Smutny koniec fajnej przygody

Z całą pewnością nie tak chciał się pożegnać z drużyną U-21 Czesław Michniewicz. Jeszcze kilka dni temu drugi z rzędu awans na Euro był na wyciągnięcie ręki…


Plan był bardzo prosty. Zdobyć cztery punkty w październikowych meczach z Serbią i Bułgarią, w listopadzie planowo wygrać z Łotwą, zająć pierwsze miejsce w grupie i cieszyć się z drugiego z rzędu awansu na mistrzostwa Europy U-21. Bardzo szybko jednak powyższe założenie wzięło w łeb, bo w ubiegły piątek drużyna Czesława Michniewicza przegrała w Serbii 0:1.

Jest to o tyle frustrujące, że rywal nie miał już najmniejszych szans na awans do turnieju finałowego. Serbski selekcjoner powołał zawodników z młodszych roczników, myśląc już o kolejnych eliminacjach. A na dodatek we wtorek Serbowie bezbramkowo zremisowali z Estonią, która w tych kwalifikacjach straciła… 31 goli.

Wobec tamtej porażki trzeba było przynajmniej wygrać z Bułgarią, ale taka sztuka również podopiecznych Michniewicza przerosła.

Zbyt dużo nieobecnych

Prawda jest taka, że październikowe mecze nam nie wyszły, choć awans na Euro 2021 był na wyciągnięcie ręki po starciach wrześniowych, kiedy to pokonaliśmy Estonię i – przede wszystkim – Rosję. Pozycja wyjściowa była zatem bardzo dobra, a tymczasem promocja mistrzostw Europy praktycznie nam się wymknęła (czytaj obok).

Złożyło się na to kilka czynników i nie sposób nie wspomnieć o zagadnieniach kadrowych. Już pal licho powołania do reprezentacji Jerzego Brzęczka. Ale wielu naszych zawodników doznało kontuzji. Z Serbami, za kartki, nie mógł zagrać Patryk Klimala. Z Bułgarią, z tego samego powodu, Robert Gumny.

Biorąc pod uwagę wszystkich piłkarzy, łącznie z tymi z pierwszej reprezentacji, którzy mogliby zagrać w młodzieżówce, a których nie było na zgrupowaniu, swobodnie można byłoby złożyć niemal całą jedenastkę.

Bardzo mocną, dodajmy, bo z takimi nazwiskami, jak: Moder, Jóźwiak, Walukiewicz czy Szymański, ale też Dziczek, Płacheta, Bielik i Pestka.
Remis z Bułgarią był dość szczęśliwy, choć trener uznał po meczu, że taki rezultat jest sprawiedliwy. – Wynik oddaje przebieg spotkania – stwierdził Czesław Michniewicz, ale nie można się z nim do końca zgodzić. To Bułgarzy mieli więcej jakości i wypracowali więcej sytuacji.

Fantastyczne… wspomnienia

Z całą pewnością nie tak chciał pożegnać się z młodzieżówką trener, który zrobił dla tej drużyny wiele dobrego. Awansował na Euro 2019, a na turnieju tym nasz zespół był bliski strefy medalowej i awansu na igrzyska olimpijskie w Tokio.

– Dziękuję prezesowi Bońkowi i sztabowi szkoleniowemu. Była to dla mnie fantastyczna przygoda. Nigdy nie zapomnę tych chwil – mówił po swoim ostatnim meczu w roli selekcjonera Michniewicz. – Fajnie było popatrzeć, jak Chiesa nie radzi sobie z Pestką, a Barella z Dziczkiem – uśmiechał się były selekcjoner naszej młodzieżówki, wspominając mecz z Włochami z czerwca zeszłego roku podczas mistrzostw Europy.


Czytaj jeszcze: Teraz trzeba czekać

Warto dodać, że wymienieni przez Czesława Michniewicza włoscy piłkarze zagrali w niedzielę od pierwszej minuty przeciwko Polsce w meczu Ligi Narodów.

Problemy personalne to jedno. Ale nie ma wątpliwości, że jeżeli nasza młodzież nie awansuje na Euro 2021, a raczej tak się stanie, to pojawią się głosy, że trener Michniewicz nie powinien przed zakończeniem eliminacji przyjmować posady trenera Legii Warszawa i łączyć obie funkcje.

Przynajmniej w takim momencie nikt mu takiego stanowiska nie powinien nawet proponować. Tym bardziej, że gdy selekcjoner był z drużyną w Serbii, a „Wojskowi” grali o Superpuchar Polski z Cracovią, na Łazienkowskiej kibice mistrza Polski wyraźnie dali do zrozumienia, co myślą o szkoleniowcu. „Chcemy trenera, a nie poznańskiego frajera” – śpiewali. A także wywiesili transparent z przekreślonym wizerunkiem Czesława Michniewicza i podpisem: „Chórzysto nigdy nie będziesz Legionistą”.


Został szansy cień

Aktualnie reprezentacja Polski zajmuje drugie miejsce w rankingu zespołów z drugich miejsc w grupach kwalifikacji Euro 2021. Problem polega na tym, że ostatnim meczem z Łotyszami nie powiększymy swojego dorobku punktowego w tej klasyfikacji.

Oczywiście musimy go wygrać, aby nie wyprzedzili nas w naszej grupie Bułgarzy, ale wynik tego spotkania nie będzie miał już innego znaczenia, bo punkty w grupach sześciozespołowych zdobywane z ostatnią drużyną w tabeli się nie liczą. Tymczasem pozostałe zespoły, które w poniższym rankingu są obecnie niżej od nas, będą jeszcze zdobywać punkty w listopadzie.

Może zdarzyć się nawet tak, choć to mało prawdopodobne, że wszystkie siedem drużyn nas wyprzedzi, a zatem wariantów jest jeszcze bardzo dużo. Wystarczy jednak, że dokonają tego cztery zespoły, a na mistrzostwa Europy nie pojedziemy. Belgom, Rumunom i Irlandczykom wystarczą po dwa „oczka”, a Portugalczykom – trzy.

Przy założeniu, że zespół ten rozegra jeszcze trzy mecze i każdy z nich będzie się liczył, jest praktycznie pewne, że znajdziemy się za plecami tej drużyny. Musiałby nastąpić wyjątkowo szczęśliwy dla nas zbieg okoliczności, abyśmy utrzymali się w gronie pięciu najlepszych drużyn.

Cień szansy jest, a przed meczem z Łotwą, który zaplanowano na 17 listopada, będziemy dużo mądrzejsi, bo kilka dni wcześniej rozegrane zostaną interesujące nas spotkania w innych grupach.


Ranking zespołów z drugich miejsc w eliminacjach MME

1. Francja 7 18 19:9
2. POLSKA 8 14 15:7
3. Belgia 7 13 16:6
4. Rumunia 7 13 14:5
5. Irlandia 7 13 7 13 9:5
6. Portugalia 5 12 15:7
7. Austria 7 12 15:12
8. Szkocja 6 11 5:2
9. Macedonia Północna 6 8 8:8



Na zdjęciu: Dobiegła końca przygoda Czesława Michniewicza z reprezentacją młodzieżową. Przed nim niełatwy czas, już w roli tylko trenera Legii Warszawa…
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus