Sparta Katowice. Nie rzucił słuchawką

Drużyna podejmująca rywali na boisku „Rapidu” dokonała najciekawszego tej zimy transferu w całej „okręgówce”, licząc, że pozwoli to wkrótce dołączyć do dwóch innych katowickich drużyn występujących w IV lidze.


Tym transferem jest oczywiście angaż Tomasza Hołoty, 31-letniego środkowego pomocnika, który w rundzie jesiennej – po rozstaniu z KKS-em 1925 Kalisz – pozostawał bez klubu. Teraz do jego piłkarskiego CV, tworzonego przez GKS Katowice, Polonię Warszawa, Śląsk Wrocław, Arminię Bielefeld, Pogoń Szczecin czy Zagłębie Sosnowiec, w którym znajdują się nawet 2 występy w reprezentacji Polski, doszła Sparta.

Znajomy go namówił

– To wzmocnienie możemy zawdzięczać tylko i wyłącznie znajomości Tomka Hołoty z naszymi zawodnikami, którzy go zachęcili. Gdybym jako trener zadzwonił z poziomu „okręgówki” do zawodnika grającego sporo w ekstraklasie, a on nie wiedziałby, w jaki sposób funkcjonujemy na treningach czy meczach, to pewnie po 10 sekundach by się rozłączył, rzucił słuchawką. Dużą rolę odegrał Bartek Sobotka i to, w jaki sposób mówił o naszym sztabie, drużynie, klubie.

Zaprosiliśmy Tomka na rozmowę z prezesami, przedstawiliśmy plany na rozwój zespołu i klubu. Dzięki temu jest z nami. Przez ostatnie pół roku trenował indywidualnie, a żaden indywidualny trening nie zastąpi zajęć z drużyną, bo to całkiem inny rodzaj wysiłku, ale patrząc na to, jak wyglądał już w pierwszych tygodniach, cieszyłem się, że jest z nami. Podpisał kartę amatora i mam nadzieję, że będzie chciał też zostać na kolejny sezon – mówi Michał Czyż, trener Sparty.

Ten kolejny sezon będzie już chciała zacząć na poziomie IV ligi, ale nie będzie to łatwe. Zimę spędza na 3. miejscu tabeli katowicko-sosnowieckiej klasy okręgowej i w rozpoczynającej się 19 marca rundzie wiosennej będzie musiała odrabiać 5-punktową stratę do AKS-u Mikołów oraz 3-punktową do rezerw Zagłębia Sosnowiec.

Trzęsienia nie będzie

Pomóc ma w tym nie tylko Tomasz Hołota, ale też inni zawodnicy z przeszłością na szczeblu centralnym, których w kadrze katowiczan nie brakuje, by wspomnieć Kamila Bętkowskiego, wymienionego już przez szkoleniowca Bartosza Sobotkę, Michała Szala, Sebastiana Gielzę czy Aleksandra Januszkiewicza, choć ten ostatni leczy akurat kontuzję.

– Niestety, ale musimy brać pod uwagę, że nawet jeśli wygramy wszystkie mecze do końca sezonu – o co będzie trudno – to możemy nie wywalczyć awansu. Sami skomplikowaliśmy sobie życie ostatnimi dwoma jesiennymi meczami, tracąc dystans do rezerw Zagłębia i Mikołowa. Musimy wygrywać wszystko, licząc na potknięcia rywali. Budujemy zespół, by w 17 kolejkach nie tracić punktów, ale jeśli Mikołów przegra tylko z nami, to i tak trochę braknie do awansu… Wierzę, że jeśli nawet do tego dojdzie, to za pół roku trzęsienia ziemi w Sparcie nie będzie i spróbujemy awansować w kolejnym sezonie.

Plany klubu wobec pierwszej drużyny są kilkuletnie. Będzie olbrzymi smutek, gdy nie awansujemy, skoro dużo w tym kierunku robimy – zespół, sztab i zarząd, stwarzający nam warunki. Ból może być ogromny, ale wiem, że nasz cel wciąż jest możliwy do osiągnięcia – mówi trener Sparty, której ambicje sięgają nawet III ligi.

Pół tuzina z Tychami

A że już dziś jest w stanie napsuć krwi wyżej notowanym rywalom, pokazał choćby pierwszy zimowy sparing, z rezerwami GKS-u Tychy, a więc czołowym zespołem II grupy IV ligi śląskiej, wygrany aż 6:1.
– Powiedziałem od razu w szatni, że tak dobry mecz będzie nam trudno powtórzyć. Zagraliśmy naprawdę dobrze od pierwszej do ostatniej minuty. Prezentowaliśmy wysoki poziom. Jeśli wygrywasz 6:1 z wiceliderem IV ligi, to musi to budzić respekt. Przyjęliśmy ten wynik w zespole z dużym szokiem. Mamy zawodników, którzy grali na znacznie wyższym poziomie, ale musimy być jednością.

W tym meczu tak było i natychmiast przełożyło się to na rezultat. Oczywiście – to tylko sparing, ale też bodziec dla każdego z nas, dla całego klubu, że możemy grać w taki sposób z drużynami z wyższej ligi – zaznacza szkoleniowiec drużyny, która od niedawna trenuje na nowej sztucznej murawie boiska „Rapid” w dzielnicy Koszutka, co powinno być wiosną jej atutem.


Na zdjęciu: Tomasz Hołota (z lewej) w barwach Pogoni Szczecin.

Fot. PressFocus