Spekulacje narastają

Nadal nie wiadomo, kto od 1 stycznia będzie piastował stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski. Czesław Michniewicz pozostaje w zawieszeniu, a PZPN sonduje możliwości.


Ostatnio władze piłkarskie wydały… ciekawy komunikat dotyczący sytuacji trenera kadry. Okazało się, że Polski Związek Piłki Nożnej nie skorzystał z klauzuli zawartej w kontrakcie Michniewicza, która umożliwiała włodarzom natychmiastowe przedłużenie jego wygasającej z końcem roku umowy, ale jednocześnie… nie zdecydował się na pożegnanie selekcjonera. Pojawiło się zatem więcej pytań niż odpowiedzi. Być może prezes PZPN Cezary Kulesza chce wprowadzić jakieś zmiany w kontrakcie Michniewicza, może oczekuje innego podejścia do pracy i stylu drużyny (bo podobno obecna gra niespecjalnie mu się podoba), a może po prostu trzyma szkoleniowca w martwym punkcie, rozglądając się, czy uda się znaleźć kogoś ciekawszego.

Zniesmaczony Szpakowski

Wciąż realny jest scenariusz, w którym po raz trzeci z rzędu Polska wejdzie w Nowy Rok z nowym selekcjonerem. Dyskusje na temat samego Michniewicza zintensyfikowały się od przedmundialowego sparingu z Chile, kiedy zaczęła też narastać krytyka wobec stylu zespołu. Jedni mówią, że reprezentacja tak grać nie może, że marnuje potencjał. Inni bronią trenera – bo w końcu wykonał wszystkie zadania, jakie przed nim postawiono. Sam Michniewicz reaguje dość nerwowo. Już nie chodzi nawet o kwestię afery premiowej, co do której każdy podawał nieco inne detale. Trener w rozmowie z TVP Sport przyznał, że w jego kontrakcie nie ma żadnej klauzuli dotyczącej przedłużenia go, po czym… zdementował to wspomniany oficjalny komunikat PZPN.

Było to co najmniej dziwne, tak jak dziwne są reakcje selekcjonera na wielu dziennikarzy. Od jakiegoś czasu trener bardzo nerwowo reaguje na niewygodne pytania (głównie o styl, niekorzystne statystyki, rozwój itp.), jest uszczypliwy, czasem wręcz prowokujący. Z tego powodu w ostatnich dniach kolejni przedstawiciele sportowej części medialnego świata „chwalili się” tym, że Michniewicz… zablokował ich konta w swoich mediach społecznościowych. Czym zawinili? Tym, że nieraz pojedynczym wpisem skrytykowali coś związanego z grą polskiej reprezentacji… – Dla mnie jest śmieszne i żenujące, żeby selekcjoner blokował dziennikarzy na Twitterze. Drogi panie Czesławie… To typowe polskie piekiełko. Jestem zszokowany i zniesmaczony. Mamy coś historycznego, po 36 latach wychodzimy z grupy. Wracamy do Polski i zaczyna się, a to premie, a to nie wiadomo ile, a to nie wiadomo jak podzielone, czy Michniewicz dalej będzie selekcjonerem – mówił w „Studiu Katar” nestor polskiego dziennikarstwa sportowego i legenda mikrofonu, Dariusz Szpakowski.

Pytanie rozbrzmiewa

To oczywiście sprawy drugorzędne, bo najistotniejsze jest to, co zrobi prezes Kulesza wraz ze swoimi ludźmi. Będzie nowy selekcjoner czy nie? – to pytanie rozbrzmiewa w środowisku od jakiegoś czasu. Wydaje się, że bliżej jest zmiany niż utrzymania obecnego kierunku trwania reprezentacji z – jak nazwał go nasz imiennik z Katalonii, też „Sport” – polskim Mourinho u sterów. Jak już wspomnieliśmy, wyniki bronią Michniewicza, ale często archaiczny styl gry, sposób jego komunikacji z otoczeniem zewnętrznym (który irytuje m.in. sponsorów) i fakt ustalania pewnych kwestii pieniężnych z premierem za plecami prezesa PZPN-u przechyla kuleszową szalę w stronę rozstania.

Z tego powodu pojawia się coraz więcej plotek i spekulacji dotyczących tego, kto miałby zostać nowym selekcjonerem „biało-czerwonych”. Oczywiście można je rozważać, ale należy brać też z przymrużeniem oka, bo jak na razie Związek dość ostentacyjnie sonduje różne możliwości. Nazwisko ogląda światło dzienne, a PZPN bada reakcje. Prócz aspektu sportowego władze mają też w głowie kwestie marketingowe, reakcję opinii publicznej, która w przypadku Michniewicza od początku była mocno spolaryzowana. Mimo wszystko jednak – co dość oczywiste – lepiej, aby Kulesza patrzył na rozwój drużyny, a nie na to, co ludzie powiedzą…

Znowu ten Szewczenko

A kto jak na razie przewija się w eterze jako potencjalny selekcjoner? Podobno ofertę odrzucił już Maciej Skorża, który po tym, jak zdobył mistrzostwo Polski z Lechem Poznań i zrobił sobie przerwę z powodów prywatnych, został niedawno ogłoszony nowym trenerem japońskiego klubu Urawa Reds. Portal Meczyki podaje z kolei, że Kulesza kontaktował się wstępnie z Chorwatem Nenadem Bjelicą, byłym trenerem Lecha czy Dinama Zagrzeb, który od sierpnia pozostaje bez pracy po dwuletnim okresie spędzonym w Osijeku.

Po raz kolejny także z kadrą jest łączony Włoch Gianni De Biasi, który – co sam potwierdził – bliski był reprezentacji Polski za końcowej kadencji Zbigniewa Bońka, ale ten postawił finalnie na Jerzego Brzęczka. De Biasi prowadzi obecnie Azerbejdżan, a w przeszłości był także m.in. selekcjonerem Albanii. Siłą rzeczy wrócił również temat Andrija Szewczenki, który był poważnym kandydatem dla Kuleszy rok temu, zanim ten zatrudnił Michniewicza. Dużo było wówczas zamieszania z rozwiązaniem kontraktu Ukraińca z jego byłym klubem, Genoą, i koniec końców pomysł spalił na panewce.

Aczkolwiek nazwisko Szewczenki pojawia się obecnie chyba tylko dla zasady. Po pierwsze, teraz czas nie goni aż tak bardzo, jak miało to miejsce przed rokiem, w związku z czym można poszukać nieco atrakcyjniejszej kandydatury. 46-latek ma nieduże doświadczenie szkoleniowe i do tej pory nie wywoływało ono fanfar. Poza tym Szewczenko zażyczyłby sobie dużych pieniędzy, które zapewne można by zainwestować w lepszego selekcjonera. Kolejna sprawa dotyczy natomiast tego, że były napastnik… może tym razem nie być zainteresowany posadą nad Wisłą. TVP Sport uważa, że jego oczy są bowiem zwrócone w stronę posady prezesa Ukraińskiego ZPN-u. Dla Kuleszy jego kandydatura miałaby natomiast jedną mocną stronę, jeśli chodzi o aspekt zagraniczny. Prezes PZPN bez problemu by się z nim porozumiał, bo zna rosyjski, a angielskiego… dopiero się uczy.


Na zdjęciu: Na którego trenera wskaże tym razem palec prezesa Cezarego Kuleszy?

Fot. Rafał Oleksiewicz/PressFocus