Sosnowiczanki krok od utrzymania

Dla „Jasek” Wisła Can-Pack nie należała do tej pory do ulubionych drużyn. Odkąd występują elicie – trzeci sezon – mierzyły się z nimi pięć razy i wszystkie spotkania przegrały, zwykle bardzo wysoko. W pierwszej rundzie np. aż 79:44. Scenariusz sobotniego starcia miał być podobny. Mało kto stawiał na sosnowiczanki. Wszystkie atuty były po stronie ekipy z Krakowa. A tymczasem, sosnowiczanki sprawiły ogromną niespodziankę, jedną z największych w rozgrywkach. Po raz pierwszy w historii ograły Wisłę Can-Pack. To jeden z najważniejszych triumfów w historii JAS-FBG Zagłębia.

– Zagraliśmy poniżej jakiejkolwiek krytyki. Takiemu klubowi, jak Wisła nie przystoi taka gra – nie mógł uwierzyć w to, co się stało na parkiecie Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec „Białej gwiazdy”. Również kapitan zespołu Magdalena Ziętara nie przebierała w słowach. – Zagrałyśmy po prostu beznadziejnie. Jest mi wstyd, za to, co pokazałyśmy na parkiecie – wyznała.

Za to sosnowieckim obozie radość panowała ogromna. – To był najlepszy mecz w naszym wykonaniu, odkąd prowadzę ten zespół. Zagraliśmy bardzo dobrze wszystkie cztery kwarty i zatrzymaliśmy rywalki w ataku poniżej 60 punktów – cieszył się Leszek Marzec, szkoleniowiec JAS-FBG Zagłębia.

Gwiazdą spotkania okazała się Naketia Swanier. Amerykanka miała być liderką zespołu, ale nie zawsze potrafiła stanąć n wysokości zadania. Grała nierówno. Więcej miała nieudanych spotkań niż udanych. Z Wisłą pokazała, że drzemie w niej ogromny potencjał. To był jej najlepsze spotkanie w ostatnich latach. Wyróżniła się we wszystkich elementach. Wszędzie jej było pełno i spotkanie zakończyła z triple-double, zdobyła 21 pkt, miała 14 zbiórek i 15 asyst. Do tego dołożyła jeszcze 5 przechwytów.

Sosnowiczanki dzięki pokonaniu Wisły Can-Pack praktycznie mogą się cieszyć z utrzymania się w ekstraklasie. W 22 meczach zgromadziły 27 punktów. Mają o 3 „oczka” więcej od ostatnich w tabeli Widzewa Łódź i PGE MKK Siedlce (spada tylko jedna drużyna), ale i o jedno spotkanie więcej rozegrane. Teoretycznie więc degradacja może im się jeszcze przytrafić, ale trudno przypuszczać zawodniczki z Siedlca i Łodzi zdołały nagle wygrać wszystko do końca rundy zasadniczej, skoro do tej pory udało im się zwyciężyć jedynie w trzeh spotkaniach. A czekają je m.in. mecze z „Jaskami” czy czołowymi ekipami z Lublina (Widzew) oraz Bydgoszczy (Siedlce).