Słowackie sokoły latały wysoko

 

Korespondencja z Trnawy

W czwartek Chorwaci pokonali wysoko Węgrów, a Słowacja podzieliła się punktami z Walią. W tym drugim meczu nie brakowało emocji.

Bale w cieniu

Choć dla wielu kibiców za południową granicą konfrontacja z półfinalistą ostatniego Euro w Trnawie, ze względu na sytuację w grupie, urastała do meczu roku, to w słowackich gazetach równie wiele było informacji o wyczynie 42-letniego hokeisty Zdeno Chary z Trenczyna, który rozegrał 1488 meczów w NHL i wskoczył na 23. miejsce w historii graczy z największą ilością występów w lidze zza oceanem, przeskakując samego Wayne’a Gretzky’ego. Co do liczb, to na wielkie brawa kibiców obecnych na stadionie Antona Malatinsky’ego zasłużył też kapitan reprezentacji Słowacji Marek Hamszik. W czwartek rozgrywał swój 117. mecz w narodowych barwach!

Nim piłkarze wybiegli na murawę, prawie 20 tysięcy kibiców – jak zawsze przy meczu reprezentacji – było świadkiem pokazu lotu sokoła, który jest symbolem futbolowej jedenastki. „Słowackie sokoły” dobrze rozpoczęły mecz z drużyną prowadzoną przez legendarnego [Ryana Giggsa] i już na początku mogły prowadzić, ale świetnie interweniujący Ethan Ampadu zablokował piłkę uderzaną przez Roberta Maka. Potem cieszyli się goście, wspierani przez kilka tysięcy kibiców. Najpierw po uderzeniu głową kapitana Garetha Bale’a piłka trafiła w poprzeczkę bramki Martina Dubravki, ale zaraz potem drogę do siatki znalazł wysoki, bo mierzący prawie 2 metry Kieffer Moore. Napastnik, grający jeszcze niedawno w takich klubach jak Forest Green Rovers czy Rotherham United, wykorzystał dobre dośrodkowanie najlepszego na boisku Daniela Jamesa z Manchesteru United.

– To było świetne spotkanie w wykonaniu Kieffera. Walczył jak lew z przodu, co okupił kilkoma nokdaunami, ale dzięki temu mieliśmy wiele możliwości w ofensywie. Mecz do końca był otwarty i mógł się zakończyć wygraną jednego czy drugiego zespołu – komentował trener Giggs. Moore, który jeszcze kilka lat temu dorabiał jak jako ratownik na pływalni, rozgrywał dopiero 2. mecz w reprezentacji. W Trnawie przyćmił samego Bale’a.

Powrót banity

Po przerwie Słowacy wyrównali i dzięki trafieniu najlepszego w swoim zespole Juraja Kucki mogli się cieszyć z remisu. W końcówce musieli sobie zresztą radzić w dziesiątkę, bo drugą żółtą kartkę zobaczył Norbert Gyomber. Dla obrońcy grającego w Perugia Calcio był to pierwszy mecz w reprezentacji po roku przerwy. W październiku 2018 był w grupie kilku kadrowiczów (Dubravka, Szulla, Satka, Weiss, Skrinar, Sobotka), którzy po meczu z Czechami ba własną rękę opuścili hotel i postanowili pójść się zabawić. Sprawa skończyła się odejściem z kadry ówczesnego selekcjonera Jana Kozaka, którego zastąpił dobrze u nas znany Pavel Hapal. Wczoraj Gyomber ponownie zagrał w narodowym zespole.

Teraz nasi południowi sąsiedzi będą czekali na rozstrzygnięcia niedzielnych spotkań w wyrównanej grupie E, a w listopadzie czekają ich decydujące starcia, z Chorwacją na wyjeździe i z Azerbejdżanem u siebie.

 

Słowacja – Walia 1:1 (0:1)

0:1 – Moore, 25 min, 1:1 – Kucka, 53 min

SŁOWACJA: Dubravka – Pekarik, Gyomber, Skrinar, Hancko – Rusnak, Kucka, Lobotka, Hamszik, Mak (79. Haraslin) – Bożenik (86. Szafranko). Trener Pavel HAPAL.
WALIA: Hennessey – Roberts, Rodon, Lockyer, Davies – Bale, Allen, Ampadu (58. Morell), Williams (66. Wilson), James – Moore. Trener Ryan GIGGS.

Sędziował Carlos Del Cerro Grande (Hiszpania). Widzów 18071. Żółte kartki: Gyomber – Bale, Ampadu, Williams, Allen, James, czerwona Gyomber (87, druga żółta).

 

Na zdjęciu: Ben Davies (nr 4) walczy Jurajem Kucką. Takich i podobnych starć w meczu Słowacja – Walia nie brakowało.

 

Polskie akcenty

W końcówce meczu na boisko wszedł skrzydłowy gdańskiej Lechii, Lukasz Haraslin. Obrońcy Górnika Zabrze Borisa Sekulicia zabrakło w kadrze, ale był w niej inny zawodnik ekstraklasy, Lubomir Satka (Lech). Być może obaj szansę dostaną w niedzielnym towarzyskim meczu z Paragwajem.

Na meczu w Trnawie nie zabrakło też Pawła Zimonczyka, śląskiego menedżera, dla którego Słowacja jest jak drugi dom. Był też były gracz Górnika Robert Jeż czy kapitan Zagłębia Lubin Lubomir Guldan.