Snajper z hurtowni spożywczej

Wywalczony rzut karny z Elaną Toruń, gol z Pogonią Siedlce, asysta przy bramce Kamila Łączka na wagę wygranej z Radomiakiem. Takiego dorobku uzyskanego w sześciu kolejkach sezonu Damian Niedojad nie musi się wstydzić – tym bardziej, że dla 24-letniego napastnika, pozyskanego przez Rozwój z Lechii Dzierżoniów, były to premierowe w życiu występy na szczeblu centralnym.

Wokół komina

205 spotkań i 75 zdobytych bramek – w III lidze Niedojad był snajperem pełną gębą. Odkąd jako 17-latek trafił do Lechii z A-klasowej Pogoni Pieszyce – czyli klubu z jego rodzinnej miejscowości – co sezon mógł pochwalić się dwucyfrową liczbą trafień. Mimo to, długo nie potrafił przebić się do zawodowego futbolu.

– Bywałem w markowych klubach – pierwszoligowej Polonii Bytom, pierwszoligowym ROW-ie Rybnik, chyba ze cztery razy testował mnie Śląsk Wrocław. Zawsze jednak czegoś brakowało. Każdy chciał mnie zobaczyć, a wiemy, jak to jest z testami. Jeździ się podczas okresu przygotowawczego, a III liga zawsze kończy sezon później. Nigdy na takich testach nie byłem w rytmie, więc może to miało wpływ, że nie udawało mi się trafić wyżej – opowiada napastnik Rozwoju.

Skoro marzeń długo nie było mu dane realizować, musiał łączyć grę w piłkę z pracą. – Sama pensja z klubu na godne życie nie pozwalała. Bardzo szybko musiałem opuścić dom rodzinny i zająć się czymś, by się utrzymać. Do Dzierżoniowa trafiłem, mając 18 lat. Powoli sobie ciułałem. Udało się wyjść na prostą – mówi.

Najczęściej zarabiał jako kierowca. – Starałem się wybierać taką pracę, żeby za bardzo się nie przemęczać – tak, by mieć czas i siłę na swoje ulubione zajęcie, czyli piłkę. Przez trzy lata miałem taki czarny okres, gdy musiałem wstawać o 4.00j. Do pracy szedłem na 5.00. Byłem kierowcą, jeździłem – jak to się mówi – „wokół komina”, w promieniu 50 kilometrów. Rozwoziłem owoce czy warzywa, potem trafiłem do hurtowni spożywczej, więc nawet papierosy się dostarczało. Ale nie paliłem! – śmieje się Niedojad.

Niemcy, Belgia, Holandia…

Motywacji mu nie brakowało, choć zdarzały się trudniejsze chwile. Skoro z sezonu na sezon utrzymywał skuteczność, a nie przekładało się to na zainteresowanie wyżej notowanych klubów, niejeden na jego miejscu porzuciłby już marzenia związane z boiskiem.

– Nie będę ukrywał, że trapiły mnie różne myśli. Lata uciekały i miałem nawet taki etap, kiedy zastanawiałem się, czy by nie rzucić tym wszystkim i wyjechać zagranicę. Wielu znajomych tak pracuje. Niemcy, Belgia, Holandia… Gdybym chciał, to coś bym sobie na pewno połapał. Ostatecznie jednak, zawsze wracałem do piłki. Znajomi, rodzina, zawsze uważała, że mam potencjał. Czułem wsparcie i to trzymało mnie przy nadziei, że wreszcie się wybiję – przyznaje Niedojad.

Przed poprzednim sezonem zmienił miejsce zatrudnienia i wskazuje, że to pozytywnie wpłynęło na jego sportową formę. – Byłem magazynierem, chodziłem na 7.30. Różnica była wyraźna. To, że zacząłem się wysypiać, było widać na boisku – przekonuje. W III grupie III ligi strzelił 20 goli. O włos przegrał walkę o koronę króla strzelców z Danielem Ruminem ze Skry Częstochowa, który dziś też gra w Katowicach, tyle że w GKS-ie.

To tylko przystanek?

Tym razem telefon absolutnie nie milczał. Rozwój też zaproponował jednak krótkie sprawdziany. Niedojad przyjechał na sparing z GKS-em 1962 Jastrzębie. – Miałem za soba już tyle tych testów, że podchodziłem do tego z dystansem. W głowie było to, że znowu może się nie udać. Porozmawiałem jednak z trenerami i usłyszałem, że są zainteresowani. Wszystko dopięliśmy. Miałem też propozycję z Górnika Łęczna. Szczegółów zdradzać chyba nie ma sensu, ale nie dogadaliśmy się. Poza tym, były oferty z III ligi. Niektóre niezłe, ale nie byłem zainteresowany pieniędzmi, a awansem sportowym – podkreśla.

Razem z dziewczyną przeniósł się do Katowic. Wynajął mieszkanie na Nikiszowcu i śmieje się, że przynajmniej rejestracje w aucie się zgadzają, bo przecież w Dzierżoniowie też kibicują Ruchowi Chorzów. Dziś może żyć już tylko z piłki, ale marzyć nie przestaje. – Mimo przeciwności losu, jakoś sobie radziłem. Ujmę to tak: w 80 procentach swój plan wypełniłem. Co będzie dalej, pokaże czas. Chcę zadomowić się w Katowicach, złapać z każdym kontakt, ale mam też nadzieję, że Rozwój będzie tylko przystankiem. Wierzę, że jeśli zdrowie pozwoli, zaistnieję nawet wyżej – przyznaje 24-latek, którego kontrakt z Rozwojem wygaśnie w 2020 roku.