Sousa już wie, że czasu się nie cofnie…

Choć reprezentacja zamknęła już 2021 rok, dyskusję na temat meczu z Węgrami na nowo wzbudził selekcjoner Paulo Sousa.


Wiadomo że rozstawienie w barażu nie jest gwarantem awansu na mistrzostwa świata, ale na pewno pomaga w promocji. Tymczasem Polska na własne życzenie trafiła do drużyn nierozstawionych i w piątek biało-czerwoni mogą wylosować bardzo trudnego rywala.

Wziął na klatę

Przypomnijmy, że Polakom wystarczał remis z Madziarami, by na początek wylosować kogoś nierozstawionego i zagrać z nim na swoim terenie. Tymczasem Paulo Sousa już kilka dni przed meczem ogłosił, że poza kadrą na to spotkanie znajdą się Robert Lewandowski i Kamil Glik, na ławce potem usiadł Piotr Zieliński, a za kartki pauzował Grzegorz Krychowiak.

Absencja dwóch pierwszych miała być skonsultowana z samymi zawodnikami, choć całość „na klatę” wziął od razu po meczu sam selekcjoner. Teraz w rozmowie z TVP Sport Portugalczyk szerzej wypowiedział się na ten temat.

Mógł zrobić inaczej

– Mieliśmy z tyłu głowy, że musimy wygrać, bo zwycięstwo dałoby nam pewne rozstawienie w barażach – mówił selekcjoner. – Oprócz jednak awansu naszym celem jest także dbanie o przyszłość reprezentacji. Jak wiecie, od początku powołujemy młodych zawodników, by zbierali międzynarodowe doświadczenia.

Oczywiście jestem świadomy zamieszania, które powstało w Polsce, oraz jego przyczyn, bo w meczu z Węgrami spodziewaliśmy się innego rezultatu. W ostatnich dniach zdałem też sobie sprawę, że mój kontrakt jest krótki i powinienem w większym stopniu skupić się na teraźniejszości niż na przyszłości.

Selekcjoner podkreślał, że wprowadzanie nowej generacji jest ważne, by w przypadku braku istotnych graczy – jak zawieszony Krychowiak – umieć sobie z tym poradzić. Tłumaczył nieobecność Glika ryzykiem, że złapie kolejną żółtą kartkę i nie wystąpi w barażu. W przypadku Zielińskiego znaczenie miało to, że w Napoli jest mocno eksploatowany, a nie tak dawno miał ciężką kontuzję. „Zielu” miał wejść w drugiej połowie, a wszedł w przerwie.

– Jeśli chodzi o Roberta, mogłem podjąć inną decyzję po meczu z Andorą. Zdawałem sobie jednak sprawę, że to był kluczowy moment dla rozwoju zespołu i zawodników, którzy mogą zastąpić kluczowych piłkarzy. Niedługo tych najważniejszych graczy nie będzie w kadrze i pomyślałem, że to dobry moment, aby sprawdzić resztę – tłumaczył 51-letni trener podkreślając, że bierze na siebie pełną odpowiedzialność.

Popełnił błąd

– Zawsze byłem szczery i zdałem sobie sprawę, że popełniłem błąd. Mogłem podjąć lepszą decyzję, ale miałem konkretne przemyślenia i przesłanki, jednak to nie była najlepsza decyzja – powiedział wprost Sousa. Później selekcjoner rozjaśnił swój punkt widzenia, mówiąc, że zdał sobie sprawę, iż najlepsi zawodnicy zawsze powinni być na boisku, nawet jeśli chodzi o mecz z najsłabszymi rywalami.

– Niedorzeczne było pytanie, dlaczego grał z Andorą, dlaczego złapał kontuzję? – nawiązywał do marcowych meczów selekcjoner, ale zarazem kilkakrotnie podkreślił, że gdyby mógł cofnąć czas, Lewandowski by z Węgrami zagrał.

– Mogłem lepiej zarządzać czasem jego gry, ale nie możemy skupiać się tylko na nim – tłumaczył dalej Sousa. – Podjąłbym inną decyzję, ale… dla nas wszystkich to była okazja do rozwoju przywództwa oraz odpowiedzialności za najbliższą przyszłość. Pomyliłem się – bił się w pierś Portugalczyk.

Pewne nieścisłości budziła także kwestia, kiedy w ogóle podjęto decyzję, aby Lewandowski nie grał z Węgrami. Selekcjoner mówił wcześniej, że w trakcie podróży z Andory do Warszawy, podczas gdy „Lewy” stwierdził w swoim oświadczeniu, że temat był poruszany jeszcze przed zgrupowaniem.

Chce Szkocję i Szwecję

– Byliśmy przerażeni, kiedy po pierwszym meczu z Andorą okazało się, że Robert wypada z gry na 4 tygodnie. Teraz mieliśmy pewność, że zakwalifikujemy się do baraży, więc podjęliśmy taką decyzję, bo mieliśmy w głowach, co może się stać. Dlatego podjęliśmy decyzję dopiero po tym, jak się zakwalifikowaliśmy – wyjaśnił Sousa.

Selekcjoner przyznał także, że jeśli chodzi o baraże, najbardziej chciałby zagrać ze Szkocją na wyjeździe i ze Szwecją u siebie. – Szwecji musimy się zrewanżować i to byłaby dodatkowa motywacja. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie byłby to dla nas łatwy mecz, patrząc na wcześniejsze wyniki. Jeśli zaś chodzi o Szkocję, to chciałbym ją ze względu na głośną publikę. Ich zaangażowanie w futbol jest fantastyczne. W dodatku to drużyna, z którą możemy powalczyć i osiągnąć korzystny rezultat – argumentował Paulo Sousa.


Na zdjęciu: Paulo Sousa powiedział wprost, że gdyby mecz z Węgrami odbył się raz jeszcze, podjąłby inne decyzje.
Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus