Słowacki znak jakości

Słowacja bramkarzami stoi. Taką opinię i teorię można wysnuć śledząc losy golkiperów, którzy chętnie i licznie nawiedzają polską ligę w ostatnich 15-20 latach. Przez ekstraklasę przewinęło się wielu bramkarzy i zdecydowana większość z nich pozostawiła lub nadal pozostawia dobre wrażenie. Ba, część z nich należy uznać za kluczowe ogniwa swoich drużyn!

Oczywisty wybór

W Zabrzu postanowiono zwiększyć konkurencję, gdyż Tomasz Loska jesienią nie prezentował się tak dobrze, jak w poprzednim sezonie. – Szukając bramkarza w pierwszej kolejności oczywiście rozglądamy się w Polsce. Ale następny kierunek obieramy na Słowację lub Czechy – mówił swego czasu trener Waldemar Fornalik.

Frantiszek Plach. Fot. Michał Chwieduk/400mm

Były szkoleniowiec Ruchu, a obecnie Piasta, wie co mówi, bo miał do czynienia z czołówką słowackich golkiperów – Matuszem Putnocky’m, Liborem Hrdliczką, Michalem Peskoviciem czy Frantiszkiem Plachem.

W Górniku pomyślano w ten sam sposób i ze Spartaka Trnawa ściągnięto Martina Chudego. – To profesjonalny i bardzo dobry bramkarz. Bardzo dobrze gra na linii. Świetnie podchodzi do obowiązków, ma wysokie umiejętności i niezbędne doświadczenie. Obrońcy mając go za plecami czują się pewnie, dobrze potrafi nimi dyrygować, ma w zespole autorytet.

Martin Chudy w pucharowych meczach z Legią pokazał, że w polskiej lidze powinien sobie spokojnie poradzić. Fot. Piotr Kucza/400mm

Górnik sprowadził bardzo dobrego bramkarza – ocenia Erik Grendel, były piłkarz Górnika i Spartaka, który miał okazję przyglądać się Chudemu w ostatnim sezonie.

– Nie ja będę mówił, kto jest lepszy i powinien bronić. Pamiętajmy, ile zawdzięczaliśmy „Gienkowi” w poprzednim sezonie, a przecież debiutował wtedy w ekstraklasie. Piłkarz musi mieć rywalizację, nie tylko z rywalem, ale też w zespole, na treningu. To rozwija. Obaj mają wielki potencjał, a ciekawy jest też młody Daniel Bielica – stwierdza słowacki pomocnik.

Kuciak czy Mucha?

Wymieniliśmy już kilka nazwisk bramkarzy zza południowej granicy, ale kto z nich był najlepszy? Zdania są podzielone. Obok tekstu prezentujemy nasz subiektywny ranking, poparty jednak statystykami i ogólnym wrażeniem, jakie pozostawili po sobie bramkarze ze Słowacji. Jednocześnie na Twitterze przeprowadziliśmy sondę wśród kibiców i jej wyniki… nieco odbiegają od naszej klasyfikacji.

Spytaliśmy też kibiców o najlepszych słowackich bramkarzy. W utworzonej sądzie zagłosowało niemal tysiąc fanów. Jak widać na silny fan klub może liczyć Jan Mucha!

W mediach społecznościowych najliczniejszą rzeszę fanów ma Jan Mucha, który w Polsce spędził 5 lat, ale swoją świetną postawą sprawił, że był w swoim czasie najlepszym bramkarzem w lidze, co zaowocowało transferem do angielskiego Evertonu. Gdy kilka lat temu Mucha otrzymał oferty z Lechii i Lecha… grzecznie odmówił.

– Grałem w Legii, jestem kibicem tego klubu, mam w Warszawie wielu przyjaciół. Dziękuję za zainteresowanie, ale muszę odmówić – powiedział Słowak. Mucha trochę rozmienił się na drobne wracając na stare lata do Niecieczy, która spadła z ekstraklasy.

Bramkarze instytucje

Klasą samą w sobie jest na pewno Duszan Kuciak, który zdobył największą liczbę trofeów i który pewnie marzy teraz o kolejnym mistrzostwie Polski, tym razem z Lechią.

Duszan Kuciak. Fot. Grzegorz Radtke/400mm.pl

Ostoją Jagiellonii jest Marian Kelemen, którego czas jednak chyba dobiega końca, ale w Białymstoku zawsze będzie mógł liczyć na darmowy obiad w restauracji. Wspominaliśmy o trenerze Fornaliku i Ruchu, gdzie kapitalną robotę wykonywał Matusz Putnocky.

Wicemistrzostwo z „Niebieskimi” świętował z kolei Michal Pesković. Jego brat Boris, przecierał szlaki w lidze, a potem został trenerem bramkarzy. Człowiekiem instytucją i legendą w Bielsku-Białej zawsze będzie Richard Zajac.

– Na pewno na Słowacji wasza liga stawiana jest wyżej od naszej. Jest atrakcyjniejsza. Są lepsze stadiony, jest wielu kibiców… Nie mówię, że na każdym spotkaniu, ale porównując do Słowacji, jest dużo lepiej – powtarzał w wywiadach bramkarz, a także trener golkiperów Podbeskidzia.

Wyjątki potwierdzające regułę

Skoro do Polski przyjeżdżało tak wielu Słowaków, to musiały się i pojawiać niewypały. Kibice „Górali” uwielbiać będą Zajaca, ale o Ladislavie Rybansky’m niewielu będzie chciało pamiętać. Swego czasu „popisy” tego bramkarza barwnie ocenił Grzegorz Szamotulski. – Problem jest taki, że gdy Polak idzie za granicę i nie jest lepszy od zawodnika z danego kraju, to siedzi na ławce.

U nas jest odwrotnie. Ściąganie Rybansky’ego do Podbeskidzia i stawianie na gościa, który nie potrafi złapać piłki, to kryminał. Cała Polska się z niego śmieje. Gość wygląda jak żużlowiec, a nie jak bramkarz. Nie wiem, czy trener się na niego uparł, czy jakiś menedżer – powiedział swego Szamotulski w rozmowie z dziennikiem „Polska The Times”.

W 2012 roku do Pogoni Szczecin trafił Duszan Pernisz, który miał za sobą regularne występy w słowackiej i szkockiej ekstraklasie. W Polsce szału jednak nie zrobił. Najpierw przegrał rywalizację z Radosławem Janukiewiczem, a gdy swoją szansę otrzymał, to mówiąc delikatnie nie zachwycał. Po roku odszedł do słowackiej FC Nitry.

A kto dziś pamięta o takich bramkarzach, jak Juraj Balaż, Ivan Trabalik czy Lubosz Kamenar? Miejmy nadzieję, że Martin Chudy dołączy do tej pierwszej grupy, klasowych golkiperów…

 

Na zdjęciu: Jan Mucha w stolicy wyczyniał cuda i bał się go każdy napastnik z ekstraklasy.

 

Od Kuciaka do Placha, czyli ranking

najlepszych słowackich bramkarzy w ekstraklasie wg „Sportu”

1. Duszan Kuciak (Legia Warszawa, Lechia Gdańsk) – 197 meczów, 184 puszczone gole, 85 czystych kont, 3 mistrzostwa Polski, 4 Puchary Polski z Legią.

Z charakteru może trochę zbyt porywczy, jak na „typowego” Słowaka, ale między słupkami klasa sama w sobie. Udowadniał to w Legii, robi to też w Lechii. Nic więc dziwnego, że gdańszczanie walczą o tytuł.

2. Marian Kelemen (Śląsk Wrocław, Jagiellonia Białystok) – 191 meczów, 227 puszczonych goli, 62 czyste konta, mistrzostwo ze Śląskiem, wicemistrzostwo z Jagiellonią.

Pawie 200 meczów w ekstraklasie i cenne mistrzostwo Polski z wrocławskim klubem. „Kelemen supermen” – wołają kibice w Białymstoku i Marian to znak jakości. Szkoda, że czas tak szybko płynie…

3. Jan Mucha (Legia, Bruk-Bet Termalica Nieciecza) – 122 meczów, 108 puszczonych goli, 51 czystych kont, Puchar Polski i Superpuchar z Legią.

W Legii mają szczęście do świetnych bramkarzy i Jan Mucha do tej grupy należał. To jedyny golkiper w naszym zestawieniu, który ma mniej puszczonych goli niż rozegranych spotkań, co samo mówi za siebie! Szkoda, że powrót do ekstraklasy okazał się pomyłką.

4. Matusz Putnocky (Ruch Chorzów, Lech Poznań) – 117 meczów, 120 puszczonych goli, 49 czystych kont.

W Ruchu wyczyniał cuda, ratował „Niebieskich” wiele razy. Był ostoją drużyny z Cichej i dzięki temu zapracował na transfer do Lecha. W Poznaniu już tak różowo nie jest, ale może nie powiedział jeszcze ostatniego słowa?

5. Richard Zajac (Podbeskidzie Bielsko-Biała) – 86 meczów, 111 puszczonych goli, 29 czystych kont.

Symbol Podbeskidzia. Zajac był jednym z autorów największego sukcesu w historii „górali” jakim był awans do ekstraklasy i półfinału Pucharu Polski.

6. Michal Pesković (Polonia Bytom, Ruch, Podbeskidzie, Korona, Cracovia) – 135 meczów, 177 puszczonych goli, 33 czyste konta, wicemistrzostwo z Ruchem.

Grał w największej liczbie polskich klubów i nie byli to ekstraklasowi potentaci. Mimo słabszych początków, zawsze wyrastał na pewny punkt drużyny. Chyba trochę niedoceniany.

7. Martin Polaczek (Zagłębie Lubin) – 77 meczów, 81 puszczonych goli, 25 czystych kont.

Straszył posturą i swoimi ćwiczeniami w lesie. Potrzebował czasu, żeby „odpalić”. W pewnym momencie stał się mocnym punktem „miedziowych”. Szkoda, że nie został w lidze na dłużej.

8. Boris Pesković (Świt Nowy Dwór, Pogoń Szczecin, Górnik Zabrze) – 66 meczów, 71 puszczonych goli, 28 czystych kont.

Jeden z pierwszych dobrych słowackich bramkarzy w lidze. Przetarł niejako szlak innym, będąc ważnym ogniwem Pogoni i Górnika. Sprawdził się także, jako trener bramkarzy.

9. Libor Hrdliczka (Ruch) – 25 meczów, 40 puszczonych goli, 7 czystych kont.

Stanął przed trudnym zadaniem wypełnienia luki po Putnocky’m. W pewnym momencie mogło się wydawać, że mu się to udało. Po spadku Ruchu już przykro było patrzeć na jego grę. Stracił nawet miejsce.

10. Frantiszek Plach (Piast Gliwice) – 11 meczów, 12 puszczonych goli, 4 czyste konta

Trafił na naszą listę trochę na zachętę, bo mamy wrażenie, że może stać się kolejnym symbolem jakości i solidności. Jesienią po pół roku czekania otrzymał możliwość gry w ekstraklasie i nie zawiódł. Już sprawia lepsze wrażenie niż jego gliwicki poprzednik, Dobrivoj Rusov.