Sobański: Małymi krokami do celu

Do zespołu wszedł pan niejako z kwadratu rezerwowych; i pokazał się z jak najlepszej strony?
Rafał SOBAŃSKI: – Parę dni temu przed meczem z Radomiem pech dopadł Gonzalo Quirogę, który podczas treningu skręcił staw skokowy. Każdy z nas doskonale wie jaką rolę spełnia w zespole i trenujemy, ale wszyscy trenujemy, by w razie jego nieobecności pokazać się z jak najlepszej strony. Solidnie pracowałem na treningach i wysyłałem sygnały trenerowi, że jestem w każdej chwili gotów wejść na parkiet i pomóc zespołowi. Trener mi zaufał w dwóch ostatnich meczach i cieszę się, że mogłem odwdzięczyć się dobrą grą. Przede wszystkim pomagam zespołowi, bo to mój podstawowy obowiązek. Pracuję również na swoje nazwisko, bo to również jest ważne.

Co sprawiło się, że w I secie meczu z Chemikiem był moment niepewności, co goście wykorzystali?
Rafał SOBAŃSKI: – Byliśmy chyba przemotywowani, bo zdawaliśmy sobie sprawę z wagi spotkania i chcieliśmy za wszelką cenę wygrać. Baliśmy się, że mecz może się wymknąć spod kontroli, bo Chemik jest dobrą drużyną, grającą twardo do końca. Od drugiego seta byliśmy już konsekwentni w swoim działaniu i, na szczęście, korzystny wynik był po naszej stronie.

Był niepokój po przegraniu inauguracyjnej odsłony?
Rafał SOBAŃSKI: – Mieliśmy kilka punktów przewagi, a rywal dość łatwo wyrównał. Przy 20:20 przypomniała mi się odprawa taktyczna, na której trenerzy nas uczulali, że w takich sytuacjach rywale popełniają mało błędów, oddają piłkę i czyhają na potknięcia przeciwnika. Doskonale wiedzieliśmy o tym, a mimo to opełniliśmy proste błędy: zepsuta zagrywka oraz atak w siatkę. Odjechali na 20:23 i było po secie.

Mobilizacja po przegranej była więc podwójna…
Rafał SOBAŃSKI: – W pierwszym secie zrobiliśmy 7 błędów w polu serwisowym i przegraliśmy 3. punktami. Od kolejnej odsłony tych błędów popełniliśmy zdecydowani mniej i zwiększyliśmy siłę zagrywki. To przyniosło wymierne korzyści, bo odjeżdżaliśmy dość szybko od rywala. Dużo pomogła nam korekta ustawienia, co jak się okazało później, bo była to słuszna decyzja trenerów. Bartosz Krzysiek zagrał doskonale z Radomiem, bo Karol Butryn znalazł się w dołku. Teraz wyszedł w podstawowym składzie, ale miał problemy. Wszedł Karol i mocno wsparł zespół. Trener przy każdej okazji powtarza: nasza siła w kolektywie! Do tego mamy fajny zespół.

Pamiętam pan swoją filmową akcję w meczu z Chemikiem?
Rafał SOBAŃSKI: – Którą? (śmiech)

Tę najważniejszą: najpierw punkt zagrywką, a potem skuteczny atak z drugiej linii.
Rafał SOBAŃSKI: – Przy ataku słowa uznania należą się Marcinowi Komendzie za rozegranie piłki. W takim ważnym momencie mi zaufał i mogę mu tylko podziękować. Czułem się świetnie i wierzyłem, że mogę dać z siebie 100% swoich możliwości.

Czy myślicie o czołowej „6” i grze w play offie?
Rafał SOBAŃSKI: – Po przerwie gramy mecz z Będzinem, rywalem teoretycznie słabszym, we własnej hali. Potem skala trudności wzrasta, ale skupiamy się na najbliższym meczu i nie zastanawiamy się, co będzie w ostatnich spotkaniach sezonu zasadniczego. Staramy się małymi krokami zmierzać do celu. Może nam to przynieść satysfakcjonujący wynik na zakończenie sezonu.

Czy lubi pan przerwy w rozgrywkach?
Rafał SOBAŃSKI: – W tym sezonie tak jest, że gramy dwa mecze w kilka dni, a potem jest przerwa 10-dniowa. I znów wracamy do gry. Teraz już tego się nauczyliśmy, ale na początku nam to przeszkadzało. Jednak trenerzy oraz sztab medyczny opanowali sytuację i działamy wedle planu, który się sprawdza. Teraz chcemy chwilę odpocząć fizycznie oraz psychicznie i wracamy do treningu przed finiszem sezonu zasadniczego.

 

Na zdjęciu: Rafał Sobański w meczu z Chemikiem zdobył trzy pkt. zagrywką, dołożył 10 atakiem i został najlepszym zawodnikiem tego widowiska.