Ślęza Wrocław – Pniówek 74 Pawłowice. Szybki „Szato”

Pniówek Pawłowice jest pierwszym zespołem w tym sezonie, który pokonał Ślęzę na jej boisku!


We wcześniejszych czterech spotkaniach Ślęza odniosła trzy zwycięstwa, a punkty „urwały” jej tylko rezerwy Zagłębia Lubin, remisując 1:1. W środę drużyna trenera Grzegorza Kowalskiego grając na „własnych śmieciach” znalazła pogromcę. Okazał się nim Pniówek 74 Pawłowice, który pokonał gospodarzy 2:1. Zwycięstwo gości było niespodziewane, bo trzy dni wcześniej ulegli oni rezerwom Miedzi Legnica 0:2, a wcześniej na własnym boisku przegrali 2:3 z Gwarkiem Tarnowskie Góry.

Sukcesu podopiecznych trenera Grzegorza Łukasika wcale nie umniejsza fakt, że w zespole gospodarzy, w porównaniu do poprzedniego meczu z Polonią Bytom, zabrakło min. Roberta Pisarczuka, Kornela Traczyka i Jakuba Gila, poza tym w meczowej „18” Ślęzy zabrakło rezerwowych w potyczce z bytomianami: Damiana Szydziaka (strzelił drugiego gola), Macieja Diduszko i Jakuba Bohdanowicza. Pniówek też nie zagrał w najsilniejszym składzie, bo musiał sobie radzić bez pauzującego za kartki napastnika Dawida Hanzela oraz kontuzjowanego skrzydłowego Dawida Weisa (problemy z kolanem). Poza tym na kilka tygodni wypadł ze składu stoper Mateusz Pańkowski.

Już w 5. minucie bramkarz Ślęzy Kais Al-Ani musiał wyciągać piłkę z siatki, ale arbiter nie zaliczył gola, bo Rafał Adamek, który podawał Wojciechowi Canibołowi  znajdował się na spalonym. W 7. minucie goście mieli sporo szczęścia, bo po zagraniu Mateusza Stempina Mateusz Kluzek uderzeniem z pierwszej piłki minimalnie chybił celu.

Mimo kilku groźnych strzałów z obu stron, wynik do przerwy nie uległ zmianie.

Worek z bramkami rozwiązał się po przerwie, ale zanim Filip Łukasik zdobył prowadzenie dla Pniówka (60 min.), piłkarze Ślęzy domagali się rzutu karnego po faulu na Filipie Olejniczaku, lecz gwizdek arbitra milczał. Gdy w 73 minucie Piotr Stępień doprowadził do wyrównania, wydawało się, że wrocławianie zdołają przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Tymczasem to piłkarze z Pawłowic zadali morderczy cios – wprowadzony dwie minuty wcześniej na boisko Mateusz Szatkowski po bardzo dobrym dośrodkowaniu Oskara Mazurkiewicza strzałem głową zmusił bramkarza Ślęzy do kapitulacji, zaliczając prawdziwe wejście smoka.

Ślęza Wrocław – Pniówek 74 Pawłowice 1:2 (0:0)

0:1 – F. Łukasik, 60 min, 1:1 – Stępień, 73 min, 1:2 – Szatkowski, 82 min (głową).

ŚLĘZA: Al-Ani – Stańczak (62. Wawrzyniak), Muszyński, Samiec, Dyr – Stempin, Olejniczak, Kluzek, Telatyński (74. Krukowski) – Stępień, Guilherme (44. Bialik). Trener Grzegorz KOWALSKI.

PNIÓWEK 74: Gocyk – Mazurkiewicz, Płowucha, Ciuberek, Szkatuła (74. Zajączkowski) – Musioł, Trąd – R. Adamek (89. B. Semeniuk), F. Łukasik, Morcinek (80. Szatkowski) – Caniboł (89. Lewandowski). Trener Grzegorz ŁUKASIK.

Sędziował Paweł Łapkowski(Lubogóra). Widzów 100. Żółte kartki: Muszyński, Kowalski (trener) – Płowucha, Ciuberek, Trąd, G. Łukasik (trener), Musioł.


Na zdjęciu: Filip Łukasik otworzył konto bramkowe Pniówka w środowym meczu ze Ślęzą.

Fot.gkspniowek74@com.pl