Spod taśmy. Wojna na kapiszony

Gdyby jeden z moich redakcyjnych kolegów zobaczył spotkanie Ostrovii z ROW-em, to opisałby je, jako „gwałt ze szczególnym okrucieństwem”. Choć w dzisiejszych realiach takie stwierdzenie byłoby uznawane za co najmniej nie na miejscu, tak dobrze oddaje pobitewny krajobraz w Rybniku.


Prezes ROW-u, Krzysztof Mrozek przed spotkaniem zapowiadał wyjazd na wojnę. Czytając tę wypowiedź zacierałem ręce i czekałem na rybnickich husarzy, którzy zmiotą Ostrovię z toru i awansują do finału. Jednak zamiast rycerzy zobaczyłem pospolite ruszenie, a zamiast koni – kucyki. ROW nie miał nic do powiedzenia w Ostrowie Wielkopolskim i z hukiem pożegnał się z marzeniami o ekstralidze.

Przywołany wcześniej prezes ROW-u po spotkaniu przeprosił kibiców, a postawę swojej drużyny określił jako „żenadę”. Gdyby rybniczanie przegrali po wyrównanej rywalizacji, to zapewne nikt nie miałby pretensji. Tak jednak się nie stało, a kibice, nie pierwszy zresztą raz chcą głowy prezesa. Mrozek jest szczególnie nielubiany przez miejscowych fanów. Wyniki z poprzedniego sezonu, jak również niedzielna masakra w Ostrowie sprawiają, że nawet dobra przyszłoroczna kampania nie przysporzy mu sojuszników na trybunach.

Sam Mrozek najwyraźniej zapatrzył się na pewnego polskiego polityka, stwierdzając w wywiadzie, że kibice chcą tylko wywołać „gównoburzę, a nic więcej za tym nie idzie, nie ma za tym żadnych pomysłów na ten klub”. Moją rolą nie jest wyrzucanie prezesa z klubu, tak mam pewną koncepcję. Myślę, że pewna formuła jego rządów się wyczerpała i warto zastanowić się nad nowym rozdaniem. Jeżeli wynik byłby gorszy od obecnego, to zawsze można wrócić do Mrozka. Wówczas, po odpoczynku od pracy mógłby wrócić do ROW-u ze świeżymi pomysłami, a klub ponownie zacząłby się rozwijać. Jest to jednak utopijna wizja, która prawdopodobnie nigdy nie nastąpi.

Inną kwestią jest przyszłość Marka Cieślaka. Były trener reprezentacji stwierdził przed kamerami, że nie ma kim jechać, a dodatkowo ostro podsumował występ Michaela Jepsena Jensena. Cytując samego Cieślaka: „ciemność widzę”. Szkoleniowiec prawdopodobnie, poprzez niezrealizowanie celu opuści klub, czego mu nie życzę. Choć nie był to dla niego udany sezon, tak myślę, że nadal jest w stanie poprowadzić ROW do awansu w kolejnym sezonie. Pytanie, czy otrzyma taką szansę.


Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus