naród jesteśmy dziwnie nastawieni do naszych rodaków. Nie próbujemy ich promować, tylko zawsze szukamy dziury w całym, a powinno być odwrotnie. Powinniśmy się cieszyć z ludzi, z których możemy być dumni i wspierać ich.

Których polskich piłkarzy można by uplasować za Lewandowskim, na drugim i trzecim miejscu?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Jest kilku zawodników, ale ja myślę, że na takie wyróżnienie zasłużył Grzesiek Krychowiak, który odbudował swoją pozycję. Wszyscy wieszali już na nim psy, skreślali go, a on odnalazł się w lidze rosyjskiej i znowu wraca na swój najwyższy poziom. Wysoko plasowałbym też Szczęsnego. Jest to bramkarz, który trzyma swój poziom i zawsze można na niego liczyć.

A kogo można wskazać jako pozytywne zaskoczenie 2019 roku?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Dla mnie, szczególnie w końcówce roku, kimś takim był Sebastian Szymański. Wdarł się do reprezentacji i to zasługuje na uwagę. Zobaczymy, jak długo będzie jeszcze podnosił swoje umiejętności, bo wiemy, jak było z Krzyśkiem Piątkiem. Poszedł bardzo mocno do przodu, ale jego sukcesy i szum powstały wokół niego przytłamsiły go i nie potrafił sobie z tym poradzić. Miejmy nadzieję, że w przypadku Szymańskiego będzie odwrotnie – że będzie skromniejszy i nadal będzie się rozwijał.

Mówimy ciągle o pozytywach, a który polski piłkarz 2019 roku pana zawiódł?
Sławomir CHAŁAŚKIEWICZ: – Wielką niewiadomą jest cały czas Piotr Zieliński. Chłopak z takimi dużymi umiejętnościami i z takim potencjałem nie potrafi pokazać swoich pełnych możliwości. Przydałaby mu się może zmiana otoczenia, żeby trafić do takiego klubu i do takiego trenera, który wiedziałby, jak wyzwolić jego talent i pokazać światu, że ten piłkarz może być w przyszłości jednym z najlepszych na świecie.

Na zdjęciu: Robert Lewandowski nie ma w ostatniej dekadzie konkurencji jeśli idzie o Piłkarza Roku.