Specjalista od pucharów

W dzieciństwie Kacper Trelowski zapatrzony był w Neuera, teraz jego wzorem jest ter Stegen.


Kacper Trelowski, choć ma zaledwie 19 lat, już może mówić o sporym bramkarskim doświadczeniu. Częstochowianin stawiający pierwsze piłkarskie kroki na boisku miejscowego Ajaksu szybko przez APN Częstochowa trafił do Rakowa i już jako 15-latek rozpoczął seniorską przygodę w IV-ligowych rezerwach. Na szczebel centralny „wyfrunął” na wypożyczeniu do Sokoła Ostróda i jako 17-latek wiosną 2021 roku bronił w II-ligowym zespole. Błyskawicznie wrócił jednak pod skrzydła Marka Papszuna i 11 dni przed swoimi 18. urodzinami zadebiutował w ekstraklasie w wygranym 2:1 wyjazdowym meczu z Wisłą Kraków, ale przede wszystkim w sezonie 2021/22 został przypisany do Pucharu Polski. Od I rundy do finału stał między słupkami i po meczu z Lechem Poznań, wygranym rok temu 3:1 na Stadionie PGE Narodowy mógł z dumą podnieść w górę swoje pierwsze tak cenne trofeum.

W ślad za występami w ekstraklasie i Pucharze Polski poszło także powołanie do młodzieżowej reprezentacji Polski U-21, w której zadebiutował 22 września ubiegłego roku w zremisowanym 1:1 spotkaniu w Suwałkach. O tym, że nadal jest w sferze zainteresowań Michała Probierza świadczy jego powołanie do reprezentacji U-20 oraz występ w piątkowym meczu z Czechami w Sosnowcu.

Z wybitnymi trenerami

– Przegraliśmy 0:1 – zaczyna… od końca Kacper Trelowski. – Ciężko było coś zrobić w tej sytuacji, w której straciliśmy jedynego gola. Piłka dośrodkowana spod końcowej linii, jeszcze po rykoszecie, była zupełnie poza moim zasięgiem i przy główce niepokrytego czeskiego zawodnika z 4. metra mogłem już tylko próbować rzutem ratunkowym zagrodzić drogę do bramki. Poszedłem w ciemno, bardziej licząc na to, że zostanę trafiony niż na to, że obronię. Szkoda, że się nie udało, bo choć później mieliśmy sporo dobrych sytuacji do odrobienia strat, schodziliśmy z boiska przełykając gorycz porażki.

Dodajmy, że 19-letni bramkarz mający już za sobą 10 występów w ekstraklasie oraz 3 mecze w europejskich pucharach odważnie patrzy w przyszłość. – Cieszę się, że wywodzę się częstochowskiej szkoły bramkarzy, bo chyba tak można powiedzieć patrząc na powołania do juniorskich i młodzieżowych reprezentacji Polski – dodaje golkiper Rakowa. – Ja, Mikołaj Biegański, Kuba Mądrzyk i Kuba Rajczykowski to bramkarze wychowani pod Jasną Górą. Nasz rozwój to zasługa trenerów, którzy nas przygotowują od najmłodszych lat. Zaczynałem wprawdzie jako 6-latek od gry w ataku, ale przy każdym strzale przewracałem się i przestawiono mnie do bramki. Spodobało mi się to i od 8 roku życia koncentrowałem się już na grze między słupkami. W Rakowie miałem przyjemność pracować z wybitnymi trenerami bramkarzy: Maciej Sikorski, Jarosław Tkocz, Maciej Kowal i Karol Kuczera, który prowadził mnie już w Akademii Rakowa, czyli od dzieciaka, a teraz współpracujemy w pierwszej drużynie, To są kluczowe osoby. Dzięki ich wiedzy mój bramkarski potencjał został wydobyty.

Ważna świadomość

O tym, że ich praca nie poszła na marne świadczą występy Kacpra Trelowskiego. – Najbardziej dla mnie pamiętny i wartościowy mecz, na razie, to wygrany rok temu finał Pucharu Polski z Lechem Poznań na Stadionie Narodowym – zapewnia częstochowski bramkarz. – Trener Marek Papszun przydzielił mi w klubie rolę „bramkarza pucharowego”. W lidze jestem „numerem drugim” i mam świadomość swojej pozycji, ale także swojej dyspozycji. Wiem, że w każdej chwili jestem gotowy, żeby w razie konieczności zastąpić Vladana Kovacevicia i trener nie musi się obawiać. Zdaję sobie jednak także sprawę z tego, że jestem na początku drogi, którą chcę dojść daleko.

Top pięć” marzeniem

Reprezentacja seniorów to priorytet każdego, kto zaczyna grać w piłkę, a moim marzeniem jest także gra w którejś z lig „Top pięć”. Dla bramkarza łatwiejsza jest chyba liga hiszpańska niż angielska, ale chętnie spróbowałbym swoich sił i tu, i tu. Wiem, że jeszcze sporo pracy przede mną, żeby dogonić moich idoli. Z dzieciństwa takim wzorem był Manuel Neuer, ale później wszystko zależało od sezonu. Obecnie numerem jeden jest dla mnie Marc-Andre ter Stegen. Trochę mi jeszcze brakuje. Nogami gramy podobnie, ale w pozostałych elementach mam jeszcze nad czym pracować. Wszystko jednak przede mną.


Na zdjęciu: Kacper Trelowski bardzo wysoko zawiesza sobie poprzeczkę.

Fot. Tomasz Kudala/PressFocus