Słowacka alternatywa, gdyby coś się zmieniło

Przyszłość bliższa i dalsza Mikkela Kirkeskova jest wielką niewiadomą. Stąd wzrosły akcje Jakuba Holubka, który w całym poprzednim sezonie odgrywał jedynie epizodyczne role. Jego występ z Pogonią należałoby ocenić wysoko, gdyby nie jedyny błąd, który okazał się kluczowy i kosztowny.


Swego czasu dyrektor sportowy Bogdan Wilk przyznał, że Jakub Holubek ma jeden problem i nazywa się on… Mikkel Kirkeskov. Ten świetny cytat idealnie oddaje sytuację Słowaka, który rok temu dołączył do gliwickiej ekipy.

Transfer Duńczyka szansą Słowaka

Jego CV było ciekawe, opinie od naszych południowych sąsiadów także były pozytywne. Kirkeskov jednak nie zamierzał dzielić się czasem gry z nowym kolegą. Holubek czekał więc na swoją szansę, ale nie miał ich zbyt wiele. W lidze zagrał tylko 5 razy, w Pucharze Polski 3 i jeden raz w Superpucharze. Jak na cały, naprawdę długi sezon, to bardzo mało. Kirkeskova eliminowały jednak tylko żółte kartki.

Skoro więc zdrowie i dyspozycja były po stronie Duńczyka, to jedyną szansą na grę dla Holubka może być… transfer konkurenta. Szanse w tym oknie są większe, bo po pierwsze trwa ono aż do 5 października, a po drugie chętnych na usługi lewego obrońcy nie brakuje. Ostatnio najwięcej aktywności wykazują tureckie klubu. Goztepe przysłało już na Okrzei dwie oferty, ale obie zostały odrzucone.

Ta ostatnia miała opiewać na ok. 100 tys. euro. Tyle gliwiczanie zapłacili za pozyskanie Kirkeskova zimą 2018 roku. Trudno przewidywać czy pojawią się wyższe oferty. Przy Okrzei bardziej przychylają się do scenariusza w którym piłkarz gra do końca roku w Piaście, a po wygaśnięciu umowy zmienia barwy. Do takiego planu chcą przekonać samego zawodnika, według naszych informacji odbyła się już taka rozmowa.

Było nieźle, ale…

W ostatnim meczu z Pogonią Duńczyka zabrakło w kadrze, ale z powodów sportowych. Kirkeskov miał odczuć trudy meczu z Dynamem Mińsk. Dlatego swoją szansę otrzymał Holubek. Słowak ogólnie nie zawiódł. Należałoby go ocenić pozytywnie, bo gliwiczanie częściej atakowali właśnie lewą stroną, a on sam brał udział w wielu ofensywnych akcjach. Holubek był aktywniejszy, konkretniejszy i miał wysoką dokładność podań. Ten niezły obraz mąci jednak stracony gol. Nie tylko ze względu na to, że Piast stracił punkty.

– Takie spotkania bardzo złoszczą. Trudno się pogodzić z tym, że nie zdobywa się punktów po tak dobrej grze i tylu sytuacjach… – mówi Jakub Holubek.

Drzemka przy rogu

Słowak nie popisał się przy tej bramce. To on przy rzucie rożnym pozostał najbliżej bramki gliwiczan. Widząc dośrodkowującego piłkarza Pogoni powinien szybciej „uciec” od bramki Frantiszka Placha. Jego opieszałość spowodowała „złamanie linii” defensywy i w konsekwencji brak pozycji spalonej Alexandra Gorgona. Jeden, może dwa kroki sprawiłyby, że gol szczecinian nie zostałby uznany. Słowak zaspał i konsekwencje są spore, bo po dwóch kolejkach Piast ma zero punktów na koncie.


Czytaj jeszcze: W Piaście wszyscy zadowoleni

W europejskich pucharach też takie błędy są niewybaczalne. Słowak nadal musi więc mocno pracować na swoją pozycję i kolejne okazje do gry. – Pojawiłem się na boisku po wielu dniach przerwy. Na początku było trochę nerwowo, ale z każdą chwilą byłem coraz pewniejszy. Brakowało mi trochę rytmu, ale myślę, że dobrze się zaprezentowałem, choć zawsze może być lepiej – stwierdza Słowak, który musi udowodnić swoją wartość, aby móc uznać go za dobry transfer Piasta.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus