Słodki owoc rewolucji

Trener Rafał Górak postanowił pomieszać trochę w wyjściowym składzie, czego efektem było pewne zwycięstwo na terenie spadkowicza.


Prawdziwych mężczyzn poznaje się nie po tym jak zaczynają, ale po tym jak kończą… To może nieco już wyświechtane powiedzenie idealnie pasuje do meczu w Grudziądzu. W porównaniu z ostatnim meczem z Pogonią Siedlce (2:2) trener Rafał Górak postanowił dokonać czterech zmian.

Zgodnie z naszymi przypuszczeniami miejsce Michała Kołodziejskiego na środku obrony zajął Radek Dejmek, za Arkadiusza Woźniaka zagrał Szymon Kiebzak, za Bartosza Jaroszka wszedł Michał Gałecki, a Macieja Stefanowicza zastąpił Marcin Urynowicz. Nim zmieniona jedenastka GieKSy zaczęła funkcjonować jak porządnie naoliwiona maszyna, minęło trochę czasu.

Już pierwsza akcja miejscowych zakończyła się golem. Sprytniejszy od katowickich obrońców okazał się Mikołaj Gabor i głową pokonał Bartosza Mrozka. Ten gol obudził gości, którzy niemal natychmiast rzucili się do odrabiania strat, ale ich akcje były zbyt czytelne i nie stanowiły wielkiego zagrożenia.

Dopiero W 26 min w pole karne przedarł się Krystian Sanocki, chcąc pokonać Nikodema Sujeckiego uderzeniem w „długi” róg, lecz chybił. Nie przesadzimy, jeśli napiszemy, że to była najdogodniejsza okazja katowiczan w I odsłonie, choć akcja, którą przeprowadził Filip Kozłowski, a zakończyć próbował Adrian Błąd też mogła się podobać. Błąd nie ustawał w próbach doprowadzenia do remisu i oddał jeszcze dwa groźne strzały, lecz bez powodzenia.

To, co działo się w przerwie pozostanie tajemnicą szatni, niemniej na II połowę GieKSa wyszła odmieniona. Co prawda na jej początku swoje warunki gry próbowali narzucić gospodarze, ale przyjezdni nie dali się zaskoczyć. Kluczowe dla losów spotkania wydarzenia miały miejsce po godzinie gry. Wówczas szarżującego w polu karnym Kiebzaka nieprzepisowo powstrzymał Michał Graczyk i sędzia wskazał na „wapno”.

Jego pewnym egzekutorem był Urynowicz, który przed upływem 120 sekund odbierał gratulacje za ładne trafienie z woleja. Można powiedzieć, że w ciągu 2 minut katowiczanie wrócili z piekła do nieba… Musieli jednak mieć się na baczności, bo Olimpia nie zamierzała się poddawać i za sprawą Adriana Kwiatkowskiego mogła wyrównać.

Świetnie w tej sytuacji zachował się Mrozek. Wygraną GKS-u przypieczętował Błąd, śpiesząc z dobitką strzału Kozłowskiego w słupek. Kozłowskiego należy pochwalić, bo był niezmordowany i do końcowego gwizdka „szukał” gola.


Olimpia Grudziądz – GKS Katowice 1:3 (1:0)

1:0 – Gabor, 2 min (głową), 1:1 – Urynowicz, 61 min (karny), 1:2 – Urynowicz, 63 min, 1:3 – Błąd, 82 min

OLIMPIA: Sujecki – Ciechanowski, Andronic, Hernandez, Widejko – Gabor (67. Kwiatkowski), Graczyk, Popalzay, Janczukowicz (79. Leszczyński), Kalenik (69. Janiak) – Embalo. Trener Paweł CRETTI.

GKS: Mrozek – Wojciechowski, Jędrych, Dejmek, Rogala – Sanocki (62. Woźniak), Gałecki, Urynowicz (76. Jaroszek), Błąd (87. Pawłas), Kiebzak (87. Kościelniak) – Kozłowski. Trener Rafał GÓRAK.

Sędziował Łukasz Karski (Słupsk). Widzów 500.

Żółte kartki: Gabor, Graczyk – Kiebzak.

Piłkarz meczu – Marcin URYNOWICZ


7 ZWYCIĘSTW z Olimpią Grudziądz ma od wczoraj w swej kolekcji GKS Katowice. W 3 meczach podzielił się z nią punktami, a 5 razy musiał uznać wyższość; bilans bramkowy wynosi obecnie 21:13.


Na zdjęciu: Marcin Urynowicz ma już 5 goli i wyrasta na czołowego snajpera drużyny z Bukowej.

Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus