Ślązak bierze Koronę

Korona dokonała wyboru nieoczywistego. Następcą Gino Lettieriego, pracującego w Kielcach ponad dwa lata, został szkoleniowiec, który nigdy dotąd nie prowadził samodzielnie ekstraklasowego zespołu.

Sztuka wyboru

Na przykładzie Mirosława Smyły można stwierdzić, jakże przewrotne jest piłkarskie życie. To już niesprawdzalne, ale idziemy o zakład, że drzwi ekstraklasy nie otwarłyby się przed nim, gdyby nie… Andrzej Witan. W maju to gol bramkarza Bytovii (a dziś – Chojniczanki) zadecydował o spadku GKS-u Katowice z pierwszej ligi, a utrzymaniu w niej Wigier Suwałki. Oczywiście, suwalczanom punktów to nie dodało, ale jakże mocno rzutowało na ogólną ocenę tej „mission impossible”, jakiej na polskim biegunie zimna podjął się szkoleniowiec w kwietniu. Wygrał 3 mecze, 2 zremisował, a 2 przegrał, co wystarczyło do dokonania niemalże cudu, jakim było utrzymanie. Mirosław Smyła mógł zostać w Wigrach. Nie chciał. Latem był niezwykle bliski objęcia Ruchu Chorzów. Wycofał się w ostatniej chwili, choć szef rady nadzorczej Zdzisław Bik przystał już na jego warunki. Sztuka wyboru. Po cichu mógl liczyć, że to, czego dokonał w Suwałkach, skonsumuje przy bardziej suto zastawionym stole.

Stres na kolacji

Ekstraklasowa karuzela jeszcze minęła go, gdy Wisła Płock szukała następcy Leszka Ojrzyńskiego – a Smyła dobrze znał się z działaczem „Nafciarzy” Markiem Jóźwiakiem, z którym współpracowali w Wigrach. Teraz jednak trener z Radzionkowa spełnił swoje marzenie. Droga do elity była kręta. Zaczęła się w „okręgówce”, w Orle Psary-Babienica, z którym świętował dwa awanse. Potem był GKS Tychy, awans do II ligi z Rozwojem Katowice, praca w Zagłębiu Sosnowiec, aż wreszcie – I liga. Znów w Rozwoju, a także w Odrze Opole i Suwałkach. Teraz, w wieku 50 lat, staje przed życiową szansą w zawodzie trenera.

Górnik Zabrze. Prawie same pozytywy

– Podchodzę do swojego zawodu spokojnie. W moim przypadku nie ma ciśnienia, wyścigu szczurów. Czy czuję stres? On jest zawsze, nawet gdy zabiera się żonę na kolację. Takie wyzwania są esencją bycia trenerem. To spełnienie marzeń. Ekstraklasie się nie odmawia, a w Kielcach czuć klimat – te wypowiedzi Mirosława Smyły z konferencji prasowej, na której był prezentowany, przytaczał portal cksport.pl.

Prezes poczuł chemię

– Wcześniej z trenerem Smyłą się w ogóle nie znaliśmy. Rozmawiałem o nim z wieloma osobami, również w PZPN. Szybko stwierdziłem: „To jest nasz kandydat”. Od samego początku czułem chemię. Korona potrzebuje fachowca. Takim jest trener Smyła. Mimo że nie ma doświadczenia ekstraklasowego, to wielokrotnie znajdował się już w sytuacjach kryzysowych i wykazywał się swoimi umiejętnościami – mówił Krysztof Zając, prezes kieleckiego klubu.

Smyła podpisał kontrakt do końca sezonu z opcją jego przedłużenia w razie zrealizowania celu. Można domniemywać, że jest nim utrzymanie.
Korona plasuje się obecnie w strefie spadkowej. W sobotę zagra na wyjeździe z Lechią Gdańsk. Do tego czasu powinien już być skompletowany sztab szkoleniowy. Nie będzie w nim Sławomira Grzesika, trenera III-ligowych rezerw, który awaryjnie prowadził zespół w meczu z Wisłą Kraków (1:1). Smyła zna się za to z trenerem bramkarzy Mirosławem Dreszerem. Możliwe, że do współpracy zaprosi Daniela Wojtasza (obecnie Stal Mielec), który był prawą ręką Smyły w Sosnowcu czy Opolu.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem